Oceniamy lechitów za mecz ze Śląskiem: Kolejny nędzny występ na własnym boisku
Trzeci słaby mecz na własnym boisku rozegrali w piątek piłkarze poznańskiego Lecha. Po porażkach z Jagiellonią Białystok i Legią Warszawa tym razem podopieczni Mariusza Rumaka okazali się słabsi od Śląska Wrocław. Zobacz, jak oceniliśmy graczy „Kolejorza” za to spotkanie.
Krzysztof Kotorowski – (2) – Ostatni mecz rozegrał w sierpniu, a przez następne trzy miesiące grzał ławkę rezerwowych. Widać to było w meczu ze Śląskiem. Przy pierwszym golu zawahał się przy wyjściu z bramki, co wykorzystał Cristian Omar Diaz. Bardzo niepewny na przedpolu, trafiło mu się sporo nieporozumień z obrońcami. Na plus jedynie obrona strzału Ćwielonga tuż przed zakończeniem meczu, ale generalnie był to bardzo słaby występ doświadczonego golkipera.
Kebba Ceesay – (3) – Brakło tego, czym imponował we wcześniejszych spotkaniach – celnych wrzutek w pole karne rywala. Na samym początku spotkania oddał lekki strzał, który przez niepewną interwencję Kelemena mógł skończyć się bramką dla Lecha, ale poza tym w ofensywie nie zaistniał. Zabrakło go na prawej stronie, gdy Sobota wrzucał piłkę w pole karne „Kolejorza”.
Hubert Wołąkiewicz – (3) – Błędów indywidualnych nie popełnił, ale trzy stracone bramki nie mogą wystawiać pozytywnej oceny środkowemu obrońcy Lecha. Próbował wchodzić do środka, rozegrać piłkę, ale przez większość meczu wychodziło mu to przeciętnie.
Marcin Kamiński – (2) – Zawalił przy trzeciej bramce, gdy powinien przeciąć podanie do Ćwielonga. Coś złego dzieje się w tym sezonie z młodym obrońcą Lecha – w dwóch ostatnich meczach na własnym stadionie popełniał bardzo proste błędy, przez które zespół stracił przynajmniej trzy gole.
Luis Henriquez – (2) – Podobnie, jak Ceesay, w tym meczu praktycznie nie istniał w ofensywie. Grał niepewnie, zaliczył sporo niecelnych zagrań. Zaraz na początku meczu w widowiskowy sposób ograł go Waldemar Sobota, a przy pierwszym golu nie zdołał zatrzymać Diaza.
Łukasz Trałka – (3) – Powołanie do reprezentacji najwyraźniej zaszkodziło środkowemu pomocnikowi Lecha, bo od występu w biało-czerwonych barwach spisuje się dużo słabiej. Przez większość meczu niewidoczny, w poczynaniach ofensywnych bezradny jak większość zespołu Lecha.
Rafał Murawski – (5) – Pod koniec rundy Murawski złapał rytm, szkoda że akurat wtedy, gdy dołek przechodzi reszta zespołu. Przypomniał sobie, jak kilka lat temu potrafił celnie rozdzielać piłki ze środka pola i kilka razy obsłużył kolegów celnymi zagraniami. Przy drugiej bramce przytrafił mu się bardzo pechowy wślizg, przez co podał piłkę Waldemarowi Sobocie. Niemniej jednak był bardzo aktywny w defensywie i jako jeden z niewielu próbował ugrać coś z przodu – najlepszy zawodnik w słabym tego dnia Lechu.
Gergo Lovrencsics – (2) – Nadawał się do zmiany dużo bardziej niż Tonew, mimo to Rumak pozostawił go na boisku do 75. minuty. Kompletnie niepotrzebnie. Sporo prostych błędów technicznych, rzuciła nam się w oczy sytuacja z końca pierwszej połowy, gdy podał piłkę wprost pod nogi Kaźmierczaka. Nie był to dzień Węgra.
Aleksandar Tonew – (4) – Zaskoczyło nas, że trener Rumak zdjął Bułgara w przerwie, bo był jednym z najlepszych zawodników Lecha na boisku. Szkoleniowiec stwierdził, że nie spełniał założeń taktycznych i dlatego opuścił boisko. Fakt jest taki, że jako jeden z niewielu próbował zdziałać coś w ofensywie, do tego częściej niż zazwyczaj wracał do obrony.
Szymon Drewniak – (1) – Fatalny występ. Kilka razy był przy piłce, ale większość tych momentów kończyła się stratami. Grał jako ofensywny pomocnik, a nie zaliczył jednego udanego zagrania do przodu, spisał się dużo słabiej niż grający ostatnio na tej pozycji Karol Linetty. Trener Rumak, podobnie jak my, nie mógł dłużej patrzeć na popisy młodego zawodnika i zdjął go z boiska już w przerwie.
Bartosz Ślusarski – (1) – No cóż… Możemy tu po raz kolejny pisać, że jest skuteczny jak pistolet na ślepaki, że nie potrafi wykorzystać najprostszych sytuacji. Po bardzo dobrym występie w Bielsku wrócił do nędznego poziomu. Zagrał bardzo słabo, ale to w końcu nie jego wina, że w Lechu nie ma lepszego napastnika.
Zawodnicy rezerwowi:
Mateusz Możdżeń – (3) – Wprowadził trochę ożywienia w poczynania Lecha, ale postawy zespołu w ofensywie nie odmienił
Bartosz Bereszyński – (2) – Robił trochę wiatru na boisku, ale kompletnie nic z tego nie wynikało
Ivan Djurdjević – bez oceny – grał za krótko, żeby rzetelnie go ocenić.
LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net