menu

Dostał piętą w twarz, teraz wrócił w masce

25 stycznia 2017, 10:42 | Jacek Żukowski

Piotr Malarczyk, obrońca „Pasów”, doznał poważnej kontuzji podczas meczu z Piastem Gliwice 18 listopada ubiegłego roku. Miał złamany nos, pogruchotane kości twarzy.


fot. Andrzej Banas / Polska Press

Wraz z początkiem okresu przygotowawczego wznowił treningi z zespołem i ma już za sobą dwa występy w sparingach: z Garbarnią i Szachtarem Donieck.

- Wszystko jest już w porządku, twarz się zagoiła, dostałem pełną zgodę na treningi i grę - mówi obrońca Cracovii. - Bardzo mnie to cieszy, po przerwa była jednak długa. Gram teraz w specjalnej masce. Chodzi głównie o ochronę podczas sparingów, żebym nie został przypadkowo uderzony. Nie wiem jeszcze, czy w lidze też będę w niej grał. To zależeć będzie tylko ode mnie.

To najpoważniejsza kontuzja w karierze 25-letniego obrońcy.

- Wcześniej jakieś złamania były, także nosa, ale ta była najbardziej nieprzyjemna. Mam nadzieję, że - przynajmniej na jakiś czas - ostatnia. To był pech, dostałem przypadkowo piętą w twarz. Wyglądałem jak bokser po walce - uśmiecha się.

Malarczyk po przyjściu do Cracovii szybko w niej zadebiutował. Wszedł do gry jako rezerwowy, bo... kontuzji w meczu z Lechią doznał Hubert Wołąkiewicz. Malarczyk spisywał się na tyle dobrze, że w kolejnych spotkaniach grał w podstawowym składzie. Miejsce stracił dopiero przez kontuzję. Czy teraz będzie musiał odbudowywać pozycję od początku? - To nie jest pytanie do mnie - zauważa. - Skupiam się na jak najlepszym przygotowaniu fizycznym. Najważniejsze będą sparingi w Hiszpanii i cały obóz. Mój cel jest taki, by forma rosła, by jeszcze lepiej to wyglądało. Ważna jest regularna gra. Reszta zależy od szkoleniowca. Na pierwszy mecz w lidze po przerwie na pewno wybierze optymalny skład.

W spotkaniu z Szachtarem obrona wystawiona była na ciężką próbę. Gdy na boisku był Malarczyk, „Pasy” nie straciły gola. A Cracovię czekać będą kolejne mecze z wymagającymi rywalami.

- Bardzo chętnie konfrontuję się z takimi przeciwnikami - mówi środkowy obrońca „Pasów”. - Trzeba wejść na wysoki poziom. Lepiej grać z takimi rywalami niż z zespołami, które nie zmuszają do większego wysiłku.

„Pasy” po jesiennej części sezonu są dopiero na 14. miejscu w tabeli. Będzie co odrabiać wiosną. - Tak jak wszyscy jestem bardzo rozczarowany naszą pozycją - przyznaje defensor. - Po jesieni pozostał duży niedosyt. Powinniśmy mieć kilka punktów więcej. To już jednak za nami, nie ma co żyć przeszłością.

Malarczyk przychodził do zespołu, który w ubiegłym sezonie spisał się świetnie, zajmując 4. lokatę w lidze. W tych rozgrywkach też miał walczyć o wysokie cele. - Na pewno nic nam jeszcze nie uciekło - podkreśla obrońca. - Mamy kilkupunktową stratę do ósemki. Potem jest podział punktów. Mamy naprawdę dobry zespół, z dużym potencjałem. Teraz akurat jest taki czas, by mocno popracować i sprawić, by wiosną wszystkie elementy ze sobą współgrały. Teraz już dobrze się znamy, a jesienią było z tym różnie, zawodnicy dołączali do naszej drużyny w trakcie sezonu. To miało wpływ na wyniki. Wiemy gdzie są nasze mankamenty - jest nim skuteczność, ale też gra defensywna całego zespołu. Ważna jest koncentracja w końcówkach meczów. Grupa jest na tyle ambitna, że będziemy dążyć do tego, by wszystko wyglądało coraz lepiej.

Więcej informacji o Cracovii

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy