menu

Oceniamy lechitów za mecz z Pogonią: Najlepsza defensywa ligi pozostała wspomnieniem

20 września 2013, 23:22 | Wojciech Maćczak

W zeszłym sezonie po każdym spotkaniu chwaliliśmy obrońców poznańskiego Lecha. Gra defensywna była ogromnym atutem „Kolejorza”, który pozwolił mu zdobyć wicemistrzostwo Polski. Obecnie po tamtej formacji pozostało już tylko wspomnienie, co doskonale odzwierciedlają nasze oceny dla lechitów za mecz z Pogonią Szczecin.

Krzysztof Kotorowski – (4) – Popełnił błąd przy pierwszym golu. Można go bronić, że nie spodziewał się strzału ze strony Manuela Arboledy, ale prawda jest taka, że po dośrodkowaniu w pole karne, gdzie panuje spore zamieszanie, bramkarz powinien być gotowy na wszystko. A „Kotor” w ostatniej chwili zareagował na lecącą tuż obok niego piłkę, przy dobitce był oczywiście bezradny.

Tomasz Kędziora – bez oceny – zszedł po kwadransie z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego. Może i dobrze, bo póki przebywał na boisku wyglądał równie słabo, jak przed tygodniem podczas spotkania ze Śląskiem Wrocław.

Manuel Arboleda – (3) – Zawalił mecz. Przy pierwszej bramce próbował pokonać Kotorowskiego, przy drugiej fatalnie skiksował w polu karnym. Ocena powinna być jeszcze niższa, polepsza ją tylko zdobyty gol, przy którym zachował się jak profesor. Szkoda, że równie pewnie i spokojnie nie spisywał się pod własną bramką, a przecież to przede wszystkim należy do jego obowiązków.

Hubert Wołąkiewicz – (6) – Pod nieobecność Marcina Kamińskiego jest jedynym obrońcą Lecha, który w ostatnich spotkaniach gwarantuje solidny poziom. Przeciwko Pogoni również nie zszedł poniżej niego, często wybijał piłkę na oślep, ale ciężko się dziwić, skoro jego koledzy z defensywy popełniają gafę za gafą. Nie ma specjalnie z kim rozegrać jej w tyłach.

Luis Henriquez – (3) – Można było wybaczyć mu, że przeszedł obok spotkania we Wrocławiu – bo był zmęczony, bo miał za sobą podróż z Panamy. Ale dzisiejszego spotkania wybaczyć mu nie sposób. Przed przerwą rzuciła nam się w oczy sytuacja, w której przegrał pojedynek główkowy z Tchamim, mimo że rywal dopiero nabiegał na piłkę, a on miał sporo czasu na właściwe ustawienie się. Później nie dawał sobie rady z Robakiem.

Łukasz Trałka – (6) – Jeden z niewielu jasnych punktów Lecha w spotkaniu z Pogonią. Ze względu na zmianę taktyki bardziej niż zazwyczaj był widoczny w ofensywie, miał dwie niezłe okazje do zdobycia gola, żadnej jednak nie wykorzystał. W odbiorze nie popełniał większych błędów.

Karol Linetty – (4) – Zdecydowanie słabszy występ niż przed tygodniem we Wrocławiu. Kompletnie niewidoczny na boisku, w zasadzie ciężko wskazać choć jedną akcję z jego udziałem. Może poza tą na początku spotkania, gdy dopadł do przypadkowo wybitej piłki i próbował strzałem zaskoczyć Janukiewicza.

Gergo Lovrencsics – (5) – Aktywny, walczący, ambitny. Węgier kilkakrotnie próbował akcji swoją stroną boiska, zaliczył kilka niezłych dośrodkowań, parę strzałów, które mogły zaskoczyć Janukiewicza. Niestety wszystko bez najmniejszego efektu.

Daylon Claasen – (7) – Najlepszy zawodnik Lecha. Starał się prowadzić grę zespołu, brał na siebie ciężar, widać, że ma potencjał, by to robić. W sumie to dość ciekawe – najlepiej spisuje się zawodnik, który najpóźniej dołączył do zespołu Lecha. To chyba przeciętnie świadczy o pracy, jaką poznaniacy wykonali w okresie przygotowawczym.

Bartosz Ślusarski – (3) – Tym razem nie zagrał na szpicy, a miał wspomagać wysuniętego Łukasza Teodorczyka. Sporo walczył, ale na niewiele się to zdało. W sytuacjach podbramkowych zabrakło opanowania piłki – popełniał proste błędy techniczne.

Łukasz Teodorczyk – (2) – Wielokrotnie krytykujemy Bartosza Ślusarskiego – za nieskuteczność, za błędy techniczne, błędy pod bramką rywala. Od ponad pół roku Łukasz nie potrafi jednak wygrać z nim rywalizacji – to chyba wystarczy na ocenę poczynań tego napastnika. Przeciwko Pogoni zaliczył kolejny nędzny występ. I pomyśleć, że jeszcze zimą był na celowniku Sevilli…

Rezerwowi:
Mateusz Możdżeń – (4) – Wszedł za Kędziorę i nie błysnął. Sytuację na prawej obronie może uzdrowić jedynie powrót Kebby Ceesaya, na który pewnie z utęsknieniem czekają poznańscy kibice.

Szymon Drewniak – bez oceny – Do końca meczu pozostało dwadzieścia minut, Lech przegrywa 1:2 i musi gonić wynik. Co robi Mariusz Rumak? Ściąga z boiska napastnika i posyła na plac boju Drewniaka. Nie mamy pojęcia po co, jakie były jego zadania, dlatego też ciężko stwierdzić, czy je zrealizował. Poza tym i tak przebywał na boisku za krótko, by go rzetelnie ocenić.

Lech znów zawiódł. Ambitna Pogoń zwycięża w Poznaniu

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy