menu

Paweł Brożek: Nie potrafiliśmy przyspieszyć gry i stąd nasze męczarnie

28 października 2013, 09:08 | Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska

Paweł Brożek choć cieszył się po meczu z Zagłębiem Lubin z wygranej, to jednocześnie zdawał sobie doskonale sprawę, że Wisła nie rozegrała dobrego spotkania.

Kubica mistrzem świata klasy WRC-2

Zgodzi się Pan, że po takim meczu cieszyć mogą jedynie punkty, a reszta jest do zapomnienia?
Nic dodać, nic ująć.

Czemu wasza gra wyglądała tak słabo? Niby dominowaliście przed przerwą, ale niewiele z tego wynikało.
Za wolno graliśmy piłką. Mieliśmy przewagę w jej posiadaniu, ale żeby strzelać bramki, trzeba przeciwnika czymś zaskoczyć. My nie potrafiliśmy przyspieszyć gry i stąd nasze męczarnie.

Czuliście się gorzej fizycznie?
To nie o to chodzi. Zagłębie nas nie zaskoczyło. Wiedzieliśmy, że tak zagrają, czyli skomasowaną obroną. Żeby się przebić przez taki mur, trzeba grać kombinacyjnie, a my tego nie robiliśmy.

Prowadziliście do przerwy 1:0, Zagłębie nieco się otworzyło, ale wy nie korzystaliście z tego. Brakowało choćby szybkich kontr.
Co innego zakładaliśmy sobie przed meczem, a co innego wyszło na boisku. Mieliśmy grać wysokim pressingiem i mieliśmy nie dać Zagłębiu rozwinąć skrzydeł. My tymczasem cofnęliśmy się na swoją połowę, popełnialiśmy przy tym proste błędy i mieliśmy dużo szczęścia, że Zagłębie nie strzeliło żadnej bramki.

Taki mecz to wypadek przy pracy? We wtorek zobaczymy już lepszą Wisłę?
Chciałbym, żeby tak było.

W drugiej połowie nie atakowaliście często, ale kilka razy takie akcje udało się wam wyprowadzić. W jednej z nich niedokładnie podał Pan do Patryka Małeckiego. Zabrakło zrozumienia?
Był przed Patrykiem obrońca i czekałem na ruch “Małego“. Gdyby zszedł do środka zagrałbym mu prostopadle. Cóż, takich nieporozumień w tym meczu było dużo.

Druga sytuacja to ta, w której podał Pan dobrze do Michała Chrapka, ale on zmarnował szansę.
Ta akcja akurat nam wyszła, ale za obronę należą się duże brawa Gliwie. Zachował się w tej sytuacji bardzo dobrze.

I tak jednak bramkarzowi Zagłębia powinniście postawić duże piwo, bo gdyby nie jego błąd w pierwszej połowie, nie wygralibyście tego meczu.
Futbol jest grą błędów. Łukasz Garguła uderzył bardzo dobrze. Piłka jeszcze skozłowała przed Gliwą. Z drugiej strony mieliśmy trochę szczęścia, bo bramkarz Zagłębia powinien to obronić.

Drugie piwo należy się Michałowi Miśkiewiczowi. Zgadza się?
Rzeczywiście. W dwóch sytuacjach zachował się wspaniale i uratował nam wygraną. Szkoda też, że nie wykorzystaliśmy swoich szans i nie strzeliliśmy drugiej bramki. Z tym mamy problem. Jak prowadzimy 1:0 i nie strzelamy drugiego gola, to nasza gra wygląda tak, jakbyśmy się czegoś bali.

Gazeta Krakowska


Polecamy