Paweł Brożek: Kiedyś lepiej wyglądałem motorycznie (WIDEO)
- Były okazje, w których fajnie wychodziliśmy z piłką, mieliśmy przewagę w ataku i nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Brakowało tego ostatniego, dokładnego podania - mówi Paweł Brożek, napastnik Wisły Kraków.
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków. Śląsk podzielił się punktami z Wisłą [ZDJĘCIA]
Jak Pan ocenia swój pierwszy mecz po powrocie do zespołu Wisły Kraków?
Rozpocząłem treningi wspólnie z drużyną we wtorek. Widać więc było brak czucia piłki. Lepiej kiedyś wyglądałem też motorycznie. Z treningu na trening, z meczu na mecz powinno być coraz lepiej.
Wychodziło Panu jednak zgrywanie piłki do kolegów. To dobry prognostyk?
Odgrywałem piłkę, bo nie czułem się jeszcze pewnie na boisku, nie brałem zatem na siebie ciężaru gry. Wolałem więc zgrywać piłkę. Chciałem rozpocząć występy spokojnie, bez strat i wydaje mi się, że się to udało.
Może więc z tym czuciem piłki nie było jednak tak najgorzej?
Nie jest źle, myślałem, że pod tym względem może być gorzej. Tymczasem było wyjście do piłki, przyjęcie. Był jednak moment w pierwszej połowie, kiedy dostałem bardzo dobre podanie od Michała Chrapka i źle się "zabrałem" z piłką. To był przykład na brak czucia.
A nie irytowało Pana, że po Pana podaniach brakowało odegrania ze strony kolegów, otwierającego drogę do bramki?
Były okazje, w których fajnie wychodziliśmy z piłką, mieliśmy przewagę w ataku i nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Brakowało tego ostatniego, dokładnego podania. Takie mecze też się zdarzają. Musimy pracować na treningach, aby nie popełniać takich błędów.
Wisła gra bardziej nerwowo niż wtedy, kiedy występował Pan w niej poprzednim razem?
Ogólnie sytuacja wokół Wisły nie jest najlepsza. Mam na myśli między innymi różne komentarze dotyczące klubu. Na pewno to się niektórym udziela. Będziemy jednak spokojnie pracować. W drużynie są doświadczeni zawodnicy, którzy na pewno pociągną grę.
Bardziej zdobyliście punkt w meczu ze Śląskiem, czy straciliście dwa?
Po meczu Śląska z Club Brugge powiedziałbym, że to zdobyty punkt. Mecz mógł się jednak dla nas trochę inaczej ułożyć, bo mieliśmy sytuacje, w których mogliśmy lepiej rozegrać piłkę. Mieliśmy swoje okazje. Miałem ją ja, kiedy uderzałem głową, miał Rafał Boguski. Brakowało jeszcze trochę pewności siebie.
W sumie miał Pan tę jedną sytuację, po której mógł zdobyć bramkę. Nie za mało?
Nie martwi mnie to, bo jak już wspomniałem trenuję z drużyną od kilku dni i trudno było się spodziewać, że zdobędę trzy bramki i zaliczę trzy asysty.
A jak byłby Pan w takiej sytuacji, jaką miał Rafał Boguski, to pewnie byłby gol?
Też w takich sytuacjach nie strzelałem. Nie mam do niego żalu o to, że nie trafił. Bardziej byłem pod wrażeniem interwencji Rafała Gikiewicza.
Zszedł Pan z boiska, bo już brakowało sił?
Tyle mogłem dać z siebie pod względem fizycznym i piłkarskim. Podczas przerwy wakacyjnej trenowałem indywidualnie, chodziłem na siłownię, grałem w squasha. To jednak nie był trening z drużyną. Tego mi wciąż brakuje.
Ustalał Pan przed meczem z trenerem Franciszkiem Smudą, w której minucie Pana zmieni?
Tego nie ustalaliśmy. Zadecydowaliśmy, że będę grał tyle, na ile starczy mi sił.
Jaki jest dla Pana plan na najbliższe dni? Będzie Pan nadrabiał zaległości w treningach?
Taki właśnie jest plan. Trener mi już to powiedział. Czeka mnie więc praca.
Będą siły na grę w meczach, jeżeli teraz będzie Pan mocno ćwiczył?
Najbliższe spotkanie czeka nas w piątek. Jest więc trochę czasu na to, aby dojść do lepszej formy pod względem fizycznym.
Kibice wiążą wielkie nadzieje z Pana powrotem do Wisły. Czuje Pan z tego powodu dużą presję?
Presję czułem zawsze, tak że na pewno sobie z nią poradzę.
Jak Pan ocenia poziom ekstraklasy po powrocie do niej?
Na taką ocenę potrzebuję jeszcze trochę czasu. Oglądałem mecze w telewizji, ale to co innego niż wtedy kiedy się gra. Muszę pograć w ekstraklasie i wtedy podzielę się swoją opinią na ten temat.