menu

Piotr Reiss: Lech w Lidze Mistrzów mógłby się pokazać nawet z lepszej strony niż Legia

5 kwietnia 2017, 19:06 | Michał Skiba

To Lech jest zdecydowanym faworytem niedzielnego spotkania z Legią - mówi Piotr Reiss, były napastnik Lecha Poznań i reprezentacji Polski. W niedzielę Legia Warszawa zagra w Poznaniu z Lechem w ramach 28. kolejki Lotto Ekstraklasy. W pierwszym spotkaniu mistrzowie Polski pokonali Kolejorza 2:1, ale zwycięski gol Kaspera Hamalainena został zdobyty po wyraźnym spalonym.


fot. Szymon Starnawski /Polska Press

Spotkanie Lecha z Legią może jeszcze o niczym nie decydować, ewentualnie zyskać mogą tylko ich rywale?
Może tak być. Ja jako kibic piłki oczekuję od najlepszych klubów w Polsce poziomu godnego hitu ekstraklasy. Ostatnie spotkania Lecha z Legią zawsze są traktowane jak hit sezonu, a później w ogóle tego nie widać. Niech to będzie spotkanie obfitujące w grę ofensywną obu drużyn - niech padają bramki. Zagmatwał nam się system rozgrywek, to po podziale grup dopiero będą spotkania o tytuł. Tak naprawdę co straci przegrany tego spotkania? Być może tylko punkt. Niedzielny mecz Lecha z Legią nie pomoże nawet Lechii i Jagiellonii.

Ostatni hit w Poznaniu zawiódł, mam na myśli wojenki pomiędzy Lechem a Lechią Gdańsk.
Niestety, ostatnie spotkania Legii z Lechem zapamiętałem podobnie. Piłkarze nie wytrzymywali presji, więcej było pokazywania siły fizycznej niż jakości. Mimo że dla kibiców każdy taki mecz to hit, jednak jak nie pójdzie za tym rozwój piłkarski, mądra gra w piłkę - znowu będziemy czekać 20 lat na klub w Lidze Mistrzów, a chciałbym oglądać polski zespół w LM co sezon. Nasze hity znowu muszą stać się wizytówką ligi.

A gdyby w fazie grupowej zagrał Lech Nenada Bjelicy, ten w formie z wiosennej rundy?
Lech poradziłby sobie lepiej od Legii, byłaby to jeszcze lepsza przygoda. Kolejorz ma teraz ciekawszy zespół, lepszych i bardziej doświadczonych zawodników. Najpierw w Poznaniu jednak trzeba skupić się na zdobyciu mistrzostwa Polski. Jestem przekonany, że Lech jest zdecydowanym faworytem spotkania z Legią. Zagadką jest, czy lechici potrafią grać na wysokim poziomie co trzy dni.

Legia Jacka Magiery to jest zespół, który się Panu podoba?
Znałem Legię zdecydowanie lepszą. Besnik Hasi popełnił zbyt wiele błędów, Jacek teraz stara się to naprawić. Kiedyś Legia nie pozwoliłaby sobie na porażkę przed własną publicznością, taką wyraźną, jak choćby z Arką Gdynia czy Ruchem Chorzów. Ani Legia, ani Lech nie powinny dawać sobie wbijać kilku goli na własnym terenie.

To Lech jest teraz okazem świetnej defensywy, taki Wołodymyr Kostewycz podobno już wylądował w notesie selekcjonera Ukrainy Andrija Szewczenki.
Z jego oceną bym jednak poczekał. Widziałem już wielu piłkarzy, którzy przychodzili do klubu i dawali z siebie wszystko, by się pokazać i zostać na dłużej. Potem było już tylko gorzej. Są też przykłady z drugiej strony, gdzie ktoś pierwsze pół roku nie wiedział, co się dzieje, a potem się rozkręcał. Pół roku na ocenę to za mało.

Dla Pana to jest normalne, że trener Nenad Bjelica jest najlepiej opłacanym człowiekiem w Lechu? Takie krążą informacje na ten temat.
Trudno mi powiedzieć, bo nie wiem, ile zarabia. Ale dobrzy trenerzy powinni zarabiać więcej niż piłkarze. To oni są liderami, twarzą klubu. Jeśli tak rzeczywiście jest, to trzeba przyznać, że Bjelica na to zasłużył. Lech trafił w dziesiątkę z jego zatrudnieniem. Lubię jego profesjonalizm, skoro uczy się polskiego, to na pewno prędko nie chce uciekać z Poznania.

Była okazja wymienić parę zdań z trenerem Bjelicą?
Niestety nie było. Kiedyś chyba graliśmy przeciwko sobie. Na pewno on grał w Kaiserslautern, a ja chyba w Hercie Berlin. Ale to nie był ten słynny Kaiserslautern, ale wciąż mocny. (śmiech)

Lech Bjelicy jest lepszy od drużyn, które wygrywały tytuły w 2015 i 2010 r.?
Nie od tego, który wygrał tytuł w 2010 r. Ale trzeba jeszcze przyznać, że Bjelica ma świetną ławkę, jest z kogo wybierać. W porównaniu do drużyny, która zdobyła mistrzostwo Polski w 2015 r. - jest postęp.

Największy postęp zrobił Dawid Kownacki?
Obserwując go pod kątem ewentualnego transferu do Bundesligi, na razie miałby ciężko, by się przebić. Przeszedł już etap szkolenia, ale jeszcze musi się uczyć tego, jak biegać i odpowiednio poruszać się na boisku. Na te elementy musi szczególnie zwrócić uwagę. Obecnie siłą Lecha są monolit i stabilizacja. Przy absencji Kownackiego czy nawet dwóch innych zawodników zespół nie traci na wartości.

Jak Pan wraca wspomnieniami do swoich występów przeciwko Legii, to jakie są to obrazki?
Trochę tych goli Legii strzeliłem. Do tch spotkań wracam najczęściej wspomnieniami. Na pewno moment, gdy strzelam dwa gole Arturowi Borucowi w Pucharze Polski. Ale Łukasza Fabiańskiego też pokonałem. Trochę Legii napsułem krwi.


Jak Lech dba o stan murawy przed meczem z Legią (WIDEO):


Polecamy