menu

Oceniamy wiślaków za hit z Legią: Brożek jak duch, wyblakły Stilić

22 września 2014, 08:35 | Jakub Podsiadło

O ile z Pawłem Brożkiem w roli statysty Wisła jest w stanie wygrywać, gdy zawodzi Semir Stilić, podopieczni Franciszka Smudy zlewają się z powietrzem - słaby mecz Bośniaka i fatalne spotkanie "Brozia" kosztowało wiślaków porażkę w niedzilenym szlagierze z Legią. Pół godziny przyzwoitej gry nie wystarczyło krakowianom nawet na remis, a sami "Wojskowi" obnażyli wiele braków wyjątkowo wątłej wiślackiej obrony.

Michał Buchalik — 5 – po spotkaniu z Legią wiślacy mają najwięcej straconych goli spośród wszystkich drużyn na podium, co niemal w ogóle nie obciąża konta golkipera "Białej Gwiazdy". W trakcie szlagieru też było lepiej niż przeciętnie - wieżowiec w koszulce Wisły nie unikał odważnych wyjść, kontaktu fizycznego z legionistami i był w stanie wykazać się refleksem, o czym dobitnie przekonał się Dossa Junior w 37. minucie. To lepsza połowa tortu - ta gorsza zawiera niefortunne wybicie główki Sa, po której jedynie czujny Głowacki uratował wiślaków przed stratą bramki. Bramkarz Wisły mógł zachować się lepiej przy oddalonym od bramki strzale Dudy, nie mówiąc o nieszczęsnym dryblerskim pojedynku z Radoviciem przy okazji trzeciego gola dla Legii.

Łukasz Burliga — 3 – używając nomenklatury bukmacherskiej, mecz "Burego" to typowe "1/2". Trudno mieć zarzuty do wiślaka za pierwszą połowę - nie zdziwilibyśmy się, gdyby jeszcze w przerwie meczu Jakubowi Koseckiemu przeszła przez myśl zmiana strony albo w ogóle zejście z boiska właśnie za jego sprawą. Druga odsłona to jeden wielki tartak - w ofensywie bezradny jak cała Wisła, w defensywie niepotrzebnie brutalny. Nikt nie miałby pretensji do sędziego Marciniaka, gdyby za wejścia wyprostowane nogą w okolicach 55. minuty wyrzucił Burligę z boiska.

Arkadiusz Głowacki — 6 – na tle partnerów z defensywy kapitan Wisły wyglądał tak, jakby dopiero co przyleciał z Marsa. Kontuzja mięśnia dwugłowego? Żaden problem. W niedzielę prawie każda główka padała łupem "Głowy", a męska gra w parterze też nie nastręczała wiślakowi wielu kłopotów. Wybicie dobitki Helio Pinto z 23. minuty i blokada uderzenia Sa z drugiej połowy to wielka klasa doświadczonego obrońcy "Białej Gwiazdy". Szkoda, że przy feralnej bramce Portugalczyka nie dał rady jego rodakowi Pinto, co utorowało drogę do błędu Dudki i pierwszego gola dla "Wojskowych".

Dariusz Dudka — 2 – trudno uwierzyć w to, że "Dudi" to trzydziestolatek. Niepewnością przy interwencjach bardziej przypomina gołowąsa, co uchodziło mu płazem aż do 50. minuty. Spalony Sa spalonym, jednak zwrotność (a raczej jej brak) i boiskowa orientacja (również nie stwierdzono) stopera Wisły przy bramce Portugalczyka była wręcz skandaliczna. Próby zabawy w napastnika i samolubne pudło z 89. minuty nie przysparzają byłemu reprezentantowi Polski chwały.

Maciej Sadlok — 3 – dopóki doprowadzał Berga do szału bezpardonowymi atakami na Łukasza Brozia, mógł się podobać. Zdawało się, że trochę zapomniał o swoich defensywnych poruczeniach, co skutkowało ogromnym dysonansem między poczynaniami z przodu a zabezpieczaniem wiślackich tyłów. Szkoda, że z zapędzania się bliżej bramki Legii nie wyszło absolutnie nic, a spotkanie z drużyną ze stolicy to kolejny słabawy mecz niedawnego kadrowicza.

Alan Uryga — 3 – dla najmłodszego z wiślaków na boisku starcia z masywnym środkiem pola Legii były "cennym doświadczeniem", choć według nas to znacznie przesadzony eufemizm. Uryga nie miał sporo do powiedzenia przy boiskowym walcu prowadzonym przez duet Vrdoljak-Jodłowiec. Poważniejszych wpadek nie odnotowano, chociaż gdyby na boisku wcześniej zabrakło wspomagającego go Macieja Jankowskiego, efekt mógłby być opłakany.

Łukasz Garguła — 2 – symptomy dziwnej choroby, która trapi "Gułę" były aż nadto widoczne już w Bydgoszczy. Przeciwko legionistom doświadczony wiślak zaprezentował się tak, jakby przypadkiem wpadł na mecz prosto z niedzielnego spaceru po Plantach. Zdecydowanie najgorszy z ofensywnego kwartetu w linii pomocy - na usta aż ciśnie się pytanie, czy może w nadchodzących derbach Krakowa nie powinien jednak zagrać Emmanuel Sarki.

Semir Stilić — 3 – bez Bośniaka wiślacy niepokojąco szybko przechodzą w gazowy stan skupienia i mieszają się z powietrzem. Zarzuty, że przy odrobinę sumienniejszym pressingu mózg ofensywy "Białej Gwiazdy" traci większość swoich atutów okazały się prawdziwe - trudno nawet wyróżnić przebłyski zawodnika, który przed meczem odebrał statuetkę za tytuł najlepszego piłkarza sierpnia. Może gdyby lepiej przymierzył po ośmieszeniu Rzeźniczaka albo wyszło mu uderzenie nożycami z 28. minuty...

Maciej Jankowski — 3 – może i "Jankes", ale bluesa nadal nie czuje. Kiedy odpowiedzialność jest zbiorowa i Wisła nieźle spisuje się jako kolektyw, stać go na wspaniałą grę z klepki i techniczne odegrania, zupełnie jak w 13. minucie do Rafała Boguskiego. Gdy ofensywa "Białej Gwiazdy" zawodzi, Jankowski unika odpowiedzialności albo sobie z nią kompletnie nie radzi. Jeśli były zawodnik Ruchu wpada w pole karne, można spodziewać się kiepskiego dogrania, a jeśli sam ma piłkę na nodze przed bramką rywala, koszmarnego pudła.

Rafał Boguski — 3 – trener Franciszek Smuda musi pogodzić się z tym, że eksperyment z przestawianiem "Dzikiego" po boisku niczym przyczepy kempingowej nie wypalił. W spotkaniu z Legią Boguski był wszędzie, tylko nie tam, gdzie było go najbardziej potrzeba. Może z wyjątkiem samego początku spotkania - wtedy jego mierne uderzenie po przytomnym podaniu Brożka skończyło nad bramką Kuciaka zamiast w jej okienku. Odwaga nie wystarczyła na postawnych legionistów, od których skrzydłowy Wisły odbijał się jak od ściany.

Paweł Brożek — 2 – Bydgoszcz minus bramka, czyli jedno wielkie zero. Kompletnie bezużyteczny, zgrywał piłki głową jak automat, często nie zwracając uwagi, czy podaje do kolegi z zespołu, czy też może do przytomnego rywala. Pośrednio ofiara niezbyt skutecznej taktyki pt. "długa piłka i jakoś to będzie", co w ogóle nie kłóci się z tym, że jak na zawodnika z patentem na Legię po niedzielnym spotkaniu powinien solennie przeprosić i obiecać bramki w spotkaniach z Lechem i Cracovią.

Rezerwowi:

Wilde-Donald Guerrier — 4 – w porównaniu do Boguskiego zagwarantował Wiśle to, z czego słynie - szybkie rajdy skrzydłem i niemal błyskawiczne zagrożenie pod bramką Kuciaka. Szkoda tylko, że Haitańczykowi nadal brakuje zdecydowania w polu karnym rywala i woli uskuteczniać dziwne ruchy jedynie imitujące drybling, zamiast dogrywać lepiej ustawionym kolegom.

Emmanuel Sarki — 4 – ocena z meczu z Zawiszą podzielona przez pół przypadła mu w udziale prawdopodobnie tylko dlatego, że w polu karnym nie było nikogo, kto po jego centrach przechytrzyłby solidną obronę Legii i strącił piłkę do bramki. Podobnie, jak Guerrier, ożywił dawno już martwe wiślackie skrzydła i wlał trochę nadziei w serca kibiców z Krakowa zanim jeszcze mistrzowie Polski dobili Wisłę w końcówce spotkania.

Mariusz Stępiński — brak oceny – grał za krótko.


Polecamy