Oceniamy wiślaków za mecz ze Śląskiem: solidny kolektyw zatrzymał wicelidera
Przymusowy eksperyment Franciszka Smudy z wyjściową jedenastką na mecz ze Śląskiem Wrocław powiódł się tylko w połowie - słaba dyspozycja Wilde-Donalda Guerriera i Emmanuela Sarkiego przyćmiła przyzwoite występy przeniesionych na inne niż dotychczas pozycje Dariusza Dudki i Rafała Boguskiego. W spotkaniu z wiceliderem zawiodły indywidualności, a remis zapewniła krakowianom dopiero praca zespołowa.
fot. Ryszard Kotowski
Michał Buchalik — 5 – nie miał nawet okazji, żeby się wykazać. Za dowód bezrobocia bramkarza Wisły w trakcie meczu z wrocławianami niech posłuży mało zawrotna liczba dwóch celnych strzałów piłkarzy Śląska. Przy okazji strzału Paixao z rzutu karnego wyczuł Portugalczyka, ale strzał napastnika gości był zbyt precyzyjny. Uśmiech szczęścia przy rzucie wolnym Sebastiana Mili pozbawił samego Buchalika i kibiców konieczności odpowiedzi na pytanie, czy przy precyzyjnym uderzeniu reprezentanta Polski wiślak był w stanie cokolwiek zrobić.
Dariusz Dudka — 6 – z powodu problemów kadrowych w zespole "Dudi" jest ciągany po różnych pozycjach jak przyczepa kempingowa, jednak przeciwko Śląskowi rozegrał jedno z solidniejszych spotkań w sezonie. Pod nieobecność Burligi i z nieefektywnym Sarkim prawe skrzydło Wisły długo sprawiało wrażenie osieroconego, do czego przyłożył się również Dudka - jego występ w obronie i tak spełnia wszelkie kryteria rzetelności.
Arkadiusz Głowacki — 7 – trudno było oczekiwać od niego umiejętności bilokacji i naprawiania błędów Guerriera. W pierwszej połowie blokował strzały piłkarzy Śląska w podobny sposób do tego, w który w Kielcach pechowo odbił uderzenie Kyryło Petrowa. Raz dał się dziecinnie nawinąć Pichowi, oprócz tego bez poważnych wielbłądów. Należy pamiętać, że przed spotkaniem borykał się z kontuzją mięśnia, co trochę zawyża ocenę.
Richard Guzmics — 6 – jeśli Głowacki to boiskowy profesor, Guzmics to bez wątpienia adiunkt z zadatkami na wczesną profesurę. Pewny w momentach trwogi w defensywie, jedyny mankament to w zasadzie fakt, że przy stałych fragmentach gry pod bramką rywala pełni tylko i wyłącznie rolę mięsa armatniego.
Wilde-Donald Guerrier — 2 – czy ktoś jeszcze pamięta, że Haitańczyk przychodził do Wisły jako lewy obrońca? Biorąc pod uwagę niedawny cyrkowy występ w Poznaniu, zdawało się, że Guerrier na tej pozycji w Wiśle już nigdy nie zagra. Z potrzeby rozpoczął spotkanie ze Śląskiem jako defensor i na "dobry wieczór" sprezentował Śląskowi karnego. To cud, że Flavio Paixao nie skończył meczu w Krakowie z kilkoma golami, a sam Guerrier nie obejrzał czerwonej kartki. Przynajmniej zaczął rozumieć zasady spalonego.
Alan Uryga — 6 – przeciwko Śląskowi był wręcz nie do poznania. Zwrotny, przewidujący, zdecydowany w odbiorze - zabrakło go przy rozgrywaniu, z czym odrobinę lepiej radził sobie Rafał Boguski. Zresztą, musimy rozdzielić dobre oceny między Urygą a "Dzikim" - młodszy z wiślaków w środku pomocy po meczu chwalił współpracę z dość wyjątkowym partnerem i nie da się ukryć, że jego obecność na boisku odciążyła go w sporym stopniu.
Rafał Boguski — 6 – do spółki z Urygą odnotował jeden z lepszych meczów w ostatnich tygodniach. Zadatki na defensywnego pomocnika miał już dawno, lecz dopiero ze Śląskiem doskonale odnalazł się w nowej roli na boisku. Niestety dla Wisły i samego "Dzikiego", jego wszędobylskość nie przełożyła się na bramki ani asysty. A zabrakło niewiele - przewrotka w stylu niedawnej bramki Metalista na stadionie Legii mogła być golem rundy, gdyby była odrobinę silniejsza.
Semir Stilić — 5 – w sobotę Bośniak był mniej statyczny, niż w Kielcach - i tak wydawało się, że z uporem maniaka unika wchodzenia w pole karne rywala. Ratuje go klepka z Brożkiem i odegranie do Stępińskiego, po którym padła wyrównująca bramka dla "Białej Gwiazdy" oraz strzał w słupek z rzutu wolnego. A może, jak po spotkaniu sugerował Głowacki, pada ofiarą mozolnego rozgrywania każdej pojedynczej akcji wiślaków przez niego? Z każdym spotkaniem Stilić jest chyba coraz łatwiejszym łupem dla obrońców rywali.
Łukasz Garguła — 3 – standardowy obrazek z pierwszej połowy to doświadczony Garguła tracący piłkę w łatwych sytuacjach i gołowąs Uryga sumiennie odzyskujący ją, zanim piłkarze Śląska robią z niej jakikolwiek użytek. Wygląda na to, że "Guła" chce doczekać końca umowy z Wisłą na stojaka - dobrze, że Franciszek Smuda nie udziela 33-latkowi kredytu zaufania i w sobotę od razu wymienił go na Stępińskiego.
Emmanuel Sarki — 2 – apele o wstawienie Nigeryjczyka do wyjściowego składu szybko zmienią się w nawoływanie do posadzenia go z powrotem na ławce rezerwowych, jeśli Sarki nie połączy postanowienia poprawy z prędkim zadośćuczynieniem za to, co zaprezentował w spotkaniu ze Śląskiem. Szybkość Sarkiego gdzieś wyparowała, a szczytem nieudolności była zepsuta kontra z 77. minuty - piłka po podaniu skrzydłowego zamiast do Pawła Brożka (a potem do siatki) trafiła do bramkarza Śląska.
Paweł Brożek — 5 – rozstawiał obrońców Śląska po kątach, lecz upragniona bramka przyszła dopiero po kombinacyjnej akcji. W poczynaniach wiślackiego snajpera znowu było więcej zapaśnika niż lisa pola karnego - głównie dlatego, że "Brozio" nie był w stanie wyżyć bez dograń Semira Stilicia. Ożywił się dopiero, gdy niemrawe skrzydła "Białej Gwiazdy" rozruszał Stępiński.
Rezerwowi:
Mariusz Stępiński — 5 – mógł zaliczyć wejście smoka i w ciągu kilkunastu sekund strzelić dwie bramki - zamiast tego zmusił kibiców Wisły do złapania się za głowy dwa razy w krótkim odstępie czasu. Przy bramce był już na miejscu, serwując Brożkowi wspaniałą asystę.
Tomasz Zając — grał za krótko