Paweł Brożek: W dwóch meczach uciekły nam cztery punkty
Mimo że jeszcze w doliczonym czasie gry Wisła Kraków prowadziła w Białymstoku z miejscową Jagiellonią 2:1, nie potrafiła odnieść pierwszego zwycięstwa wyjazdowego tej piłkarskiej wiosny. Strzelec jednego z goli dla Białej Gwiazdy, Paweł Brożek, nie ukrywał swojego rozczarowania, że jego zespołowi w drugim wyjazdowym meczu z rzędu nie udało się dowieźć korzystnego wyniku do ostatniego gwizdka sędziego.
fot. Andrzej Banaś/Polska Press
- Powinniśmy byli zamknąć ten mecz, ale nie udało się nam postawić kropki nad ‘i’, a to zemściło się w 94. minucie. Taka jest piłka. Dopóki nie będziemy prowadzili dwiema bramkami, to rywal zawsze będzie miał szanse na wyrównanie. W identyczny sposób straciliśmy punkty na Legii, gdzie też prowadziliśmy do 90. minuty 2:1, ale nie udało się wygrać. Trzeba przyznać, że w tych dwóch meczach uciekły nam cztery punkty - mówił po spotkaniu niepocieszony Brożek, który sam może być zadowolony ze swojej formy w ostatnich tygodnia. Przeciwko Jagiellonii napastnik Wisły strzelił gola w trzecim kolejnym meczu ligowym i jest już współliderem klasyfikacji strzelców Ekstraklasy.
- Przy pierwszej bramce pomógł mi nieco mój ‘nos’ strzelecki, ale nie ma co ukrywać - było w niej sporo przypadku. Znalazłem się jednak tam, gdzie powinien być napastnik. W trzech kolejnych meczach udało mi się trafić do siatki, także chciałbym, żeby ta passa się utrzymała, a wtedy będzie można myśleć o koronie króla strzelców. Chciałbym jednak przede wszystkim poprawić wynik z poprzedniego sezonu, czyli strzelić więcej niż 17 goli - tłumaczył były reprezentant Polski, który wcale nie zgodził się ze stwierdzeniem, że jego drużyna 'nie dojechała' na pierwszą część poniedziałkowego meczu.
- W pierwszej połowie Jagiellonia stwarzała sobie dogodniejsze sytuacje, ale my też mieliśmy kilka akcji, w których mogliśmy lepiej rozegrać piłkę, a kilkakrotnie obrońcy rywala dobrze blokowali nasze strzały. Nie do końca się zgodzę z tym, że to była słaba połowa w naszym wykonaniu, ale w drugiej części gry na pewno graliśmy zdecydowanie lepiej - dodał.
W ważnym dla Wisły meczu następnej kolejki z Górnikiem Zabrze zabraknie wykartkowanych Semira Stilicia oraz Łukasza Burligi. Szczególnie brak Bośniaka może być dużym osłabieniem ofensywy Białej Gwiazdy. Zdaniem Brożka, Stilić nie jest jednak niezastąpiony.
- Jesteśmy przygotowani na brak Semira w meczu z Górnikiem. Na jego pozycji mogą zagrać także Rafał Boguski i Łukasz Garguła, a jak to wypadnie w meczu, to zobaczymy w piątek. Tracimy czołowego zawodnika, ale to się zdarza, więc liczę na to, że drużyna dobrze zareaguje i będzie sobie w stanie poradzić bez Semira - zakończył swoją wypowiedź niespełna 32-letni napastnik.