menu

Oceny piłkarzy Śląska za mecz z Lechem. Czarodziej Morioka i Batman Dwali

2 kwietnia 2016, 10:45 | Maciek Jakubski

Trener Rumak wracając do Poznania zaskoczył wszystkich, bo odstawił od składu Bilińskiego i Kiełba. Zdaniem kibiców i wielu dziennikarzy dwa najsłabsze ogniwa wrocławian. Jak dobra była to decyzja pokazał mecz z Lechem. Śląsk dość pewnie wygrał 1:0 po golu Morioki, który zagrał wreszcie na miarę oczekiwań. Bardzo dobry zawody zagrali także Dwali i Hateley.

Śląsk wygrał w Poznaniu 1:0 i opuścił strefę spadkową
Śląsk wygrał w Poznaniu 1:0 i opuścił strefę spadkową
fot. Grzegorz Dembiński

Mateusz Abramowicz 7/10 - młody bramkarz nie zagrał perfekcyjnego meczu, bo zdarzyło mu się minąć z piłką w polu karnym i poza nim, kilka razy źle wprowadził też futbolówkę do gry, ale... w doliczonym czasie gry popisał się fantastyczną interwencją po strzale Nielsena i został jednym z bohaterów meczu. Wcześniej z problemami obronił trudne i mocne uderzenie Jevticia, a także radził sobie nieźle w powietrzu.

Mariusz Pawelec 6/10
- pod koniec meczu przegrał kilka pojedynków z Lovrencsicsem (głównie z winy Grajciara), ale ogólnie cały mecz bardzo dobry, pewny. Podłączał się nawet do gry z przodu. Warto też podkreślić, że w tym meczu mało grał wślizgami i skończył mecz bez kartki na koncie.

Lasza Dwali 8/10 - Pan Profesor. Mam nieprawdopodobną radochę oglądając tego chłopaka. W obronie nie do przejścia. Zawsze stoi na nogach do końca, przy dośrodkowaniach jest zawsze tam gdzie piłka, stara się zawsze wyprzedzić napastnika. Alfa i omega defensywy. Ale wczoraj pokazał się też z przodu. Drybling pod polem karnym Lecha? Proszę bardzo. Prostopadła piłka nad głowami stoperów do Mervó? Oczywiście.

Piotr Celeban 7/10 - przy tak grającym Dwalim jego rola ogranicza się do pomocy. Można powiedzieć, że Gruzin to Batman, a Celik to Robin. Oczywiście nie znaczy to, że kapitan wrocławian nie zaliczył kilku ważnych interwencji, a w I połowie był bliski podwyższenia prowadzenia po zgraniu od... Dwaliego.

Dudu Paraiba 7/10 - z przodu tradycyjnie kilka razy dorzucił piłkę w pole karne, m.in. do Mervó, gdy węgierski napastnik zmarnował wyborną sytuację. W obronie poprawnie, zaliczył kilka ważnych interwencji.

Kamil Dankowski 6/10 - chyba trochę niespodziewanie młody zawodnik wyszedł w pierwszym składzie, ale pokazał, że na to zasługuje. Nabiegał się zwłaszcza w defensywie, asekurując Pawelca. Z przodu mniej widoczny, ale to też wynikało z taktyki Śląska, który wszystkie piłki pchał do Morioki, a nie na skrzydła oraz zadań defensywnych obu skrzydłowych.

Ryota Morioka 8,5/10 - Pan Czarodziej. Wydawało się, że trener Rumak przyspawa Japończyka na dłużej do ławki, a tymczasem po przerwie na reprezentację, Morioka dostał do ręki pałeczkę i zaczął czarować. Już na początku ustawił mecz, a z każdą minutą był coraz lepszy. Zmarnował wprawdzie dwie sytuacje, jedną po świetnym dograniu Hateleya, a drugą po indywidualnej akcji, ale świetnie kierował grą ofensywną. Rozdzielał piłki niczym stary, dobry Mila. Kilka razy zakręcił też poznańskimi dzbanami, ale co najważniejsze grał pressingiem. Razem z Mervó nie dawał ani chwili wytchnienia poznańskim obrońcom, co często kończyło się odbiorami. Kiedy przychodził Rumak, to pisałem, że kluczem do wygrywania musi być wykorzystanie Morioki i wystarczyły dwa tygodnie przerwy, by Japończyk odpalił.

Robert Pich 7/10
- mniej widoczny niż zwykle, co wynikało głównie z tego samego, co w przypadku Dankowskiego oraz faktu, że naprzeciw siebie miał Kędziorę, który jest jednak ciężkim rywalem. Mimo to Słowak miał dwie sytuacje. Najpierw trafił po indywidualnej akcji w... Mervó, później jego strzał obronił Burić.

Tom Hateley 8/10 - trzeci z bohaterów Śląska. Wreszcie zagrał na miarę oczekiwań, dzieląc i rządząc w środkowej strefie boiska. Dobry w przechwytach, ale jeszcze lepszy w pchaniu gry wrocławian do przodu. Zagrał chociażby kapitalną piłkę do Morioki, gdy ten przegrał pojedynek z Buriciem.

Tomasz Hołota 7/10 - tym razem w cieniu Anglika, pewnie dlatego, że grał cofnięty w porównaniu do poprzednich spotkań. Kilka razy poszedł do przodu, ale był głównie skupiony na odbiorze.

Bence Mervo 7/10 - zmarnował dwie znakomite sytuacje, ale w meczu z Lechem przebiegł więcej kilometrów niż Biliński przez cały sezon. Węgier cały czas nękał obrońców, gonił piłki do których nie miał prawa dojść. A z meczu na mecz będzie coraz lepszy, bo w przeciwieństwie do debiutu tym razem wdał się w walkę wręcz ze stoperami Lecha.

Peter Grajciar 5/10 - dostał pół godziny na skrzydle i nie był to najlepszy pomysł. Wprawdzie Grajciar miał jedną sytuację, którą wybronił Burić, ale widać, że Słowak odstaje szybkościowo od zespołu. To przełożyło się na kłopoty Śląska w defensywie, bo Lovrencsics i Kadar mogli poszaleć na skrzydle.

Krzysztof Ostrowski - grał za krótko, by ocenić.

Adam Kokoszka - grał za krótko, by ocenić.


Polecamy