menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Lechem: błędy weteranów i kolejny niewypał w ataku

15 marca 2014, 14:37 | Przemysław Drewniak

Piłkarze Podbeskidzia ponieśli w piątek pechową porażkę w Poznaniu, tracąc gola w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Jak jednak sami podkreślali, pretensje o taki obrót spraw mogą mieć wyłącznie do siebie, bo to ich błędy pomogły gospodarzom zainkasować komplet punktów. Zobacz, jak oceniliśmy występy "Górali" w meczu Lechem.

Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1
Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1
fot. Roger Gorączniak

Przepiękne gole w Poznaniu, Lech wyszarpał zwycięstwo nad Podbeskidziem (ZDJĘCIA)

Richard Zajac - 5: W Poznaniu miał mnóstwo pracy i wiele razy, szczególnie w drugiej połowie, ratował zespół przed stratą gola. Popełnił jednak błąd przy wyrzucie piłki do Franka Adu Kwame, po którym Lech przejął piłkę i wywalczył rzut karny.

Tomasz Górkiewicz - 6: Zaprezentował się bardzo solidnie - walczył z zawodnikami Lecha z równym, często włączając się w akcje ofensywne. Wprawdzie zdarzyło mu się kilka błędów w kryciu, ale w momentach naporu Lecha było o to niezwykle łatwo. Zdecydowanie najlepszy występ w tej rundzie okupił kontuzją, ale raczej nie jest to nic poważnego.

Dariusz Pietrasiak - 5: Kilka razy wykazał się spokojem i pewnością siebie. Jego konto może nieco obciążać faul na Kownackim w polu karnym, ale nie dość, że przewinienie było wątpliwe, to Pietrasiak musiał w tej sytuacji naprawiać błędy kolegów z zespołu.

Błażej Telichowski - 5: Nie ustrzegł się błędów, ale przez większość meczu nieźle współpracował z Pietrasiakiem i wygrywał niemal wszystkie pojedynki główkowe z zawodnikami Lecha.

Frank Adu Kwame - 4:
Współudział przy stracie pierwszego gola i mnóstwo błędów, które w pierwszej połowie mogły się skończyć dla Podbeskidzia fatalnie. Nieco pewniej prezentował się po zmianie stron, ale kompletnie odpuścił starania ofensywne. Może to i lepiej?

Marek Sokołowski - 4:
To on popełnił kardynalny błąd, faulując zawodnika Lecha na linii pola karnego w ostatniej minucie meczu. Ostatnio kapitan Podbeskidzia coraz częściej zawodzi w kluczowych momentach i nie powinno nikogo dziwić, jeżeli w następnej kolejce trener posadzi go na ławce.

Maciej Iwański - 6:
W Poznaniu powinien zapisać na swoim koncie dwie asysty, ale jego doskonałych podań nie wykorzystali Stąporski i Malinowski. "Ajwen" bardzo mocno pracował także w defensywie i zaprezentował się lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Przeciętnie wykonywał za to stałe fragmenty gry, przez co większość z nich padała łupem zawodników "Kolejorza".

Anton Sloboda - 5: Bardzo dobre zagrania przeplatał ze słabszymi, ale nie ma się co temu dziwić, bo był to dla niego pierwszy oficjalny występ w tym roku. Ten mecz pokazał jednak, że bez Slobody Podbeskidzie traci w drugiej linii dużo jakości w rozegraniu piłki. Ojrzyński będzie miał dylemat przy ustalaniu składu na mecz z Cracovią, gdy po absencji kartkowej do składu wróci Dariusz Łatka.

Przemysław Pietruszka - 6: Przychodził do Bielska-Białej przede wszystkim jako lewy obrońca, ale w swoim debiucie w barwach "Górali" zagrał w drugiej linii. Przed przerwą był zupełnie niewidoczny, ale jego bramkę strzeloną z 40 metrów zapamiętają na długo nie tylko kibice Podbeskidzia. W drugiej połowie przeszedł do środka pola i udanie wspomagał tam swoich kolegów.

Sebastian Bartlewski - 4: Wyróżnił się tylko raz, gdy pod koniec pierwszej połowy świetnie zabrał się z piłką w polu karnym Lecha, ograł dwóch obrońców rywali i niemal z niczego stworzył dobrą okazję Stąporskiemu. Zmiana już w przerwie nieco zaskoczyła, bo Bartlewski spisywał się lepiej niż jego kolega z ataku.

Mateusz Stąporski - 3: Tym razem to on wystąpił w roli napastnika Podbeskidzia i z dużą dozą prawdopodobieństwa można przewidzieć, że trener Ojrzyński już nie zdecyduje się na taki wariant. Stąporski zmarnował dwie sytuacje do zdobycia gola, w tym jedną stuprocentową. Podobno jego dużym atutem jest szybkość, ale w Poznaniu przegrywał pojedynki biegowe z Kamińskim czy Linettym.

Piotr Malinowski - 4: Cały "Malina": wszedł w drugiej połowie, rozruszał ofensywę Podbeskidzia, ale co z tego, skoro w najważniejszym momencie zawiódł, marnując sytuację sam na sam z Gostomskim. Na jego brak wykończenia chyba już żaden trener nie znajdzie lekarstwa.

Jan Blażek - 4: Wydaje się, że Czech ma potencjał, ale jak na razie nie dostał jeszcze okazji, by go w pełni pokazać. Szkoda, że wszedł na boisko dopiero na ostatnie 25 minut, gdy inicjatywę przejmował już Lech i Podbeskidzie skupiało się na grze w defensywie.

Mateusz Kupczak grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy