Piast na kolanach! Świetna Lechia wbiła mu trzy gole [RELACJA, ZDJĘCIA]
Piast Gliwice odniósł pierwszą porażkę od derbowego starcia z Górnikiem Zabrze (1 grudnia). W Gdańsku uległ Lechii 1:3 (0:2), chociaż przez niemal całą drugą połowę grał w przewadze liczebnej.
Piast liczył się z tym, że po meczu w Gdańsku może stracić pozycję lidera. Dwóch pierwszych starć tej wiosny nie wygrał, a goniąca go tabeli Legii Warszawa owszem. Różnica między nimi przed tą kolejką wynosiła ledwie jeden punkt.
Mieć tego świadomość to jedno. Stawić czynny opór - drugie. Piast został dość srogo przećwiczony przez Lechię. Do przerwy pozwolił jej strzelić dwa gole. Najpierw do siatki trafił Grzegorz Kuświk (siódma bramka w sezonie, trzecia tylko w tym roku). Potem podwyższył Michał Mak, który wykorzystał podanie z głębi pola od Rafała Janickiego.
Prowadzenie Lechii nie było dziełem przypadku. Jej zawodnicy wchodzili w obronę Piasta jak nóż w masło. Przed Kuświkiem i Makiem doskonałe okazje mieli również bracia Paixao (Flavio i Marco), lecz je zmarnowali. Zresztą Mak także mógł raz jeszcze wpisać się na listę strzelców. No ale spudłował z… trzech metrów. Do tej chwili od brata Mateusza, który stanął po drugiej stronie barykady, i tak był jednak zdecydowanie lepszy.
Pod nieobecność Sebastiana Mili (przeziębienie) rolę kapitana i rozgrywającego w Lechii przejął dziś Milos Krasić. Szło mu nieźle. Przy golu na 1:0 miał dużą zasługę. Zaraz po wznowieniu drugiej połowy obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Trener Piotr Nowak od razu zmienił taktykę. Zdjął napastnika Marco Paixao. Do boju posłał defensywnego pomocnika, Aleksandara Kovacevicia. Krótko potem ściągnął też Kuświka. Za niego wstawił bocznego obrońcę Pawła Stolarskiego. To był jasny sygnał: od tego momentu Lechia miała głównie pilnować wyniku.
Względny spokój Lechii trwał bardzo krótko. Nerwową atmosferę wprowadził jej bramkarz Łukasz Budziłek. W 59 minucie w dziecinny sposób przepuścił pod nogami piłkę po dośrodkowaniu Kamila Vacka. Dobiegł do niej jako pierwszy Mateusz Mak (pozazdrościł bratu?!) i zmniejszył straty.
Nawet taki prezent od Budziłka nie obudził jednak Piasta. Chociaż miał przewagę jednego piłkarza, to dalej grał słabo i bez ducha. W ostatnich minutach zamiast gonić wynik, to wdał się w walkę wręcz. Sędzia Bartosz Frankowski nie nadążał z wyciąganiem żółtych kartek. W końcówce musiał wyrzucić Martina Bukatę i siły się wyrównały.
Tuż przed końcem wynik na 3:1 ustalił Paweł Stolarski.
Dzięki zwycięstwu Lechia zbliżyła się do ósmego Górnika Łęczna na jeden punkt. Piast zaś - chcąc zachować pozycję lidera - musi teraz zaciskać kciuki za Ruch Chorzów, by ten nie dał się jutro Legii Warszawa.