menu

Piast - Jagiellonia LIVE! Goście chcą zagrać jeszcze raz z Piastem

9 kwietnia 2016, 11:10 | Kaja Krasnodębska

W 30. kolejce Ekstraklasy Piast Gliwice zagra u siebie z Jagiellonią Białystok. Gospodarze są już pewni drugiego miejsca przed podziałem punktów, a goście walczą jeszcze o awans do ósemki.

Jesienią: Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 0:2
Jesienią: Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 0:2
fot. WOJCIECH WOJTKIELEWICZ / POLSKA PRESS

Ostatnia kolejka rundy zasadniczej zawsze przynosi mnóstwo emocji. Szczególnie dla zespołów ze środka tabeli, które do końcowych sekund ostatniej z doliczonych minut walczą o być albo nie być w grupie mistrzowskiej. Mimo, że nie zawsze wszystko zależy już tylko od nich, w nadziei na korzystne rezultaty na innych boiskach, robią wszystko, aby w siedmiu kolejnych spotkaniach nie drżeć o utrzymanie. Dzisiaj w takiej sytuacji znajduje się między innymi Jagiellonia, która o grupę mistrzowską stoczy bój w Gliwicach. Czy okaże się on zwycięski?

Mimo że gospodarze miejsce w grupie mistrzowskiej zapewnili sobie jeszcze w 2015 roku, wieczornego spotkania bynajmniej nie mogą sobie odpuścić. Tego z pewnością nie wybaczyliby im kibice, którzy i tak w ostatnich kolejkach zostali wystawieni na próbę. Po fantastycznej jesieni, piłkarska wiosna nie tyle przyniosła rozczarowanie, co pokazała Piast, taki jakim wszyscy oczekiwali oglądać go jesienią. Po prostu przeciętny.

Rezultaty podopiecznych Radoslava Latala układają się raczej w kratkę. Zwycięstwa przeplatają remisami oraz porażkami. Ostatnie dwa spotkania nie przyniosły jednak upragnionego kompletu punktów. Najpierw na otwarcie 28. kolejki zremisowali w Kielcach z Koroną, by przed tygodniem wysoko ulec w Lubinie tamtejszemu Zagłębiu. Po dwóch golach gospodarzy w pierwszych siedmiu minutach, końcowy wynik był już praktycznie ustalony. Ostatecznie skończyło się na 4:1, a honorową bramkę dla gliwiczan w 65. minucie zdobył Mateusz Mak.

29. runda pechową okazała się także dla białostoczan. W poniedziałkowym starciu z Podbeskidziem po pierwszej połowie przegrywali 0:2 po dwóch... samobójach. Najpierw do swej bramki trafił Marek Wasiluk, a dwadzieścia minut później w jego ślady podążył Guti. I tak z ilością strzałów na bramkę Bartłomieja Drągowskiego równą zeru, Podbeskidzie na przerwę wyszło ze sporą zaliczką. A w drugiej części gry jedynie potwierdziło swoją wyższość golem Adama Mójty. Taki prezent dla rywali w walce o ósemkę wprawił wszystkie osoby związane z Jagiellonią w okrutny nastrój. Czy po dzisiejszym meczu humory będą lepsze?

Pełnię szczęścia w Białymstoku zapewni zwycięstwo. Tylko ono da bowiem podopiecznym Michała Probierza szansę na grę w wyższej ósemce. Mając na swym koncie 35 oczek, Jagiellonia piastuje jedenastą pozycję. Dokładnie tyle samo oczek zebrała jednak dziewiąta Wisła Kraków oraz dziesiąte Podbeskidzie, a tylko jedno mniej ma Korona Kielce. Wszystkie te zespoły, a także mierzące się w Gdańsku tamtejsza Lechia oraz Ruch Chorzów, mają jeszcze matematyczne szanse na awans. Aby ta sztuka udała się akurat białostoczanom, muszą oni nie tylko pokonać Piasta, ale także liczyć na korzystne dla siebie rezultaty na innych stadionach. Jeżeli bowiem Wisła Kraków czy Podbeskidzie nie zgubią punktów, nawet wygrana zawodników Probierza, na nic się nie zda.

Dużo prostszą sytuację mają dzisiejsi gospodarze. Oni od dłuższego czasu konsekwentnie zajmują drugie miejsce w tabeli. Jedyne co się zmienia to strata do warszawskiej Legii. Przewagę nad stołecznym klubem, gliwiczanie roztrwonili jeszcze zimą, a teraz kolejne słabsze rezultaty podopiecznych Radoslava Latala sprawiły, że od fotela lidera dzielą ich cztery oczka.

Topnieje natomiast przewaga nad kolejnymi zespołami. Idące łeb w łeb, trzecia Cracovia oraz czwarta Pogoń mają już po 45 punktów, co daje dziesięć stray do Piasta. To całkiem sporo, jednak należy pamiętać, że po dzisiejszej kolejce nastąpi podział. W czubie tabeli więc wszystko może się jeszcze zdarzyć. Gliwiczanie nie mogą sobie pozwolić na niepotrzebne straty.

Zwłaszcza, że wymówki w postaci problemów kadrowych z pewnością nie znajdą. Radoslav Latal może bowiem skorzystać z praktycznie każdego ze swych podopiecznych. Sytuacja zdrowotna, a także brak kartkowych pauz pozwoli mu dowolnie rotować składem, tak aby wybrać ten aktualnie najmocniejszy. Również Michał Probierz nie będzie musiał się specjalnie głowić nad zapełnieniem luk. Względem poprzedniego spotkania z jedenastki wypadł jedynie odbywający przerwę za cztery żółte kartoniki, Bartłomiej Drągowski. Do gry powraca natomiast Igors Tarasovs.


Polecamy