menu

Piłkarze Śląska po meczu z Widzewem: Zwycięstwo cieszy. W czwartek zagramy o awans

25 sierpnia 2013, 19:01 | Maciek Jakubski

Dalibor Stevanović z ogoloną głową, Sylwester Patejuk z dwoma asystami i wierzący w 3:0 z Sevillą Rafał Gikiewicz. O to co po meczu z Widzewem powiedzieli piłkarze Śląska.

Dalibor Stevanović (Śląsk): Do tej pory brakowało mi szczęścia. Mówiłem, że jak strzelę bramkę, to będą kolejne. Do tej pory miałem trochę pecha. Były słupki i poprzeczki. Ale najważniejsze jest, żeby wygrywał zespół. W czwartek każdy wynik jest możliwe, trzeba wierzyć w awans. Zostałem wybrany do szerokiego składu Słowenii, bo trener najpierw powołuje 27-28 zawodników, a potem wybiera skład. Myślę, że wybierze w środę-czwartek. Co do mojej nowej fryzury, to założyłem się z Amirem Spahiciem. Powiedział, że przyniesie koszulkę Rakiticia i faktycznie w hotelu pojawił się z koszulką Rakiticia. Oni znają się od lat, Rakitić urodził się w Bośni. Dlatego wczoraj po treningu Spahić ogolił mi głowę. Jest dobrym fryzjerem.

Sylwester Patejuk (Śląsk): Dwie asysty na pewno cieszą, ale bardziej zwycięstwo. To nie była łatwa wygrana, liga jest bardzo wyrównana. Nie uważam, że graliśmy lepiej niż w poprzednich meczach. Po prostu graliśmy swoje. Byliśmy skuteczniejsi niż wcześniej, to zadecydowało. Chciałbym zagrać w czwartek, zobaczymy. Mam nadzieję, że nie tylko strzelimy trzy bramki, ale też żadnej nie stracimy. Musimy w to wierzyć, bo szkoda, by ta przygoda tak się skończyła.

Rafał Gikiewicz (Śląsk): Celem było szybkie strzelenie bramki, bo gdybyśmy tego nie zrobili, to Widzew poczułby krew. Strzeliliśmy bramki, do przerwy było 2:0, później niepotrzebnie straciliśmy gola, mieli też okazję na 3:2, ale nie strzelili. Strzał był na dobrej wysokości, a jak kiedyś powiedział mi trener "ustaw się dobrze, a piłka sama cię trafi". Trochę mi szkoda tej bramki, ale fajnie, że coś wybroniłem. Trochę się przyczyniłem do tego zwycięstwa 3:1. Jak słuchaliśmy zawodników Widzewa, zapowiadających, że chcą zagrać jak Sevilla, to było śmieszne, bo nikt nie jest w stanie w Polsce zagrać jak Sevilla, a kiedy my zagramy na swoim poziomie, to mało jest drużyn w Polsce, które są w stanie nas pokonać. Byliśmy zmęczeni, ale zdobyliśmy trzy punkty, taki był plan, więc cieszymy się z tego. Na odprawie trener pokazał nam cztery bramki z Sevilli i takie błędy, jakie tam popełniliśmy to tragedia. Powalczymy o 3:0 w czwartek i możecie się śmiać, ale piłeczka jest po naszej stronie. Musimy zagrać na zero z tyłu i wykorzystać wszystkie sytuacje z przodu. Sevilla jest bardzo groźna z przodu, ale popełnia błędy z tyłu. Będzie pełny stadion, będzie nas niósł i musimy się pokazać. Nie po to ludzie przychodzą, płacą za bilety, żeby Śląsk nie walczył. Będziemy walczyć i jak odpadniemy, to z podniesioną głową.

Śląsk podniósł się po porażce w Sewilli. Widzew bez szans we Wrocławiu