menu

Obrońca Garbarni Remigiusz Szywacz: Sędziowie mnie oszczędzają [ZDJĘCIA]

10 maja 2019, 19:19 | Jerzy Filipiuk

Rozmowa. - Musimy uważać na kontry i Grzegorza Lecha - mówi obrońca Garbarni Kraków Remigiusz Szywacz, poprzednio piłkarz Stomilu Olsztyn, z którym „Brązowi” w sobotę zagrają na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana w meczu I ligi (początek o godz. 17.45).


fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski

fot. Andrzej Wiśniewski
1 / 17

- Piłkarzy Garbarni - już zdegradowanych z pierwszej ligi - czeka ostatni w tym sezonie mecz w Krakowie. Z jakimi nadziejami przystąpicie do niego?

- Broni nie będziemy składać. W dwóch ostatnich spotkaniach (18 maja „Brązowi” zagrają w Niepołomicach z Puszczą - przyp.). Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić, że potrafimy grać w piłkę.

- Stomil po 21 kolejkach miał zaledwie o 3 punkty więcej od Garbarni, był skazywany na spadek. Teraz ma o 16 „oczek” więcej od pana zespołu. W tym roku cztery mecze wygrał, sześć zremisował i tylko jeden przegrał. Jak tłumaczy pan taką metamorfozę?

- To zespół, którego nie można za wcześnie skreślać i lekceważyć. W ubiegłym sezonie (w którym Stomil zajął miejsce tuż przed strefą spadkową - przyp.) na sześć kolejek przed końcem rozgrywek zajmował przedostatnią lokatę w tabeli, ale się utrzymał dzięki między innymi zwycięstwu w ostatnim meczu w Głogowie z Chrobrym 1:0. Zimą nie był na obozie, dopiero w ostatnich dwóch dniach zakontraktował chyba z dziesięciu zawodników. Nadal kibicuję Stomilowi, ale chcę, żeby w sobotę punkty trafiły do Garbarni.

- Olsztynianie są o krok od utrzymania się. Co jest ich atutami?

- Kontry i... Grzegorz Lech, który jest najlepszym strzelcem zespołu (36-letni pomocnik ma na koncie 8 bramek - przyp.). Gra w klubie od wielu lat i pokazuje, że nadal jest w formie, udowadnia, iż nie jest ważne, ile kto ma lat, a liczy się gra. Kibice pytają go, kiedy zawiesi buty na kołku, ale on nadal robi swoje.

- Pan i jego koledzy będą musieli zwrócić na Lecha szczególną uwagę. Jak go zatrzymać?

- Na boisku trzeba być blisko niego, gdyż nie lubi twardej gry. I nie wolno go faulować przed polem karnym, bo bardzo dobrze wykonuje rzuty wolne. Podobnie zresztą jak rzuty rożne.

- Pan w rundzie jesiennej miał początkowo w Stomilu pewne miejsce w składzie drużyny. Po dziesiątej kolejce jednak z niego na stałe wypadł. Co się stało?

- W meczu z Chojniczanką pod koniec pierwszej połowy dostałem piłką w rękę i doznałem jej złamania w nadgarstku.

- W Garbarni rozegrał pan już jedenaście meczów, wszystkie w pełnym wymiarze czasowym. Ma pan powód do satysfakcji. Nie wszystkim nowym zawodnikom szkoleniowiec garbarzy Bogusław Pietrzak tak zaufał.

- To budujące, że trener na mnie stawia. Trudno mi o samoocenę, ale moją postawę można uznać za pozytywną. Chciałem razem z kolegami utrzymać się w tej lidze, jednak się nie udało.

- W rundzie jesiennej zobaczył pan cztery żółte kartki, a w wiosennej zaledwie jedną. Jako garbarz gra pan... łagodniej?

- Sam jestem zdziwiony, że łapię mniej kartek. Koledzy mówią, iż moje interwencje są teraz twardsze niż wtedy, gdy byłem graczem Stomilu. Popełniam faule taktyczne i inne, ale arbitrzy mnie oszczędzają.

- Do kiedy ma pan podpisany kontrakt? Czy zastanawiał się pan już nad swą przyszłością?

- Mam umowę do końca czerwca. Na rozważania „co dalej” przyjdzie czas. Na razie skupiam się na najbliższych meczach.


[polecane]16484863,8053745,5727400,164533591,6467431[/polecane]