O tym, jak Bundesliga zdystansowała Europę (cz. 1)
Czy oglądając popisy Borussi Dortmund można sobie wyobrazić, że ta drużyna kiedyś odpadała w eliminacjach najbardziej elitarnych rozgrywek? To był obraz tego, jak przeciętną grę mogliśmy obserwować w Bundeslidze. Skandale sędziowskie, korupcja, przeciętni piłkarze i długi – te pojęcia wymieniał wtedy każdy kibic zza Odry określając niemiecką ligę. Jak więc z tak słabego produktu zrobiono prawdopodobnie najlepszą piłkarską ligę świata?
Guardiola rozpocznie pracę z Bayernem już w czerwcu
Sezon 2002/2003. W Lidze Mistrzów Bayern Monachium dostała lanie od każdego i nie wyszła z grupy. Bayer Leverkusen i Borussia radziły sobie odrobinę lepiej, ale też odpadły. Faza pucharowa bez zespołu z Niemiec. W następnym sezonie było podobnie. Jednak nie dla ekipy z Westfalenstadion, bowiem odpadła w eliminacjach. Na dodatek Niemcy nie mieli przedstawiciela w ćwierćfinale Champions League. To się tyczy także Pucharu UEFA. Niemiecka piłka była kopciuszkiem na europejskich salonach.
Kompromitacja
Narybek piłkarski w tamtym czasie był deficytowy. Nie było zawodników, którzy mogli wzmocnić kadrę narodową. Symbolem tej niemocy było Euro 2000 w Belgii oraz Holandii. Podopieczni trenera Ericha Ribbecka zwyczajnie zawstydzili swój kraj oraz myśl szkoleniową. Nie wygrali żadnego spotkania. Zaczęto więc zastanawiać się nad reformą szkolenia. Wtedy w kadrze znajdowali się tacy gracze jak 40-letni Lothar Matthäus, 34-letni Tomas Hässler, czy 35-letni Ulf Kirsten. Hässler to mistrz Europy z 1996 roku, ale poprzednio zagrał w reprezentacji w 1998! Dlaczego trener ich zaprosił na ten turniej? Bo nie miał lepszych. Brakowało zawodników, którzy mieli by ten głód sukcesów, wygranych. Reprezentacja grała bardzo nieatrakcyjny futbol. Niemcy doznali dwóch porażek, które do dzisiaj są plamą na koszulce reprezentacji. W prestiżowym starciu z Anglią gola strzelił Alan Shearer i Niemcy przegrały 0-1 z największym rywalem. Ale porażka z Portugalią 0-3 po hattricku Flavio Conceicao przelała czarę. Trenera zwolniono. W kraju zaczęła się debata na temat naprawy tamtejszej piłki nożnej.
Nawet z Łotwą
Znawcy debatowali, jednak na Euro 2004 było podobnie. Postawa piłkarzy Rudiego Voellera podczas tej imprezy była zaskoczeniem, ponieważ na mundialu w Korei i Japonii Niemcy zdobyli wicemistrzostwo świata. Dlaczego ten sukces nie odzwierciedlał sytuacji niemieckiej piłki? Warto dokładniej zapoznać się z meczami, jakie tamta ekipa zagrała. Wówczas tylko dwa spotkania rozegrała z przedstawicielem Starego Kontynentu, czyli Turcją oraz Irlandią, miała za rywali Paragwaj czy USA. Mecze wygrywała 1-0 i dzięki geniuszowi Olivera Kahna zagrała w meczu finałowym. Ale pokazał on jakie są dysproporcje między Brazylią i Niemcami. To był triumf pięknej gry nad tylko niemiecką solidnością. Co do Euro to jak zaprezentowała się kadra Voellera - wiadomo. Nie wygrała żadnego spotkania. Nawet z debiutującą Łotwą.
Rozgrywki obcokrajowców
Bundesliga dostosowała się do klasy reprezentacji. Piłkarze niemieccy są podobni do angielskich pod jednym względem. Nie za bardzo lubią wyjeżdżać za granicę. Najlepiej czują się w Bundeslidze. Więc odnośnikiem to poziomu reprezentacji Niemiec jest poziom rozgrywek ligowych. Był on jednak przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. Nikt się nie wyróżniał. W sezonie 2003/2004 najbardziej popularna i szanowana sportowa gazeta w Niemczech „Kicker” opublikowała tradycyjny ranking najlepszych piłkarzy ligowych. Wyróżnia ich na podstawie różnych klas. Tej najlepszej, czyli światowej, nie przyznała. Taka sytuacja była również w poprzednim sezonie. Na dodatek ta słabsza klasa „międzynarodowa” była kiepska jakościowo.
Warto zatem przeanalizować, kto był wyróżniony. Dlaczego? Bo wtedy widać jaki poziom prezentowała Bundesliga. W trójce najlepszych bramkarzy znalazło się miejsce dla 36 letniego Reina van Duijnhovena z Vfl Bochum. Czy ktoś zna tego zawodnika z boiska? Pamięta jego świetne występy. Takie prezentował, ale czy Bochum to była marka niemieckiej piłki? O słabości tej pozycji świadczy trzecie miejsce dla Olivera Kahna. Pozytywem było pojawienie się Timo Hildenbranda z Vfb Stuttgart. Potencjał niemieckiej piłki dostrzega się w klasyfikacji środkowych obrońców. Wygrał Lucio, za nim był spędzający emeryturę w Werderze Brema Valerien Ismael oraz Marcelo Bordon. Widać tutaj prawidłowość, bowiem nie ma w tej klasyfikacji żadnego Niemca! Brazylijczyk nie miał konkurencji w lidze. Inni wyróżnieni to gracze wiekowi. Trudno się więc było dziwić, że problem ze środkowymi obrońcami obserwowaliśmy na Euro 2004 i na mistrzostwach świata w 2006.
Trochę lepiej było z bocznymi obrońcami. Klasę pokazał Philipp Lahm, który dzięki świetnym występom ligowym przeszedł potem do Bayernu, jednak za nim plasowali się w rankingu Levan Kobiashvili i Clements Fritz. Defensywni pomocnicy to tylko rutyna i niemoc w poszukiwaniu zdolnych piłkarzy. Wygrał Frank Baumann, również był w tej klasyfikacji Fabian Ernst. Ten sezon był jednym z najbardziej niekorzystnych dla ofensywnych niemieckich piłkarzy. W klasyfikacji bocznych pomocników byli Ze Roberto, Bastian Schweinsteiger i Bernd Schneider. W ofensywnych wygrał Michael Ballack, ale wykorzystał słabość konkurentów. Podobnie Torsten Frings. Ranking napastników to obraz niemieckiej piłki. Przy umiejętnościach Roya Makaaya i Ailtona ówcześni gracze na tej pozycji zza Odry byli jak juniorzy. A jeszcze lepszy okazał się od nich Dimitar Berbatow. Warto przypomnieć, że żaden z napastników nie ma klasy światowej. To jaką klasę prezentowali niemieccy napastnicy? W lidze trwały rządy obcokrajowców i kiepskich niemieckich piłkarzy.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.