menu

Oceniamy lechistów za mecz z Pogonią: Tuszyński zapracował na dwa zimne piwa

16 lutego 2014, 14:03 | jac

Lechia Gdańsk zaczęła mecze o punkty od porażki, 2:3 na własnym boisku z Pogonią Szczecin, pechowej z tego względu, iż decydującego gola straciła w samej końcówce, grając w przewadze jednego zawodnika. Oto oceny poszczególnych lechistów za to spotkanie.

Bartosz Kaniecki (5) – Zdaje nam się, że nawet on sam był zaskoczony swoją obecnością w wyjściowej jedenastce (po raz pierwszy w tym sezonie). Mimo trzech wpuszczonych goli, bronił nieźle. Na szczególną uwagę zasługuje interwencja na piątym metrze po uderzeniu Jakuba Bąka.

Deleu (4) – Wymagamy od niego więcej. Oddał jeden celny strzał, ale prawdę powiedziawszy, to rzadko zapędzał się na połowę przeciwnika. Raz za to niemal sprokurował utratę gola, kiedy w nonszalancki sposób utracił piłkę na połowie boiska. Poza tym w drugiej połowie dał się rozbujać na skrzydle Patrykowi Małeckiemu, co skończyło się interwencją nogami Kanieckiego.

Rafał Janicki (5) – Popełnił jeden rażący błąd, bardzo podobny do zeszłosezonowego meczu z Legią Warszawa; tak jak wtedy poszedł „na raz” w pojedynku z Jakubem Koseckim (Janicki grał wtedy na prawej obronie), tak wczoraj w podobny sposób zrobił to, gdy przy piłce był Marcin Robak. Obie sytuacje golami się nie zakończył, natomiast brakowało niewiele, by tak się stało.

Sebastian Madera (5) – Zanotował asystę przy pierwszym trafieniu Patryka Tuszyńskiego. W destrukcji zagrał tak sobie; główki wygrywał, lecz za często pozwalał grać Robakowi tyłem do bramki.

Adam Pazio (3) – Klasycznie spieprzył mecz, bo przy stanie 2:2 i grze w przewadze, najpierw dał sobie posłać piłkę za kołnierz, a potem goniąc ją i przeciwnika, został prostym zwodem minięty, co Lechia przypłaciła w najdotkliwszy sposób. Szkoda nam Pazia, bo wydawało nam się, że przed przerwą rozgrywał co najmniej solidne zawody (na boku był bardziej widoczny niż Maciej Makuszewski).

Przemysław Frankowski (4) – W naszych notatkach odnośnie najważniejszych akcji tego spotkania ani razu nie przewinęło się jego nazwisko, co źle o nim świadczy. Frankowski musi dawać z siebie więcej, jeśli zamierza utrzymać miejsce na prawym skrzydle.

Paweł Dawidowicz (4) – Przegrał główkę z Robakiem, co zakończyło się utratą drugiego gola. Mamy trochę do niego żal, że nie uspokoił gry po tym jak Adam Frączczak z Pogoni otrzymał czerwoną kartkę. Wcześniej bowiem Dawidowicz spisywał się bez zarzutu.

Wojciech Zyska (4) – Dość przyzwoicie porządkował grę przed zmianą stron. Większe dziury pozostawiał w środku w drugiej części i to jest nasz największy zarzut w stosunku do niego. Wina spada też na jego barki za utratę drugiego gola, gdy nie zdołał przeciąć dośrodkowania.

Piotr Wiśniewski (5) – Z dużą przyjemnością patrzyło się na niego w pierwszej połowie. Podania wymieniał z gracją, dośrodkowywał w punkt, brakowało mu tylko precyzji w strzałach. Prąd odcięło mu później, dlatego w końcówce zszedł z murawy.

Maciej Makuszewski (4) – Nie będzie wspominał tego debiutu zbyt miło. Raz, że drużyna przegrała, a dwa, że sam zagrał bardzo przeciętnie. W kluczowych akcjach wybierał złe rozwiązania, co wykaże nasza jutrzejsza szczegółowa analiza jego występu.

Patryk Tuszyński (8) – Debiutancki gol, potem wypracowany rzut karny, którego zamienił na drugą bramkę. Słowem – najlepszy występ w najbardziej pechowym meczu. Dostałby notę wyżej, gdyby upilnował Macieja Dąbrowskiego we własnym polu karnym w 39 minucie (wtedy padł gol) i w 87 (piłka uderzyła w poprzeczkę).

Weszli z ławki:
Piotr Grzelczak
(5) – Wszedł na pół godziny, trochę rozruszał ofensywę, co potwierdza choćby akcja, po której sfaulowany w szesnastce został Tuszyński. „Grzelu” wcześniej mógł nawet trafić do siatki, oczywiście wolejem (polecamy obejrzeć powtórkę tego soczystego strzału z 79 minuty), ale piłka przeleciała nad poprzeczką.

Aleksander Jagiełło (bez oceny) – Za bardzo podpalił się na debiut i w efekcie wyszły z tego nici, w zasadzie każdy kontakt z piłką był obarczony niepowodzeniem. Nad 19-latkiem proponujemy jednak rozłożyć parasol ochronny; jest młody, nowy, dajmy mu więc czas, jeszcze zaskoczy.

Zaur Sadajew (bez oceny) – Rokuje. Dostał tylko dziesięć minuty gry, ale pokazał, że walka i technika nie są mu obce.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy