Piłkarze Arki Gdynia dziękowali Pavelsowi Steinborsowi. "Mam po prostu mnóstwo szczęścia"
Pavels Steinbors obronił w sobotę w meczu z Wisłą Kraków kolejny rzut karny, od kiedy stanął między słupkami w bramce Arki. Uratował tym samym drużynie cenny punkt.
fot. Karolina Misztal
Wielkie gratulacje, stałeś się prawdziwym pogromcą wykonawców „jedenastek”. Jak to się robi? Masz jakiś wrodzony talent, czy wypracowałeś umiejętność bronienia karnych na treningach?
Mam po prostu mnóstwo szczęścia. Ponadto współpracuję z dobrym trenerem bramkarzy, Jarosławem Krupskim, który rozpracowuje rywali i przekazuje mi cenne wskazówki, w jaki sposób może zachować się dany strzelec. Często jego spostrzeżenia się sprawdzają i ułatwiają mi skuteczną interwencję. Natomiast na treningach bronienie karnych wcale nie należy do moich ulubionych ćwiczeń.
W zeszłym sezonie Twoimi ofiarami byli Nico Varela, Adam Frączczak i Krzysztof Piątek. W tym polowanie rozpocząłeś od Rafała Boguskiego. Wiedziałeś, że to on może strzelać?
Oczywiście, wiedziałem. Nie było to dla mnie żadne zaskoczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że obrona rzutu karnego, nawet, jak jesteś do niej przygotowany, sprawia wielką satysfakcję. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie.
Koledzy dziękowali po meczu w szczególny sposób?
Zawsze tak jest, kiedy uda się obronić rzut karny. To jest naturalne. Jednak działa też w dwie strony. Jeśli kolega z drużyny ofiarną interwencją zablokuje strzał, z którym miałbym poważne kłopoty, albo wybije piłkę z linii bramkowej, też dziękuję. Na tym to polega, aby się wzajemnie wspierać.
Wisła już w pierwszej połowie mocno naciskała Arkę. Punkt zdobyty w takich okolicznościach to sukces?
Szanujemy ten punkt. Było o niego ciężko, bo Wisła „wyszła” na nas bardzo agresywnie i nieco nas zaskoczyła. Na pewno mecz nie ułożył się tak, jak chcieliśmy. Jestem pewien, że w Krakowie jeszcze niejeden zespół będzie miał w tej rundzie problemy. Teraz jednak myślimy już o spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby wygrać i sprawić radość kibicom. Ale znowu będzie ciężko.
Damian Zbozień po meczu Wisła Kraków - Arka Gdynia: To nie jest to, co chcemy sobą prezentować