Oceniamy lechistów za mecz z Podbeskidziem: Przestańcie gadać o wielkim potencjale, skoro spadek zagląda wam w oczy
Lechia Gdańsk nie wygrała od siedmiu kolejek. Dzisiaj nie pomogło jej nawet to, że Podbeskidzie Bielsko-Biała, z którym przegrała 0:1, przez godzinę gry grało w dziesiątkę. Kto odpowiada za ten bałagan? Oto oceny za spotkanie z „Góralami”.
Mateusz Bąk (4) – Nie potrafił celnie wykopać piłki. Oczywiście, jakiś wpływ na to miała fatalnie przygotowana murawa. Z drugiej jednak strony wiemy, że Bąk nigdy w tym aspekcie nie błyszczał. Chyba trochę lepiej mógł zachować się przy straconej bramce.
Mateusz Możdżeń (4) – Oddał cztery strzały i każdy z nich był bardzo niecelny. Warto zadać pytanie, czy ten element piłkarskiego rzemiosła ćwiczy na treningach. Śmiemy twierdzić, że nawet jeśli tak, to na pół gwizdka.
Rafał Janicki (4) – Jeżeli marzy o kolejnym zaproszeniu na zgrupowanie reprezentacji Polski, to musi dać konkretne argumenty. Dzisiaj ich nie było. Zresztą to kolejny występ poniżej oczekiwań.
Adam Dźwigała (4) – Bez fajerwerków. Dwa razy główkował – dwa razy niecelnie. W obronie grał jakoś bez przekonania. Prezentuje zbliżony poziom do Tiago Valente i nie jest to bynajmniej komplement.
Mavroudis Bougaidis (4) – Przez długi czas wyglądał całkiem solidnie. Ale przed przerwą przegrał główkę z Pavolem Stano, co poskutkowało golem dla Podbeskidzia. Grek opuścił murawę po godzinie. Dalej nie wiemy, czy nadaje się na lewą obronę.
Maciej Makuszewski (4) – Dwie żółte kartki złapał na nim Frank Ade Kwamu, dzięki czemu Lechia grała w przewadze przez godzinę. Przewagi wykorzystać nie umiała, a Makuszewski może tylko ze dwa razy dobrze dorzucił piłkę w pole karne.
Ariel Borysiuk (4) – Oddał jeden groźny strzał, po którym powinna paść wyrównująca bramka. Szkoda, że nie wyszło. Generalnie zagrał jak reszta zespołu, czyli słabo.
Daniel Łukasik (4) – Pobiegał, powalczył i tyle. Żeby zebrać pochwały, to trzeba jeszcze parę razy dobrze podać i uderzyć. A tego w jego grze zabrakło.
Stojan Vranjes (3) – Jak reszta zespołu poszukuje formy. I wychodzi na to, że jeśli ją znajdzie, to dopiero pod choinką. Dzisiaj zagrał tylko jedną połowę. Nie dał jakości i miał już żółtą kartkę na koncie, więc zmiana była słuszna. Propozycja z Legii Warszawa? Dajcie spokój…
Bruno Nazario (4) – Zrobił dwie, może trzy akcje. Niestety gasnął na długie minuty, jak kiedyś jego rodak Ricardinho. Być może nawet przyczyna jest ta sama: nieprzystosowanie do minusowych temperatur.
Antonio Colak (4) – Nie sprzedał swoich umiejętności. Chciał współpracować z zespołem, ale zespół nie chciał z nim. Na kolejnego gola poczeka więc jeszcze przynajmniej przez tydzień.
Weszli z ławki:
Piotr Wiśniewski (4) – Rozruszał trochę oba skrzydła, jednak nie na tyle, by cokolwiek wpadło do siatki.
Piotr Grzelczak (4) – Wszedł na pół godziny. Nie dał drużynie zbyt wiele.
Bartłomiej Pawlowski (5) – Niezła zmiana. Oddał trzy celne strzały. Niestety – każdy w bramkarza.