menu

Piast i Ruch zawodzą na całej linii. Nieudana runda śląskich drużyn

21 grudnia 2016, 12:17 | Tomasz Kuczyński, Jacek Sroka

Gliwiczanie w poprzednim sezonie zostali wicemistrzami Polski. Teraz ugrzęźli w dole tabeli. Niebiescy nie tylko słabo grają, ale na dodatek klub z Cichej trapią organizacyjne problemy

W derbach Piast wygrał z Ruchem 2:1.
W derbach Piast wygrał z Ruchem 2:1.
fot. Lucyna Nenow/Dziennik Zachodni

W Gliwicach i Chorzowie nie ma mowy o radosnych świętach. Piast i Ruch skończyły rok w dolnej połówce tabeli Lotto Ekstraklasy. Przy Okrzei już zapomniano, że w maju świętowano największy sukces w historii klubu, czyli zdobycie tytułu wicemistrza, 13. miejsce i 4 punkty nad strefą spadkową mówią samo za siebie. Przy Cichej jest zupełnie cicho - Niebiescy po karze od Komisji Licencyjnej spędzą zimę na ostatniej pozycji...

Piast Gliwice, 13. miejsce, 22 punkty, bramki 21:33

Piast nie udźwignął ciężaru wicemistrzostwa pod względem sportowym i organizacyjnym. Zaczęło się od tego, że w klubie nie zatrzymano kluczowych zawodników - Kamila Vacka i Martina Nespora. Tłumaczono się względami ekonomicznymi, jednak nie udało się utrzymać jakości sportowej, Kiedy gliwiczanie przegrali w Lidze Europejskiej 0:3 u siebie z IFK Goeteborg, następnego dnia z klubu odszedł twórca sukcesu z poprzedniego sezonu - trener Radoslav Latal. Zresztą napiętą atmosferę czuć było już od początku letnich przygotowań, kiedy czeski szkoleniowiec dawał do zrozumienia, że nie jest pewny, czy zostanie w Gliwicach. Nie jest wielką tajemnicą, że Latal nie potrafił porozumieć się z prezesem Adamem Sarkowiczem.

Miejsce Latala zajął jego dotychczasowy asystent Jiri Necek, który zaczął od lania w Krakowie z Cracovią 1:5. Eksperyment z Neckiem nie był udany, a kiedy zrezygnował prezes Sarkowicz, pojawiła się furtka na powrót Latala, co nastąpiło po 1,5-miesięcznej przerwie. Stary-nowy trener mógł zacząć od zwycięstwa, jednak w meczu z Górnikiem Łęczna jego podopieczni stracili dwie bramki w samej końcówce i zremisowali 3:3.

Tak jak Necek, również Latal musiał borykać się z największym problemem Piasta w tym sezonie - brakiem rasowego napastnika. Wstawiany na szpicę Bartosz Szeliga sam przyznawał, że nim nie jest. Szansy nie wykorzystał Josip Barisić, a ściągnięty Sandro Gotal częściej był kontuzjowany niż grał. Najwięcej bramek, ale tylko trzy, strzelił hiszpański pomocnik Gerard Badia, który trzymał swój dobry poziom.

Trener Latal po porażce 1:2 w Lubinie z Zagłębiem powiedział wprost: - Musimy się wzmocnić na drugą część sezonu. Zwłaszcza w ataku.

Od listopada Piast ma nowego prezesa Marka Kwiatka, który pracował w branży zbrojeniowej. Gliwiczanie muszą się zbroić, aby wzmocnić skład. Na celowniku znalazł się napastnik Vamara Sanogo z Zagłębia Sosnowiec.

Ruch Chorzów, 16. miejsce, 16 punktów, bramki 28:37

Tak naprawdę na boisku Niebiescy wywalczyli 20 punktów, ale po odjęciu im przez Komisję ds. Licencji Klubowych czterech oczek mają ich na koncie tylko 16 i spadli z 15. na ostatnie miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy. Nie zmienia to jednak fatalnej oceny rundy jesiennej w wykonaniu drużyny Waldemara Fornalika.

Ruch zawodził zwłaszcza na Cichej. Gorzej od niego na własnym stadionie grał w lidze tylko Śląsk. Zaledwie trzy zwycięstwa i 10 zdobytych punktów w 10 meczach w Chorzowie wystawiają drużynie fatalne świadectwo. Niebiescy mieli spory kłopot z prowadzeniem gry, a jeśli już przejmowali inicjatywę na boisku, to nie potrafili udokumentować jej golem. Druga linia z pewnością wymaga wzmo-cnień, lecz na razie na klubie ciąży orzeczony po raz kolejny zakaz transferów.

Chorzowianie przegrywali seriami, w dodatku zwykle jedną bramką. Najpierw przydarzyła im się seria czterech porażek z rzędu, a na zakończenie rundy trzech. Z 12 przegranych spotkań aż osiem ponieśli różnicą jednego trafienia.

Trener Fornalik po ostatnim meczu z Wisłą Kraków podkreślał, że tej jesieni wiele działo się wokół klubu i te zawirowania z pewnością miały wpływ na postawę drużyny, ale kto wie czy nie większy wpływ na słabe wyniki Ruchu miała kiepska gra bramkarza i obrony. Dopiero gdy między słupkami stanął Słowak Libor Hrdlicka Niebiescy przestali tracić głupie bramki, a poszukiwania optymalnego zestawienia obrony spowodowane plagą kontuzji defensorów, trwały praktycznie do końca tegorocznych rozgrywek.

Przed sezonem chorzowia-nie sprowadzili kilku napastników, by zastąpić szykującego się do zagranicznego transferu Mariusza Stępińskiego. Początkowo wydawało się, że pierwszą strzelbą Ruchu będzie Jakub Arak, ale skuteczniejszy od niego okazał się Jarosław Niezgoda. Najmniej grał najbardziej doświadczony z tej trójki Eduards Visnakovs, choć Łotysz na Cichej powinien zaaklimatyzować się najszybciej.


Polecamy