menu

Oceniamy legionistów za mecz z Podbeskidziem: Mecz piłkarskich kryminałów

31 sierpnia 2014, 18:12 | Marek Koktysz

Tak słabego meczu legionistów dawno nie oglądaliśmy. Mistrzowie Polski, pomimo gry w bardzo silnym zestawieniu, nie potrafili sprostać ambitnemu Podbeskidziu. Tomasz Jodłowiec, Dossa Junior i Dusan Kuciak zagrali chyba najgorsze spotkanie w barwach Legii.

Dusan Kuciak (4) - przy dwóch bramkach fatalnie interweniował, piłka jakoś przetaczała się pod nim. Gracze Podbeskidzia walili prosto w niego, a Słowak nie potrafił dobrze interweniować. Zdarzył mu się także fatalny kiks po wybiciu piłki, po którym zgarnął piłkę ręką i miał jeszcze pretensję do arbitra za tę decyzję. Honor ratował w drugiej połowie, gdzie dwa razy wybronił groźne uderzenia zawodników z Bielska-Białej - w tym sytuację "sam na sam" z Chrapkiem.

Bartosz Bereszyński (2) - bardzo niepewny zarówno w ataku, jak i w obronie. Przy pierwszym golu za późno wrócił pod własne pole karne, a przy kolejnym znakomicie "obsłużył" Korzyma, któremu zgrał piłkę pod nogi. Wyglądał jakby całą noc gdzieś balował, bo miał momenty dłuższego dreptania po murawie. Brakowało mu sił przy podłączaniu się do akcji ofensywnych, tracił piłkę, nie potrafił dobrze zagrać w "szesnastkę".

Jakub Rzeźniczak (5) - obok Brzyskiego najsolidniejszy obrońca Legii. Przy pierwszym trafieniu trochę niefortunnie odbiła się od niego piłka, Korzymowi nie dał się przejść. Popełnił jednak błąd przy golu tego zawodnika, dając się przejść jak uczniak. Poza tymi sytuacjami, które przesądziły o stracie trzech punktów nie zanotował jakiś rażących błędów i był dużo pewniejszy w obronie od Juniora.

Dossa Junior (2) - po tym meczu może śmiało pisać autobiografię pt. "Spalony". Cztery albo pięć razy w identyczny sposób dawał się złapać na ofsajdzie, bo za szybko wychodził do piłki bitej przez Brzyskiego. Jakby tego było mało, ani razu strzelając wówczas głową nie trafił do siatki. Brzyski dawał mu świetne piłki, a on kompletnie nie potrafił ich wykorzystać. Miał problemy z upilnowaniem chociażby Chmiela, który raz wkręcił go w ziemię tak, że aż oczy bolały. Sporo miał także "elektrycznych" zagrań. Z kolei Brzyski miał do niego pretensję, że nie wraca się do obrony.

Tomasz Brzyski (8) - ocena inna niż wszystkie, tak jak Brzyski był dzisiaj zupełnie z innego świata niż jego koledzy. Biegał, starał się, nie popełniał błędów i świetnie wrzucał piłki. Na jego miejscu można się nieźle wkurzyć, kiedy koledzy nie wykorzystują tak świetnych podań. Tylko Orlando Sa skorzystał z prezentu od "Brzytwy". W defensywie pracował bez zarzutów, co zresztą musieli widzieć gracze Podbeskidzia atakując raczej prawą stroną, na której był źle dysponowany Bereszyński.

Ivica Vrdoljak (3) - słabiutki występ kapitana Legii. Przy pierwszym golu nie trafił w piłkę we własnym polu karnym, co spowodowało, że dopadł do niej Sloboda. Nie radził sobie w defensywie, przegrywał fizyczne pojedynki z zawodnikami Podbeskidzia, chyba że ratował się faulem. Notował dużo strat w środku pola i nie miał pomysłu na rozgrywanie.

Tomasz Jodłowiec (2) - chyba najgorszy występ "Jodły" dla Legii, co razi szczególnie mocno, jeśli weźmiemy pod uwagę jak dobrze w ostatnich miesiącach sobie radzi. Może to powołanie do reprezentacji podziałało na niego tak deprymująco? Notował niemal same straty, miał problemy z wygrywaniem pojedynków siłowych. Ciężko przychodziło mu również wracanie się pod własną bramkę i wspomaganie kolegów w defensywie.

Jakub Kosecki (3) - próbował szarpać na skrzydle, ale zdecydowanie częściej kończył leżąc na ziemi. Koseckiemu trudno się gra przeciwko rywalowi, grającemu siłową piłkę. Indywidualne sprinty kończą się najczęściej dla niego faulem, a o wygraniu pojedynku bark w bark nie ma co myśleć. O jedynym (potencjalnie groźnym) strzale nie ma co mówić.

Mateusz Szwoch (4) - Henning Berg spróbował go dzisiaj wystawić na pozycji skrzydłowego. Ewidentnie nie pasowała mu ta rola, bo często zbiegał do środka i tam próbował operować piłką. Mogła się podobać jego nieustępliwość i walka o piłkę. Parę razy potrafił fajnie zagrać, ale trener dał mu tylko 45 minut, podczas których chyba nikogo nie olśnił.

Orlando Sa (7) - obok Brzyskiego zdecydowanie najlepszy na boisku. Należą mu się brawa za zdobycie gola, bo znalezienie sobie miejsca na strzał głową obok rosłych obrońców Podbeskidzia nie jest łatwe. Miał duży problem z grą naprzeciwko Pavola Stano i Bartłomieja Koniecznego, ale po raz kolejny pokazał, że ma "to coś". Technicznie jest na pewno na bardzo zaawansowanym poziomie i ma instynkt snajpera. Kolejny mecz i kolejny gol.

Marek Saganowski (2) - kompletnie nijaki występ Saganowskiego. Niewiele miał kontaktów z piłką, a w polu karnym większe zamieszanie robił zdecydowanie Sa, który przecież miał grać za plecami "Sagana".

Rezerwowi:

Miroslav Radović (3) - dostał całą drugą połowę na to, żeby odmienić oblicze Legii. Nie wykorzystał ich tak, jak na to liczył trener Berg. Można powiedzieć, że był dość niewidoczny. Odnosiło się wrażenie, że troszkę nie miał pomysłu na grę.

Michał Żyro (3) - podobnie jak Radović raczej niewidoczny, niewiele kontaktów z piłką, ciekawych zagrań, strzałów. Drugą połowę w zasadzie przechodził.

Łukasz Broź (4) - na pewno delikatnie lepszy od Bartosza Bereszyńskiego, ale "bez szału". Do Brzyskiego na pewno nie mógł się porównywać. Dawał większy spokój w obronie niż zawodnik, którego zmienił.


Polecamy