Piotr Malarczyk: Mamy pewność siebie i to procentuje
Piotr Malarczyk, obrońca Cracovii, mówi o lepszej grze krakowskiego zespołu.
fot. Fot. Andrzej Banaś
- Remis z Koroną satysfakcjonuje was?
- Różne były momenty w tym spotkaniu. Fragmentami to my graliśmy lepiej, były też takie chwile, w których to Korona nas przycisnęła. Nie za bardzo jesteśmy zadowoleni z tego, że w taki łatwy sposób straciliśmy bramki i dlatego możemy mieć do siebie pretensje. Zwłaszcza szkoda drugiego gola, po tym, jak od razu strzeliliśmy bramkę na początku drugiej połowy.
- Jaki był decydujący moment, że to spotkanie skończyło się podziałem punktów?
- Nie było takiej jednej sytuacji. Mecz był otwarty. W II połowie przy stanie 2:2 nie było klarownych okazji bramkowych. Do ostatnich minut wszystko mogło się przechylić na którąś ze stron.
- Macie dobrą serię, z ośmiu ostatnich meczów tylko raz przegraliście. Widać, że gracie lepiej niż w pierwszej fazie sezonu.
- Staramy się powoli, małymi krokami wychodzić z tej nieciekawej sytuacji, w której się znaleźliśmy. To, że nie przegrywamy, to duży pozytyw, ale z tych meczów mogliśmy wyciągnąć więcej.
- Łatwiej się chyba gra, gdy nie jest się pod kreską. A gdy byliście w strefie spadkowej to widać było dużą nerwowość w waszych poczynaniach. Nie macie komfortowej sytuacji, ale przynajmniej jest 12. miejsce w tabeli.
- Nie jest to przyjemne uczucie być na miejscu spadkowym. Chcieliśmy jak najszybciej je opuścić i narastała frustracja z każdym meczem, który nam nie wychodził. To rzutowało na naszą grę. Ciężko trenujemy, wszyscy zdają sobie sprawę z tego, o co walczymy i z tygodnia na tydzień dajemy z siebie wszystko, by Cracovia pięła się powoli w górę tabeli.
- Lepsza postawa zespołu jest związana z pańską grą. Na początku sezonu tracił Pan miejsce w składzie, a teraz zalicza Pan serię.
- Od większej liczby spotkań gramy z Michałem Helikiem nieprzerwanie jako środkowi obrońcy. Pewne automatyzmy łapie się tylko i wyłącznie wtedy, gdy się gra. Dla całej drużyny jest to ważne w grze obronnej. Czasem nie trzeba nic mówić, a pewne zachowania już znamy i jest nam łatwiej. Zgranie to jest podstawa. Dużo lepiej się gra, gdy wiem, czego się spodziewać po partnerach z defensywy, oni też wiedzą, co ja mogę zrobić. Przez to łapiemy pewność siebie.
- Mówi Pan o zgraniu – wasza dwójka środkowych obrońców też dużo daje zespołowi w ofensywie.
- To zasługa nie tylko stoperów. Jeśli jest okazja, to staramy się dać coś od siebie też w ofensywie. Pracujemy nad stałymi fragmentami gry. Trzeba je wykorzystywać, trzeba czasami odciążyć napastników, jak jest okazja. Musimy się uzupełniać. Inni pomagają nam też w obronie. Na tym polega zespół, że się uzupełniamy.
- Końcówka tego roku jest dla was wymagająca – mecz z Lechem, potem derby i na koniec spotkanie z Górnikiem Zabrze.
- Na razie nie skupiamy się na tych trzech meczach, tylko na najbliższym – niedzielnym w Poznaniu. Na pewno ta końcówka jest ciężka, ale nie stawiamy siebie na straconej pozycji. Chcemy być dobrze zorganizowani, zagrać z dużym zaangażowaniem i sprawić niespodzianki. Nie jest powiedziane, że do Poznania jedziemy jak na stracenie.
- W tym sezonie często ma Pan urazy głowy.
- Tak, było kilka takich meczów. Wszystko się musi kiedyś skończyć i mam nadzieję, że moja głowa wystarczająco dużo przeżyła. Bo jak nie, to chyba pożyczę kask od Mirka Covilo i będę się musiał zabezpieczać. Ale to mówię żartem. Nie myślę jednak o tym, bo to nie jest potrzebne.
- Ekstraklasa to taka dziwna liga, że sporo się gra w grudniu, gdy jest śnieg, mróz. Jak wy sobie z tym radzicie? Teraz przyjdzie grać co trzy dni.
- Nie ja ustalam terminarz. A co do gry co trzy dni, to myślę, że na tyle mocno trenowaliśmy w okresie przygotowawczym i wciągu sezonu, że damy sobie z tym radę.
MAGAZYN SPORTOWY24 - DARIUSZ SNARSKI, NAJSTARSZY POLSKI BOKSER ZAWODOWY NIE TYLKO O SPORCIE
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/9b9b9f82-fcc6-cdad-9990-00c01000fdfe,0922350f-a56c-18cb-50e5-b9197fcca9ce,embed.html[/wideo_iframe]