menu

Odpowiedzialności zbiorowej ciąg dalszy... [KOMENTARZ]

20 listopada 2013, 19:18 | Adam Kamiński

Kibice Arki nie kryją swojego oburzenia decyzją Wojewody pomorskiego Ryszarda Stachurskiego, który zamknął na mecz przeciwko Stomilowi dwie trybuny. W efekcie na sobotnim meczu maksymalna frekwencja może wynieść zaledwie 3100 osób.

Mecz Arka - Stomil zobaczy maksymalnie 3100 widzów
Mecz Arka - Stomil zobaczy maksymalnie 3100 widzów
fot. Piotr Kwiatkowski

Na stronie oficjalnej Arki pojawił się jedynie zdawkowy komunikat, w którym czytamy: - Decyzją Wojewody Pomorskiego, którą Klub otrzymał w dniu dzisiejszym około godz. 15.00 zakazano przeprowadzenia imprezy masowej z udziałem publiczności na Trybunie Górka w sektorach I, J, na Trybunie Tory w sektorach G i H, na Trybunie GOSiR w sektorach D i E, oraz na Trybunie Gości w sektorze F na Stadionie przy ul.Olimpijskiej 5/9 w Gdyni, podczas meczu piłki nożnej pomiędzy Arką i Stomilem , organizowanego w dniu 23 listopada 2013 o godz. 17.30 przez Klub Arka Gdynia SSA.

O wiele ciekawiej zrobiło się we wszelkiego rodzaju mediach społecznościowych, które na decyzji Wojewody nie pozostawiają suchej nitki.

Miała być to kara za zachowanie kibiców podczas meczu z Chojniczanką Chojnice, który odbył się... ponad dwa tygodnie temu. Jednak Wojewoda podjął swoją decyzję dopiero na 3(!) dni przed meczem ze Stomilem, nie zważając na kłopoty, które może wywołać jego decyzja. Przede wszystkim to straty finansowe, poniesione przez klub. Zamknięcie dwóch trybun to mniejszy dochód dla Arki z tytułu biletów. Średnia frekwencja na meczach w Gdyni oscyluje w okolicach 5 tysięcy. W sobotę, o ile zapełni się cała otwarta trybuna maksimum to 3100 kibiców, w tym dziennikarze i trybuna VIP. Dodatkowo poczynione zostały już ruchy marketingowe dotyczące reklam dwóch ostatnich meczów, nie tylko przez klub ale też przez kibiców, którzy wykupili nawet spot w Radio Kaszebe.

Można też poddać pod wątpliwość rozmiar kary. Zamknięcie dwóch trybun, za odpalenie kilku stroboskopów i rzucanie krzesełkami (głównie przez kibiców gości), to nie jest podstawa, by tak surowo ukarać klub. Dlaczego ciągle w Polsce toleruje się odpowiedzialność zbiorową? Dlaczego cierpią ludzie, którzy nie mieli z tymi czynami nic wspólnego? Dlaczego ktoś sądzi, że zamykanie trybun rozwiąże problem? Te pytania pozostają bez odpowiedzi.

Podobnie jak wiele innych pytań, które od paru dni, kiedy pojawiła się informacja, że trybuny mogą zostać zamknięte przewijają się w rozmowach kibiców. Głównie odnoszą się one do zasadności decyzji i podstawy prawnej dla takich kroków. Jednak pojawiają się też bardziej skrajne jak to czy Arka może żądać zwrotu poniesionych kosztów? Albo to na czyj wniosek podjęto taką decyzję?

Kibice łączą się, zasypują mailami i telefonami Wojewodę, zadając te wszystkie pytania, które są wciąż nierozstrzygnięte a kluczowe dla tej sprawy. Na Facebooku pojawiło się nawet wydarzenie "Wojewoda pomorski Ryszard Stachurski zapłaci za zamknięcie stadionu", do którego dołączyło ponad 200 osób.

Równie ciekawym aspektem całej sprawy jest fakt, że PZPN nie dostrzegł podstaw do ukarania Arki, więc klub nie musi zapłacić żadnej kary w związku z zachowaniem swoich kibiców podczas tego meczu. Ciekawe więc za co Wojewoda ukarał Arkę? Za wybryki kibiców gości? To byłby dopiero absurd. Idąc jeszcze dalej, na tej decyzji nie tracą tylko kibice Arki, ale też fani Stomilu, którzy już wykupywali bilety na to spotkanie. Pośrednio karze się tą decyzją również ich, ale tu już kompletnie nie ma podstaw by to zrobić.

Trudno się dziwić oburzeniu kibiców, którzy na pewno bardzo chcieli pojawić się na tym meczu, a tą absurdalną decyzją, podjętą w absurdalnym czasie, za absurdalne czyny odbiera im się taką możliwość. Niektórzy mówią wprost: to jest decyzja nie tylko skandaliczna, ale przede wszystkim polityczna. Inni zwracają uwagę na to, że w okresie, w którym Arka zaczęła należycie funkcjonować wbija się "szpilę" w ten klub i próbuje go zniszczyć. Dla kibiców powstają teraz ogromne trudności, ci którzy już mają bilety czy karnety muszą iść i wymienić je na inną trybunę, z kolei ci, którzy chcieli pójść na mecz, a jeszcze nie kupili biletów nie mają pewności, że dostaną wejściówkę.

Chcemy być uważani za państwo nowoczesne, porównywać się do Zachodu, tymczasem władze pokazują jak bardzo nam do tego Zachodu daleko. Cały czas ktoś sądzi, że odpowiedzialność zbiorowa jest lekiem na wszystko. Otóż nie, władze mogą zamknąć trybuny pierwszy raz, drugi, trzeci, nawet pięćdziesiąty, a i tak niczego się nie osiągnie. Nigdzie w Europie nie karze się kibiców zamykaniem trybun za jakieś pojedyncze ekscesy, takie rzeczy tylko w Polsce.


Polecamy