menu

Piotr Stokowiec: - Nie potrzebujemy łaski sędziów. Sami sobie poradzimy

31 marca 2018, 22:15 | Dorota Kułaga

Lechia Gdańsk przegrała w Kielcach z Koroną 0:1. Trener gości, pochodzący z Kielc Piotr Stokowiec, nie mógł być zadowolony z postawy swojego zespołu.

Piotr Stokowiec powrotu do Kielc nie zaliczy do udanych. Jego Lechia przegrała z Koroną 0:1.
Piotr Stokowiec powrotu do Kielc nie zaliczy do udanych. Jego Lechia przegrała z Koroną 0:1.
fot. Fot. Sławomir Stachura

Oto co po spotkaniu powiedział trener Lechii Piotr Stokowiec: - Nie musieliśmy przegrać, ale tak się, niestety, stało. Zadecydowała o tym przede wszystkim słaba pierwsza połowa, szczególnie pierwsze 30 minut. Później się rozkręcaliśmy i mieliśmy fragmenty dobrej gry. Wszystko jednak determinuje wynik, ale jako trener muszę patrzeć na to z nieco innej perspektywy. Dziękuję kibicom, którzy mimo świąt dopingowali nas w licznej grupie. Musimy być razem w tej chwili. Jestem daleki od lamentowania, bo naszym sprzymierzeńcem jest czas. Uważam, że były zalążki czegoś, co chcielibyśmy grać. Musieliśmy jednak przełknąć gorzką pigułkę. W następnym sezonie będziemy się chcieli zrewanżować, ale skupiamy się na tym co jest teraz - mówił Piotr Stokowiec, a dodajmy, że na meczu byli jego tata i brat Marcin, którzy mieszkają w Kielcach.

- Kilku naszych zawodników wróciło ze zgrupowań reprezentacji i z nami nie trenowali. Dlatego wybrałem tych zawodników, a nie innych. Cały czas poznaję piłkarzy i myślę, że z meczu na mecz też moje wybory będą lepsze. Trzeba dać nam wsparcie mimo trudnego okresu, bo przed nami derby z Arką Gdynia. Gratuluję Koronie ósemki, na pewno dzisiaj nie byliśmy lepsi, ale szkoda, że nie udało się zdobyć nawet punktu. To dla kielczan bardzo udany sezon. W Pucharze Polski doszli do półfinału, a teraz wywalczyli grupę mistrzowską. W następnym sezonie będziemy się chcieli zrewanżować - dodał Piotr Stokowiec.

- Nie chcemy wchodzić w rolę sędziego. Nie potrzebujemy łaski sędziów, bo sami sobie poradzimy. Przy pierwszym rzucie karnym Kuciak miał nogi na linii. Sytuacja z Peszko też była kontrowersyjna, bo Rymaniak nie był zainteresowany piłką. Daleki jestem jednak od oceniania pracy arbitrów - zaznaczył Piotr Stokowiec.