Paweł Buzała: Statystyki nie grają
Lechia Gdańsk to jedyny zespół, który wygrał z Lechem na własnym boisku. Teraz gdańszczanie są pierwszą drużyną od niemal pół roku, która przegrała w Poznaniu. – Statystyki nie grają – krótko podsumował to po meczu napastnik zespołu Bogusława Kaczmarka Paweł Buzała.
Lech Poznań zrewanżował się Lechii i w efektownym stylu odczarował Bułgarską
Były piłkarz poznańskiego Lecha stwierdził, że mecz "ustawiła" bramka zdobyta już w czwartej minucie spotkania przez Marcina Kamińskiego. – Bramki zmieniają oblicze meczu. Lech zdobył je szybko, dzięki czemu mógł później spokojnie kontrolować spotkanie. My próbowaliśmy się otrząsnąć, ale krótko po pierwszej wpadła druga, a zaraz potem trzecia bramka. Ciężko było wtedy myśleć o założeniach taktycznych. W przerwie wszystko przemyśleliśmy i druga połowa była już zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu – stwierdził.
Buzała mówił, że jego zespół przyjechał do Poznania z założeniem zdobycia trzech punktów. – Przyjechaliśmy tutaj wygrać mecz, ale ustawiły go szybkie bramki Lecha. W drugiej połowie podjęliśmy walkę, zdobyliśmy dwa gole, niestety pozwoliły one zmniejszyć jedynie rozmiary porażki – mówił.
Dodał, ze w drugiej połowie był moment, w którym Lechia mogła nawiązać walkę. – Szkoda tej czwartej straconej bramki, bo mieliśmy swoje sytuacje oprócz dwóch zdobytych goli. Mogło skończyć się inaczej – komentował. Stwierdził również, że na sytuację boiskową dobrze reagował z ławki trenerskiej Bogusław Kaczmarek. – Trener stoi z boku i na pewno widzi więcej od nas. Podjął słuszne decyzje, bo wszedł na przykład Adam Duda, który rozruszał grę z przodu i zdobył bramkę – stwierdził piłkarz.
Buzała dodał, że zespół nie ma pretensji do bramkarza swojej drużyny Michała Buchalika. – Razem wygrywamy i razem przegrywamy. Każdy z nas popełnia błędy. Ważne, by w następnym meczu je eliminować. Jesteśmy zespołem i do nikogo nie mamy pretensji – mówił.