Patryk Tuszyński w meczu z Koroną: Błąd, który miał smak porażki (ANALIZA)
Lechia Gdańsk z Koroną Kielce miała napastnika tylko na papierze. Patryk Tuszyński, który zagrał na tej pozycji, nie oddał bowiem ani jednego celnego strzału, a co gorsza zaszkodził jeszcze swojej drużynie w taki sposób, że ta straciła gola, przesądzającego o wyniku.
Krzysztof Cugowski śpiewa, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Jeśli Tuszyński miał okazję obcować z twórczością Budki Suflera, to ma prawo twierdzić, że wspomnianych następstw doświadczył, ale w odwrotnej kolejności. Rok zaczął bowiem od radosnych dwóch goli z Pogonią Szczecin i hat-tricka z Zawiszą Bydgoszcz, potem natomiast zanotował przeciętny występ z Wisłą Kraków i przygnębiający z Koroną Kielce. Jeśli jednak ten piłkarski rollercoaster ma dłuższą żywotność niż cztery mecze, to w dwóch kolejnych Tuszyński znowu błyśnie.
O „Lewym z Gdańska”, bo taką ksywkę Tuszyński otrzymał po zdobyciu pięciu bramek w dwóch spotkaniach, trudno powiedzieć cokolwiek dobrego w kontekście jego występu z Koroną. W przeciągu 93 minut oddał tylko jeden strzał i na dodatek został on zablokowany przez obrońców. Dwa razy napastnik Lechii wywalczył rzut wolny w okolicach 25 metra (Piotr Wiśniewski trafił po jednym z nich w poprzeczkę), raz celnie dośrodkował na głowę „Wiśni”, raz w piękny, techniczny sposób zgasił piłkę i też raz popisał się precyzyjnym przerzutem na skrzydło do Macieja Makuszewskiego.
Uczciwie trzeba przyznać, że Tuszyński wczoraj Lechii bardziej zaszkodził niż pomógł. Pomijając już jego nikłą produktywność w ataku, wspomnieć należy o tym, że spowodował utratę gola. W 56 minucie tak źle wybijał piłkę po wznowieniu z rogu, iż ta spadła wprost pod nogi Vlastimira Jovanovicia, który miał czas, by ją przyjąć i skierować na długi słupek, co uczynił. Tuszyński był od niego za daleko, nie zdążył dobiec i przyblokować strzału.
Nie wiemy jak dogłębnie analizowano w Lechii przegrany 2:3 mecz z Pogonią Szczecin, ale gdyby obejrzano go jeszcze raz, to wśród wniosków musiałby pojawić się jeden konkretny: Tuszyński nie radzi sobie w kryciu we własnym polu karnym. Wtedy po jego błędzie bramkę zdobył Maciej Dąbrowski, który miał jeszcze jedną świetną okazję (trafił w poprzeczkę), a wczoraj z uchybienia Tuszyńskiego skorzystał Jovanović. Bilans Tuszyńskiego po czterech meczach wygląda więc następująco: 5 trafień, 2 sprokurowane gole. Optymista powie, że to wynik in plus, pesymista z kolei zauważy, że napastnik nie powinien maczać palców w stracone bramki. Tym bardziej, że zaważyły one o losach meczów.
Statystyki Patryka Tuszyńskiego z meczu z Koroną Kielce:
Czas gry: 90 minut
Ocena: 3/10
Strzały celne/niecelne: 0
Strzały zablokowane: 1 (1:0)
Podania celne: 12 (7+5)
Podania niecelne: 5 (2+3)
Przechwyty: 0
Straty: 2 (1+1)
Dośrodkowania celne: 1 (1+0)
Dośrodkowania niecelne: 0
Był faulowany: 5 (3+2)
Wygrane główki: 3 (2+1)
Przegrane główki: 4 (4+0)
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net