menu

Oceniamy lechistów za mecz z Zawiszą: Tuszyński przezroczysty, Bąk (znowu) w chwale

25 maja 2014, 22:15 | jac

Dla Lechii Gdańsk mecz z Zawiszą Bydgoszcz miał być kontynuacją marzeń o podium, a okazał się ich prawdopodobnym końcem. Bezbramkowy remis oddalił bowiem aż o pięć punktów od trzeciego Ruchu Chorzów. Oto oceny dla lechistów za dzisiejsze spotkanie.

Mateusz Bąk (7) – Zatrudniono go dopiero w końcówce spotkania. Obronił bombę Petasza, potem poradził jeszcze sobie z dwoma innymi wymagającymi strzałami. Nie rozumiemy, dlaczego włodarze klubu zwlekają z przedstawieniem mu nowej umowy. Przecież „Bączek” rozgrywa najlepszy sezon w karierze.

Deleu (5) – Poprawny mecz. W destrukcji wypadł bez zarzutu, za pracę w ofensywie zapracował na nieśmiałego plusa. Oddał jeden niecelny strzał, zagrał też jedną fajną piłkę do Makuszewskiego.

Rafał Janicki (5) – Oddał jeden celny strzał, ale lekki i po koźle. Podaniem do Grzelczaka rozpoczął także najlepszą akcję Lechii w meczu. No dobrze, ale co o jego interwencjach w obronie? Nic nadzwyczajnego. Tylko raz nie nadążył z kryciem.

Paweł Dawidowicz
(5) – Nie błysnął żadną długą piłką, jak wcześniej, za to za grę w obronie nie można mieć do niego zastrzeżeń. Wygrywał główki, pewnie podchodził też do pojedynków na ziemi. Nieźle szła mu gra na wyprzedzenie.

Nikola Leković (5) – Przeciętny jak cały zespół. W pierwszej połowie bardzo łatwo ograł go Jorge Kadu, po którego dośrodkowaniu piłka nie znalazła jednak adresata. Później Serb nie dawał się już oszukać.

Maciej Makuszewski (5) – Nabił rękę Andre Micaela, ale sędzia Tomasz Musiał nie odgwizdał rzutu karnego. Ogólnie rzecz biorąc, Makuszewskiemu brakowało dzisiaj Zaura Sadajewa. Zresztą całej Lechii również.

Marcin Pietrowski (5) – Pobiegał, powalczył, nawet oddał jeden mocny strzał. Swoją robotę wykonał - to koledzy ustawieni wyżej niespecjalnie wywiązali się ze swoich zadań, zwłaszcza w drugiej części spotkania.

Stojan Vranjes (6) – Niezły występ. Oddał trzy celne (celne!) strzały z rzutu wolnego. Mocne, choć w środek. Bramkarz Zawiszy dziwnie się do nich zabierał, bo interweniował dosłownie w ostatnim momencie. Być może

Piotr Wiśniewski (4) – Skoro całe ciasto, które urabiali lechiści, okazało się zakalcem, to i o „Wiśni” nie sposób napisać nic dobrego. Mierny smak, wyblakły kolor. Trochę wstyd stawiać na europejski stół…

Piotr Grzelczak (5) – Próbował strzałów lewą nogą, prawą, z powietrza. Dograł także kapitalną piłkę do Tuszyńskiego (kopia bramkowego dośrodkowania do Zaura Sadajewa z meczu z Lechem Poznań), ale ten z bliska uderzył w bramkarza.

Patryk Tuszyński
(3) - Najwyraźniej wystrzelił się już na początku roku, bo teraz to nawet na treningach marnuje okazje. Na jego grę z Zawiszą najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Nota wystarczająco dużo daje do zrozumienia.


Weszli z ławki:

Przemysław Frankowski
– Wszedł na dwadzieścia minut, ale gry nie ożywił. Pozostawiamy go bez oceny.

Jarosław Bieniuk – Na ostatni kwadrans zmienił Dawidowicza. I niestety, właśnie wtedy w szesnastce gdańszczan zrobiło się niespokojnie.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy