menu

Oceniamy chorzowian za zwycięstwo z Zawiszą. Starzyński kluczem do sukcesu

5 czerwca 2015, 23:46 | Kaja Krasnodębska

Po utrzymaniu się w ekstraklasie, piłkarze Ruchu nie złożyli broni. Wystawiając praktycznie najsilniejszy skład, Waldemar Fornalik pokazał, że poważnie podchodzi do spotkania z Zawiszą. Jego podopieczni w dzisiejszym meczu potwierdzili ambicje swojego trenera. Po szybkim i całkiem ładnym dla oka spotkaniu, pokonali 3:2 Zawiszę Bydgoszcz, tym samym pogrążając jego szanse na pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Ruch Chorzów - Zawisza Bydgoszcz 3:2
Ruch Chorzów - Zawisza Bydgoszcz 3:2
fot. Lucyna Nenow / Polska Press

Wyjściowa jedenastka:
Matus Putnocky (5) – w pierwszej połowie, wobec wzmożonej aktywności Alvarinho i Iwana Majewskija, miał kilka szans na zjawiskowe interwencje. Bardzo solidny, konsekwentnie naprawiał błędy kolegów z obrony. Druga część spotkania zaczęła się dla niego nieco gorzej – szybko wpuszczona bramka. W następnych sytuacjach z pomocą przychodziła mu poprzeczka lub po prostu niemoc strzelecka rywali. Przy ostatnim ekstraklasowym trafieniu bydgoszczan trochę zbyt statyczny.

Martin Konczkowski (5) – początku tego spotkania na pewno nie może zaliczyć do najlepszych. Bardzo aktywny Alvarinho robił z nim co chciał – wyprzedzał, kiwał i bez problemu dochodził go groźnych sytuacji pod bramką Putnocky’ego. Z innymi zawodnikami Zawiszy radził sobie nieco lepiej – udawało mu się zatrzymywać ofensywne zapędy Mici czy Kamila Drygasa. Sam również próbował swoich sił w ataku co zaowocowało ładnymi dośrodkowaniami dla Grzegorza Kuświka.

Michał Helik (6) – bardzo dobrze czuł się we własnym polu karnym. Praktycznie zawsze tam gdzie być powinien. Odczytywał zamiary rywali i wybijał piłkę. Można go rozgrzeszyć za bramki, gdyż przy pierwszej nie był odpowiedzialny za krycie zaangażowanych w akcję zawodników rywali, a przy kolejnej dał z siebie wszystko, wkładając głowę pod stopy Kamila Drygasa. Nieśmiało próbował wybiec na połowę rywali, jednak tym razem nie przyniosło to większych skutków.

Rafał Grodzicki (5) - poza błędami przy straconych bramkach, grał całkiem przyzwoicie. Przy pierwszej nie zdołał zatrzymać Josipa Barisicia, a przy kolejnej dał się przeskoczyć Kamilowi Drygasowi. Poza tym nie można mu wytknąć większych błędów - czasem musiał się uciec do fauli, co poskutkowało żółtą kartką. Chętnie pomagał Konczkowskiemu z nacierającym Alvarinho czy Micą. Angażował się w grę do przodu – próbował rozgrywać piłkę na jeden kontakt wraz z Grzegorzem Kuświkiem.

Paweł Oleksy (4) – walczył głównie z Bartłomiejem Pawłowskim. Tę bezpośrednią bitwę ocenić należy raczej na remis. Lepiej radził sobie z Alvarinho, z upilnowaniem którego pomagał stoperom czy Konczkowskiemu. W drugiej połowie powoli zaczynał tracić nerwy. Trochę gubił się i spóźniał za akcjami bydgoszczan, przez co musiał uciekać się do fauli. Dwa z nich ocenione zostały na żółte kartoniki, przez co Oleksy musiał odrobinę wcześniej zakończyć aktualny sezon. Przy pierwszej bramce Zawiszy nie dał rady upilnować Josipa Barisicia.

Bartłomiej Babiarz (5) – dzisiaj, w porównaniu do poprzednich spotkań, nie doszedł do poważniejszych strzeleckich sytuacji. W pierwszej połowie, wobec ataków Zawiszy trochę niewidoczny, rozbudził się wraz z upływającymi minutami. Walczył głównie w środku, wybijając ofensywne zapędy Bartłomieja Pawłowskiego czy Kamila Drygasa, a także rozpoczynając akcje na bramkę Grzegorza Sandomierskiego.

Łukasz Surma (5) – od razu widać ogromne doświadczenie. Bardzo rozważny przy odbiorach – prawie stuprocentowa skuteczność i nawet bez cienia szansy odgwizdania faulu. Skutecznie odczytywał zamiary i podania rywali, przez co był nieoceniony w hamowaniu ich akcji. Jak zwykle mocno zaangażowany w grę z kontrataku. Mimo wieku wciąż jeden z szybszych piłkarzy na murawie.

Marek Zieńczuk (6) – bardzo aktywny zarówno w ofensywie, jak i środku boiska. Widać było, że bardzo mu zależy, aby sezon 2014/2015 zakończyć sukcesem. Przełożyło się to na końcowy wynik. Idealnie zachował się przy premierowym trafieniu. Stworzył ładną akcję i strzelił z dystansu, co potem dobił Gigołajew. W następnych minutach ponownie szukał szczęścia zza pola karnego.

Filip Starzyński (7) – najwyraźniej to jego brak sprokurował wtorkową niemoc. Dzisiaj zdecydowanie lider w ofensywie. Brał udział w praktycznie każdej akcji na bramkę Grzegorza Sandomierskiego, a dużą część wykreował praktycznie sam. Obrońcy Zawiszy wyraźnie sobie z nim nie radzili. Popisał się kilkoma ładnymi strzałami z dystansu, ale tym razem okazywały się one minimalnie niecelne. Żadnych zarzutów nie można mieć za to wobec jego stałych fragmentów gry. Asysta z rzutu wolnego i bramka z karnego wydają się mówić same za siebie.

Rołand Gigołajew (6) – z początku trochę niewidoczny, ale już chwilę później błysnął pełnym blaskiem. Przede wszystkim należy pochwalić go za udział przy dwóch trafieniach chorzowian. Dobitka po strzale Zieńczuka otworzyła worek z bramkami, a wywalczony rzut karny pozwolił Ruchowi ponownie wyjść na prowadzenie. Nie osiadł jednak na laurach. Do końcowego gwizdka sporo namieszał w szykach obronnych rywali.

Grzegorz Kuświk (5) – mimo, że dzisiaj nie udało mu się trafić do siatki, nie można odmówić mu zaangażowania. Nie bał się powrotów do defensywy. Dużo biegał między stoperami gości, ale gdy w pole karne leciało jakieś dośrodkowanie, nie umiał znaleźć się we właściwym miejscu.

Zawodnicy rezerwowi:
Eduards Visnakovs (6) – gdy pojawił się na boisku, nikt nie mógł przypuszczać, że przy pierwszym poważniejszym kontakcie z piłką wpisze się na listę strzelców. Przeskoczył Andre Micaela i głową skierował futbolówkę do siatki. Nie zaspokoiło to jego apetytu na gole i jeszcze kilkukrotnie próbował zaskoczyć Grzegorza Sandomierskiego.

Michał Efir (bez oceny) – na murawę wybiegł dopiero pod sam koniec.

Więcej o OSTATNIEJ KOLEJCE EKSTRAKLASY (TABELA)


Polecamy