Wisła Puławy liczy na przełamanie
Drugoligowi piłkarze z Puław zawodzą swoich sympatyków jesienią 2017 roku. Biało-niebiescy nie wygrali bowiem od siedmiu spotkań (sześć remisów i porażka).
fot. Fot. Łukasz Kaczanowski
Mimo, że do końca sezonu jeszcze wiele spotkań, podopieczni Ryszarda Wieczorka bardziej muszą się martwić o utrzymanie, niż snuć ambitne plany powrotu po rocznej nieobecności do Nice I ligi.
W sobotę (godzina 16), “Duma Powiśla” będzie chciała wreszcie triumfować na własnym boisku, po raz pierwszy od 23 sierpnia, kiedy to pokonała Gwardię Koszalin 3:0.
- Gdybyśmy znali odpowiedź, dlaczego wyniki są takie, a nie inne, to nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym znajdujemy się obecnie - mówi Mateusz Pielach, kapitan Wisły, który w kwietniu zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. - Myślę, że wszystko siedzi w głowach chłopaków. Musimy się odblokować. Wszyscy nas chwalą za grę, stwarzamy dużo sytuacji, ale nie strzelamy goli - dodaje obrońca biało-niebieskich.
Jednak nie będzie łatwo o trzy “oczka” ponieważ najbliższy rywal - Olimpia Elbląg jest ostatnio na fali wznoszącej. Przeciwnik wygrał trzy ostatnie mecze, w tym u siebie z liderem tabeli Wartą Poznań 1:0.
Zespół prowadzony przez Adama Borosa zajmuje siódme miejsce w tabeli (18 punktów), natomiast Wisła jest trzynasta (12 pkt.).
- To idealny moment na przełamanie, całego zespołu, a nie tylko napastników. Mam nadzieję, że nastąpi to w sobotę. Margines błędu został już wyczerpany - dodaje 29-latek.
Puławianie nie grają źle, ale brakuje im skuteczności, co było ich bolączką już w poprzednich rozgrywkach. Na razie niewiele pomogły transfery Alana Ploja (dwa gole) i Roberta Hirsza (bramka). W sobotę naprzeciwko stanie rywal, który w dwóch ostatnich spotkaniach zagrał na zero z tyłu.
Czy jest szansa, że Pielach pojawi się na boisku jeszcze w tej rundzie? - Chciałbym pomóc kolegom. Jeszcze trzy, cztery tygodnie i powinienem być w pełnym treningu z drużyną. Zobaczymy, jak będzie z formą i ze zdrowiem - kończy obrońca Wisły.