menu

Oceniamy lechistów za mecz z Zagłębiem Lubin: Deleu w szczytowej formie

2 grudnia 2012, 22:52 | Jacek Czaplewski

Lechia Gdańsk miała okazję na to, by zrównać się punktami z trzecim w tabeli Górnikiem Zabrze. Szansę jednak zaprzepaściła. Z Zagłębiem Lubin zremisowała 2:2, choć od 51 minuty prowadziła i stworzyła sobie kilka znakomitych sytuacji na podwyższenie.

Michał Buchalik (6) – Przy golach nie zawinił, ale wciąż ma pewne kłopoty z odpowiednim ustawianiem swoich partnerów z drużyny tak, by nie dać rywalom dojść do klarownych pozycji. Niestety, Zagłębie kilka takich stworzyło.

Deleu (8) – Najlepszy mecz w rundzie, ukoronowany zresztą fantastycznym (debiutanckim!) golem, strzelonym zewnętrzną częścią stopy. A to wszystko działo się na oczach matki, która pofatygowała się do Gdańska z dalekiej Brazylii. Aż szkoda, dla Deleu, że zostało tylko jedno spotkanie w tym roku.

Krzysztof Bąk (5) – Zachował się jak junior na treningu przy pierwszej bramce dla „Miedziowych”. Generalnie za dużo miejsca i swobody pozostawiał rywalom, a zwłaszcza Szymonowi Pawłowskiemu, który oddał przynajmniej trzy strzały z okolicy dwudziestego metra.

Jarosław Bieniuk (5) – Wymigał się od odpowiedzialności, bowiem przy obu straconych bramkach był gdzieś daleko w tyle od akcji. Źle wyprowadzał też piłkę. Zaliczył kilka podań na nos, ale… przeciwnika.

Piotr Brożek (4) – O ile w przypadku Deleu źle, że runda się kończy, o tyle już z „Broziem” jest inaczej. Prezentuje się słabo i chyba lepiej będzie jedynie wtedy, gdy przepracuje w całości okres przygotowawczy.

Marcin Pietrowski (5) – W pierwszej połowie wyglądał solidnie, w drugiej się trochę posypał i zanotował sporo prostych strat. Mimo to, wciąż – jak Łukasz Surma – zasługuje na pierwszy skład. Braki w umiejętnościach techniczno-taktycznych nadrabia walecznością.

Łukasz Surma (6) – Nie przyblokował dośrodkowania, po którym goście ustalili wynik. Poza tym i poza kilkoma błędami w środkowej strefie, trudno go za coś szczególnie skrytykować. Przebiegł kilka ładnych kilometrów, no i próbował zapoczątkowywać akcje.

Ricardinho (6) – Mógł postawić kropkę nad “i” zdobyciem bramki. Sytuacji nie wykorzystał, a Lechia zamiast dobić rywala, pozwoliła mu wyrównać. Ricardinho zagrał przeciętnie. Znacznie widoczniejszy był od niego jego rodak, Deleu.

Abdou Razack Traore (7) – Zdobył bramkę z karnego, zaliczył piękną asystę, ale tak prawdę powiedziawszy nie był to występ, który zostanie jakoś szczególnie zapamiętany. O ile nie był ostatnim w biało-zielonych barwach…

Piotr Wiśniewski (5) – Nie dziwimy się, że bardziej eksponowana jest prawa strona, skoro tam ciągle oskrzydla akcje Deleu. Na lewej z kolei Wiśniewski czuje się osamotniony i często w pojedynkę nie potrafi niczego zdziałać. Dzisiaj tak właśnie było.

Adam Duda (4) – Pobiegał, powalczył, ale poza cechami wolicjonalnymi nie zaprezentował nic więcej od swojego konkurenta, Grzegorza Rasiaka. No i po godzinie gry opuścił boisko, bo… złapały go skurcze.

Weszli z ławki:
Christopher Oualembo - zawinił przy drugim golu.
Kacper Łazaj i Grzegorz Rasiak grali zbyt krótko.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net