Piotr Parzyszek: Ligowy mecz z Legią pokazał, że możemy z nimi wygrać
W sobotę Piotr Parzyszek zdobył pierwszego gola po powrocie do Polski. We wtorek stanie do boju z Legią, z którą w tym sezonie Piast przegrał w lidze 1:3.
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
W sobotę zdobył swojego pierwszego gola w barwach Piasta Gliwice oraz Lotto Ekstraklasie. Taki debiut w wyjściowej jedenastce na ligowe starcie musi cieszyć.
Oczywiście, zawsze dobrze jest strzelić gola. Z tej bramki cieszyłbym się jednak dużo bardziej, gdyby przyniosła nam zwycięstwo. Przy takim wyniku nie mogę być zadowolony. W pierwszej połowie Wisła miała swoje szanse, ale po przerwie to my prowadziliśmy grę i mieliśmy więcej okazji. Ja sam miałem jeszcze kilka innych sytuacji, których nie wykorzystałem. Mam poczucie, że mogliśmy wygrać to spotkanie. Taki był zresztą nasz cel. Długo prowadziliśmy i te trzy punkty straciliśmy dopiero w samej końcówce. Przy takim przebiegu gry ciężko o radość czy satysfakcję.
Remis o tyle bolesny, że wyrównujący gol dla Wisły padł w ostatniej minucie po stałym fragmencie gry.
W ogóle nie spodziewałem się, że sędzia odgwiżdże w tej akcji faul i pokaże rzut wolny. Wcześniej, w podobnej sytuacji nie dopatrzył się przewinienia na Michale Papadopulosie. Tutaj widocznie stał bliżej, bo wskazał na stały fragment gry. W konsekwencji w doliczonym czasie gry nieco pechowo straciliśmy kluczowego gola. Nie można jednak zrzucać winę na arbitra. Byliśmy lepszą drużyną i powinniśmy byli prowadzić dużo wyżej. Wówczas uniknęlibyśmy nerwowej końcówki czy straty punktów.
Trener Waldemar Fornalik dokonał przed tym meczem kilku zmian w składzie. Od początku zagrał m.in. pan czy Aleksander Jagiełło.
Przyjeżdżaliśmy do Płocka po dwóch meczach bez zwycięstwa. Zarówno z Miedzią Legnica jak też z Lechią Gdańsk nie zagraliśmy najlepiej i zremisowaliśmy. Do tego napięty harmonogram - w ciągu sześciu dni mamy teraz trzy ważne spotkania. We wtorek czeka nas Puchar Polski z Legią, w kolejny piątek do Gliwic przyjeżdża Wisła Kraków. Naturalne, że trener dokonał zmian. Jednej wymuszonej, bo urazu przed tym meczem doznał Gerard Badia. Nie powinno być to jednak dla nas żadnym usprawiedliwieniem. Mamy wyrównany i silny skład. W każdym meczu walczymy o trzy punkty, a teraz byliśmy naprawdę blisko.
Te wszystkie roszady zachodzą właściwie w ofensywie. Linia obrony pozostaje bez zmian.
Obrona dobrze się ze sobą dogaduje, tracimy mało goli, a przy tym wszystkim mamy tam mniej opcji niż w ataku. W świetnej formie jest Michal Papadopulos, ale z przodu mogę zagrać też ja, Jorge Felix czy Gerard Badia. Dobrze, że konkurencja jest taka silna. Przed nami długi sezon, chcemy też grać dalej w Pucharze Polski. Wszyscy są potrzebni.
W tym celu we wtorek musicie zwyciężyć z Legią Warszawa.
Nie zamierzamy rezygnować z walki w pucharze. Jest dla nas tak samo ważny jak ekstraklasa. Zrobimy wszystko, aby zwyciężyć i grać dalej. Chcemy zdominować przeciwnika, ale jak będzie trzeba się cofnąć, to też sobie poradzimy. Ten mecz, który graliśmy w lidze z Legią pokazał, że jesteśmy w stanie ich pokonać. Wtedy szybko dostaliśmy czerwoną kartkę, która ustawiła tamto spotkanie. Mimo to wyrównaliśmy i remis utrzymywał się do końcowych minut.