Bezbramkowy remis Wisły Puławy z Olimpia Elbląg
Kibice drugoligowej Wisły Puławy na kolejne zwycięstwo swoich pupili czekają już prawie dwa miesiące. W sobotę, podopieczni Ryszarda Wieczorka w meczu 13. kolejki bezbramkowo zremisowali przed własną publicznością z Olimpią Elbląg. Biało-niebiescy zanotowali siódmy podział punktów w rundzie jesiennej, a nie wygrali już od ośmiu spotkań.
fot. Fot. Łukasz Kaczanowski
Sobotnie spotkanie było piątym między obydwiema drużynami. Co ciekawe, Wisła w tych potyczkach nie odniosła zwycięstwa, dwukrotnie remisując i tyle samo razy schodząc z boiska pokonana. Mecz był szczególny dla Rafała Lisieckiego, zawodnika gości, który w przeszłości bronił barw "Dumy Powiśla". Natomiast przez rok w Olimpii występował Tomasz Sedlewski, obecnie gracz Wisły.
Początek potyczki, toczącej się przy nielicznej grupy publiczności (to efekt słabych wyników puławskiej drużyny) był wyrównany. W 6. minucie pierwszy celny strzał na bramkę gości oddał Kacper Szymankiewicz, ale za lekki, by zaskoczyć Kacpra Tułowieckiego.
Miejscowi atakowali, jednak po próbie Irakliego Mechii piłka przeszła nad poprzeczką bramki Olimpii. Dobrą okazję miał w 18. min. Robert Hirsz, jednak golkiper gości zdołał złapać futbolówkę. Cały czas dużą przewagę mieli biało-niebiescy, lecz wynik wciąż był bezbramkowy, chociaż niewiele zabrakło, żeby w 24. min. Tułowieckiego pokonał Jakub Smektała. Niestety, bramkarz z Elbląga popisał się świetną interwencją. W odpowiedzi uderzał Bartosz Danowski, lecz Sebastian Madejski był na miejscu.
Gospodarze wciąż szukali pierwszego gola. Mieli serię rzutów rożnych, ale stałe fragmenty gry nie przyniosły im powodzenia. Na dodatek urazu po brutalnym faulu nabawił się Jakub Poznański i mimo, że początkowo wrócił do gry, kilka chwil później musiał opuścić boisko.
Na początku drugiej połowy miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Wydawało się, że ręką piłkę w polu karnym zagrał jeden z zawodników gości, ale sędzia nie zdecydował się wskazać na "wapno". Następnie niecelnie strzelali Bartosz Sulkowski i Niklas Zulciak, a uderzenie Meschii w 56. min. było zbyt lekkie, żeby pokonać bramkarza przyjezdnych.
W 57. min. powinno być 1:0. Po kornerze uderzał Piotr Żemło, lecz piłka trafiła w poprzeczkę. Także dwie okazje miała Olimpia, ale jej piłkarze nie potrafili skierować piłki do siatki.
Ryszard Wieczorek, trener Wisły postawił wszystko na jedną kartę. Na murawie w miejsce Meschii pojawił się drugi napastnik, Alen Ploj.
Ku zaskoczeniu puławskich kibiców, przewagę zaczęła osiągać drużyna z Elbląga, jednak jej zawodnicy, zresztą tak jak gospodarze, byli w sobotę nieskuteczni. Ale i Wisła mogła zdobyć trzy punkty. W jednej z sytuacji piłka po strzale Hirsza minęła bramkę Olimpii. A w 82. min. Madejski uratował kolegów, nie dając się pokonać jednemu z zawodników żółto-biało-niebieskich.
Końcówka spotkania rozgrzała fanów Wisły, a także obecnych na stadionie kibiców z Elbląga. Najpierw Szymankiewicz strzelił tuż obok słupka, a następnie strzał Hirsza obronił bramkarz Olimpii. Za chwilę Hirsz trafił piłką w słupek, a Tułowiecki tylko w sobie znany sposób nie dał się zaskoczyć Sebastianowi Murawskiemu. Z kolei w już doliczonym czasie gry, punkt "Dumie Powiśla" uratował Madejski.
Reasumując, puławianie byli zespołem lepszym od Olimpii, ale po raz kolejny zawodzili pod bramką przeciwnika. Szkoda, ponieważ gdyby byli skuteczniejsi, mieliby więcej punktów, a tak muszą pomału myśleć nie o powrocie do Nice I ligi, ale o uniknięciu kolejnego spadku.
21 października (godzina 15), Wisłę czeka kolejne ligowe spotkanie. Biało-niebiescy zmierzą się wówczas z Wartą w Poznaniu.
Wisła Puławy – Olimpia Elbląg 0:0
Wisła: Madejski – Sedlewski, Żemło, Poznański (40 Murawski), Sulkowski, Pożak (74 Darmochwał), Szymankiewicz, Zulciak, Smektała, Meschia (64 Ploj), Hirsz
Olimpia: Tułowiecki – Lewandowski, Wenger, Szuprytowski, Lisiecki (59 Kurbiel), Ressel, Szmydt, Bojas (88 Wieliczko), Rozumowski (59 Kop-Ostrowski), Danowski, Kołosow (46 Stępień)
Żółte kartki: Szymankiewicz – Szmydt, Rozumowski,
Sędziował: Mirosław Górecki z Katowic