Piękny gol Picha pozwolił Śląskowi wyprzedzić Wisłę w tabeli
W meczu dwóch zespołów pewnych awansu do grupy mistrzowskiej, Śląsk Wrocław minimalnie pokonał Wisłę Kraków (1:0) i awansował na 4. miejsce w tabeli. Zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył po przerwie Robert Pich.
Mecz przyjaźni we Wrocławiu o pieniądze i więcej spotkań u siebie. Śląsk po fatalnej wiośnie dał kibicom promyk nadziei na zmianę dobrym meczem z Lechią Gdańsk. Celująca w grę w europejskich pucharach Wisła dąży do swojego celu i przed tym spotkaniem miała serię sześciu spotkań bez porażki.
O pierwszej połowie można powiedzieć tyle, że się odbyła. Mecz przyjaźni pełną gębą. Śląsk jako dobry gospodarz dbał o to, by Wisła czuła się we Wrocławiu jak najlepiej, a krakowanie nie nadużywali gościnności. Zaczęło się obiecująco, bo już w piątej minucie dobry strzał Mateusza Machaja sparował Michał Buchalik po czym groźnie dobijał Marco Paixao. Skończyło się na rzucie rożnym.
Po chwili odpowiedziała Wisła. Fatalne krycie w polu karnym WKS-u, zza pleców wrocławskiego defensora wybiegł Wilde-Donald Guerrier, ale jego strzał polecał wysoko nad bramką gospodarzy. W 12. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Machaj i bliski zamienienia tego na bramkę był Paixao, jednak jego strzał głową był niecelny. Z reszty pierwszej połowy warto wyróżnić jeszcze strzał Roberta Picha z dystansu oraz groźną akcję Wisły, którą Guerrier zakończył fatalnym strzałem nad poprzeczką. Reszta pierwszej części meczu była niezwykle senna i kibice z pewnością chcieli o niej jak najszybciej zapomnieć.
Od początku drugiej połowy agresywniej wyszła krakowska Wisła, chociaż ten zapał zgasł tak szybko, jak zapłonął. Semir Stilić znakomitym podaniem otworzył szansę Łukaszowi Burlidze, ale ten ją zaprzepaścił. Kilka minut później strzał Arkadiusza Głowackiego z rzutu wolnego ze znacznej odległości poleciał w poprzeczkę, do piłki dopadł jeszcze Stilić, ale teraz to on zmarnował szansę, posyłając piłkę gdzieś na parking za stadionem.
Wreszcie, po niemal 70 minutach zobaczyliśmy na Stadionie Miejskim bramkę. I to godną uwagi. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę wybijał Guerrier, a ta trafiła wprost pod nogi Picha, który mocnym strzałem z woleja dał Śląskowi prowadzenie. Pod koniec meczu szansę miał jeszcze Guerrier, ale jego lob nie leciał w światło bramki.