Oceniamy wiślaków za mecz w Bełchatowie: cała nadzieja w debiutantach
Niemal dokładnie pięć lat temu na stadionie w Bełchatowie nieudane debiuty zaliczyli Georgi Christow i Issa Ba - nic więc dziwnego, że przy okazji ligowej premiery Bobana Jovicia i Jeana Barrientosa w powietrzu unosił się duch nieszczęsnego Bułgara. Zupełnie, jak wtedy, Wisła zaskakująco oddała punkty beniaminkowi - tym razem wśród winowajców próżno szukać obu debiutantów. Na tle bladych wiślaków po raz kolejny dobry mecz odnotował Łukasz Burliga.
fot. Dariusz Śmigielski/Polskapresse
Michał Buchalik — 4 – na jego ocenę rzutuje głównie liczba piłek, które musiał dzisiaj wyciągać z siatki. Postawny bramkarz Wisły miał niewiele do powiedzenia, gdy koledzy z obrony co chwilę rozwijali czerwony dywan przed Arkadiuszem Piechem. A jeśli dodać do tego niefart przy okazji rykoszetu Arkadiusza Głowackiego, stężenie pecha kwalifikuje się już chyba do wezwania szamana, bo z solidnym warsztatem bramkarskim "Buchala" ma niewiele wspólnego.
Łukasz Burliga — 6 – przez niego trzeba będzie przeredagować mitologię i napisać, że dwanaście prac Heraklesa miało miejsce w Bełchatowie. "Bury" jest na razie potrzebny Wiśle jak tlen, będąc gwarantem tego, że pole karne rywala będzie bombardowane dośrodkowaniami. Gdyby nie nieporadność Brożka, zapewne skończyłby sobotni mecz z kilkoma asystami; po porażce została mu tylko satysfakcja. Jeszcze jedno - minie trochę czasu, zanim zacznie rozumieć się z Joviciem jak bliźniak, chociaż jest nadzieja na przyszłość.
Arkadiusz Głowacki — 5 – "Głowa", "Głowa", co przeplata... i tak dalej. Przed pierwszą bramką dla Bełchatowa jego wyjścia w stylu kamikadze kończyły się wielką dziurą w linii defensywnej Wisły, co po klęsce z beniaminkiem z pewnością będzie wałkowane przez sztab do znudzenia. Ciężko wieszać na nim psy za pechowy rykoszet przy woleju Wacławczyka (znacznie mniej wkładu własnego niż w Kielcach) - pod bramką rywala był za to jak taran i nie poprzestał na golu, w drugiej połowie często goszcząc w jej okolicach.
Dariusz Dudka — 2 – zaczniemy nietypowo i powiemy, że w obecnej formie Dudce przydałby się natychmiastowy przeszczep włosów. Dlaczego? Dlatego, że drobna łysinka na czubku głowy w ogóle mu nie przystoi - wiślak niezależnie od pozycji jest zagubiony jak gołowąs. W jednej chwili po prostu wywiesił białą flagę i oddał piłkę szarżującemu piłkarzowi GKS, przy dwóch pierwszych golach gospodarzy był statystą, a gdy Piech dobijał krwawiącą Wisłę w ostatnim kwadransie nawet się nie starał, żeby wejść mu w drogę.
Maciej Sadlok — 1 – chyba już czas na "auf wiedersehen" - Smuda zapowiedział, że jeśli Sadlok szybko nie wróci do żywych, odsunie go od wyjściowej jedenastki. Najwyższa pora, bo niedawny reprezentant Polski najpierw dał się skręcić Arkadiuszowi Piechowi w 15. minucie, a potem gładko wpasował się w kategorię wkładu do koszulek. Jakby jeszcze było mało nieszczęść, klęskę w Bełchatowie zwieńczył czerwoną kartką za atak na Grzegorzu Baranie.
Alan Uryga — 3 – w sobotę pełnił głównie rolę straszaka - w destrukcji przeciętny, w ofensywie raz postraszył Trelę zdradliwym strzałem. Chwilami przerastały go zagrania na zaledwie kilka metrów, kreatywność przy wyprowadzaniu akcji ofensywnych niebezpiecznie bliska zeru. Połowa Krakowa z utęsknieniem czeka na upragniony powrót Ostoji Stjepanovicia.
Rafał Boguski — 3 – źle ustawiał się na boisku, piłki kolegów zahaczał tylko piętą i błyskawicznie tracił. Uryga to ofensywny niemota, dlatego Boguski z marnym skutkiem musiał brać odpowiedzialność za rozkręcanie ataków Wisły środkiem. Może dwa metry od bramki obchodził się z piłką jak z jajkiem w sytuacji, w której trzeba było po prostu mocno kopnąć ją obok Treli. Pospieszyliśmy się z peanami dla "Bogusia" - to, co jeszcze niedawno było "ambicją" i "sercem do gry", dzisiaj jest tylko bieganiem dla alibi.
Boban Jović — 5 – znany z ciągania zawodników po boisku jak mu się żywnie podoba Franciszek Smuda od razu rzucił Słoweńca na głęboką wodę i przez większość spotkania nie wyglądał źle. Bełchatów pamięta już fatalne debiuty Georgi Christowa i Issy Ba w koszulce z białą gwiazdą - o Joviciu nie da się powiedzieć złego słowa, ale i... nie wiadomo jak dobrego. Biegał z zaangażowaniem i starał się przechwytywać piłkę na połowie rywala, raz pięknie obsłużył Brożka, częściej jednak posyłał balony zamiast centr. Jak na debiutanta - z pewnością diamencik do oszlifowania.
Semir Štilić — 4 – każdy mecz w wykonaniu Bośniaka to coraz więcej znaków zapytania w sprawie tego, czy nowy kontrakt dla gwiazdora Wisły jest zasadny. Przedzieranie się środkiem w jego wykonaniu to bicie głową w mur, bo obrońcy rywala za każdym razem otaczają wiślaka ciasnym wianuszkiem. Teczuszka Štilicia z porażki z beniaminkiem jest wyjątkowo cieniutka i zawiera tylko asystę z kornera przy golu Głowackiego i zmarnowany rzut wolny, który mógł skończyć się bramką.
Emmanuel Sarki — 2 – do tej pory zazwyczaj był ruch i dużo wiatru, teraz potrzebny byłby chyba defibrylator, żeby obudzić skrzydłowego Wisły. Gierki na treningu to nie wszystko - Sarki wyglądał, jakby cierpiał na traumę z powodu niedawnych pojedynków z Hubertem Matynią. Haitańczyk był niepewny i mało ruchliwy, jeśli chodzi o zagrożenie pod bramką, posłał w kierunku Treli tylko jedną petardę podobną do tej z towarzyskiej potyczki z Wolfsburgiem.
Paweł Brożek — 2 – mógłby śmiało założyć z Dariuszem Dudką klub seniorów, którzy grają jak juniorzy. Opanowanie i zimna krew "Brozia" pod bramką Bełchatowa była na poziomie trampkarza starszego - w 24. minucie strzelił prosto w Trelę, potem przestraszył się przecięcia obiecującej piłki z ostrego kąta i nie był w stanie trącić jej do bramki kilka minut później. Praca na tyłach ataku swoje, a to, że Wisła nie ma kim strzelać goli, swoje - dzisiaj Brożek mógł tylko dokładać nogę, a i tak zakończyłby spotkanie z niejednym trafieniem na koncie.
Rezerwowi:
Jean Barrientos — 4 – obiecujące pół godziny Urugwajczyka w Bełchatowie przypomina trochę wczesnego Stępińskiego, z małym zastrzeżeniem - Barrientos, zamiast na skrzydle, nieźle odnalazł się w środku pola i udowodnił, że dysponuje szybką nogą i niezłą techniką. Wniósł powiew ambicji i dynamiki w bezradną ofensywę Wisły.
Maciej Jankowski — grał za krótko
Łukasz Garguła — grał za krótko