Obrońca Garbarni Remigiusz Szywacz: Sędziowie mnie oszczędzają [ZDJĘCIA]
Rozmowa. - Musimy uważać na kontry i Grzegorza Lecha - mówi obrońca Garbarni Kraków Remigiusz Szywacz, poprzednio piłkarz Stomilu Olsztyn, z którym „Brązowi” w sobotę zagrają na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w meczu I ligi (początek o godz. 17.45).
- Piłkarzy Garbarni - już zdegradowanych z pierwszej ligi - czeka ostatni w tym sezonie mecz w Krakowie. Z jakimi nadziejami przystąpicie do niego?
- Broni nie będziemy składać. W dwóch ostatnich spotkaniach (18 maja „Brązowi” zagrają w Niepołomicach z Puszczą - przyp.). Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić, że potrafimy grać w piłkę.
- Stomil po 21 kolejkach miał zaledwie o 3 punkty więcej od Garbarni, był skazywany na spadek. Teraz ma o 16 „oczek” więcej od pana zespołu. W tym roku cztery mecze wygrał, sześć zremisował i tylko jeden przegrał. Jak tłumaczy pan taką metamorfozę?
- To zespół, którego nie można za wcześnie skreślać i lekceważyć. W ubiegłym sezonie (w którym Stomil zajął miejsce tuż przed strefą spadkową - przyp.) na sześć kolejek przed końcem rozgrywek zajmował przedostatnią lokatę w tabeli, ale się utrzymał dzięki między innymi zwycięstwu w ostatnim meczu w Głogowie z Chrobrym 1:0. Zimą nie był na obozie, dopiero w ostatnich dwóch dniach zakontraktował chyba z dziesięciu zawodników. Nadal kibicuję Stomilowi, ale chcę, żeby w sobotę punkty trafiły do Garbarni.
- Olsztynianie są o krok od utrzymania się. Co jest ich atutami?
- Kontry i... Grzegorz Lech, który jest najlepszym strzelcem zespołu (36-letni pomocnik ma na koncie 8 bramek - przyp.). Gra w klubie od wielu lat i pokazuje, że nadal jest w formie, udowadnia, iż nie jest ważne, ile kto ma lat, a liczy się gra. Kibice pytają go, kiedy zawiesi buty na kołku, ale on nadal robi swoje.
- Pan i jego koledzy będą musieli zwrócić na Lecha szczególną uwagę. Jak go zatrzymać?
- Na boisku trzeba być blisko niego, gdyż nie lubi twardej gry. I nie wolno go faulować przed polem karnym, bo bardzo dobrze wykonuje rzuty wolne. Podobnie zresztą jak rzuty rożne.
- Pan w rundzie jesiennej miał początkowo w Stomilu pewne miejsce w składzie drużyny. Po dziesiątej kolejce jednak z niego na stałe wypadł. Co się stało?
- W meczu z Chojniczanką pod koniec pierwszej połowy dostałem piłką w rękę i doznałem jej złamania w nadgarstku.
- W Garbarni rozegrał pan już jedenaście meczów, wszystkie w pełnym wymiarze czasowym. Ma pan powód do satysfakcji. Nie wszystkim nowym zawodnikom szkoleniowiec garbarzy Bogusław Pietrzak tak zaufał.
- To budujące, że trener na mnie stawia. Trudno mi o samoocenę, ale moją postawę można uznać za pozytywną. Chciałem razem z kolegami utrzymać się w tej lidze, jednak się nie udało.
- W rundzie jesiennej zobaczył pan cztery żółte kartki, a w wiosennej zaledwie jedną. Jako garbarz gra pan... łagodniej?
- Sam jestem zdziwiony, że łapię mniej kartek. Koledzy mówią, iż moje interwencje są teraz twardsze niż wtedy, gdy byłem graczem Stomilu. Popełniam faule taktyczne i inne, ale arbitrzy mnie oszczędzają.
- Do kiedy ma pan podpisany kontrakt? Czy zastanawiał się pan już nad swą przyszłością?
- Mam umowę do końca czerwca. Na rozważania „co dalej” przyjdzie czas. Na razie skupiam się na najbliższych meczach.
[polecane]16484863,8053745,5727400,164533591,6467431[/polecane]