menu

O co walczą w Premier League?

29 kwietnia 2016, 17:54 | Filip Błajet

Koniec sezonu Premier League zbliża się nieubłaganie, a wraz z nim ostateczne rozstrzygnięcia takie jak spadek czy podział miejsc w Champions League. Kto o co walczy w ostatnich meczach kampanii 2015-2016?

[b]Kto mistrzem?[/b]

Tutaj sprawa wydaje się już rozstrzygnięta. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Tottenham remisem z West Bromwich zaprzepaścił swoje szanse na mistrzostwo. Do końca zostały trzy kolejki, a Leicester potrzebuje jednego zwycięstwa. Jeśli Lisy zwyciężą w niedziele z Manchesterem United, to już będą mogły świętować mistrzostwo Premier League. Dodatkowym utrudnieniem dla Kogutów jest zawieszenie dla Dele Alliego – młody Anglik został ukarany trzymeczową banicją, więc nie zagra w żadnym z ostatnich spotkań sezonu. Mecz z Chelsea na Stamford Bridge również nie będzie łatwą przeprawą dla podopiecznych Mauricio Pochettino. Nie zapominajmy jednak, że jeszcze przed sezonem w starciach z Evertonem, Czerwonymi Diabłami i The Blues, przypisalibyśmy ekipie Claudio Ranieriego zero punktów. Tak więc szukający sensacji wciąż mogą wierzyć w nagły zwrot akcji, a pozostali zakładać korony na głowy piłkarzy Leicester.

[b]Liga Mistrzów na wagę złota[/b
Pojedynek o miejsce gwarantujące grę w Champions League może pobudzać wyobraźnie nawet bardziej niż walka o tytuł mistrzowski. Na chwile obecną Manchester City i Arsenal mają po tyle samo punktów, a Manchester United traci pięć oczek, mając jeden mecz zaległy. Dodatkowo The Citizens i Kanonierzy zmierzą się jeszcze w bezpośrednim starciu. Z kolei ekipa Manuela Pellegriniego w środę zagra z Realem najważniejszy mecz sezonu o awans do finału Champions League (zwycięstwo w Lidze Mistrzów zapewni City grę w przyszłorocznej edycji jako obrońcy tytułu) i nie wiadomo, czy Chilijczyk zdecyduje się rzucić wszystkie siły na starcie z zawsze groźnym Southampton. Dodatkowo Aguero i spółkę czeka rywalizacja w Walii z tamtejszym Swansea. Z kolei Arsenal zagra z walczącym o każdy punkt Norwich i zdegradowaną już Aston Villą. Najtrudniejszy wydaje się jednak terminarz ekipy van Gaala – u siebie z Leicester Bournemouth, a na wyjeździe z West Hamem i Norwich. Jedno jest pewna – jedna z wielkich i bogatych ekip skończy poza top4.

Czy mamy wystarczająco szeroką kadrę na europejskie puchary?
Takie pytanie zadają sobie włodarze West Hamu, Liverpoolu i Southampton. Te trzy zespoły dzieli różnica tylko dwóch punktów, należy jednak pamiętać, że zarówno Młoty jak i The Reds, mają jeden mecz mniej od Świętych. Na korzyść ekipy Slavena Bilicia przemawia z pewnością to, że liga to już ich jedyne zmartwienie. Jednocześnie na otwarcie nowego stadionu wypadałoby gościć kilka ekip z europejskiej czołówki w ramach pucharowych gier. Myśli Kloppa wciąż zajmuje Villarreal, ale ostatnie ligowe występy liverpoolczyków nawet w rezerwowym składzie, mogą napawać optymizmem niemieckiego szkoleniowca. Najtrudniejsze zadanie przed Koemanem, którego zespól musi zmierzyć się z Manchesterem City i Tottenhamem, a obie drużyny są na musiku.

Środek tabeli, czyli gramy o nic
Dla wielu zespołów końcówka sezonu będzie po prostu szansą na przetestowanie różnego rodzaju ustawień i młodych piłkarzy. Tak się dzieje chociażby w Chelsea, gdzie Hiddink regularnie daje szanse Kenedy’emu, Rubenowi Loftus-Cheekowi czy też Babie. Z kolei Alan Pardew będzie miał okazje na test różnych zestawień napadu, aby lepiej wejść w nowy sezon. Dla Guidolina kolejne starcia to próba asymilacji Swansea i wprowadzenie swoich korekt taktycznych.

O swoją posadę, która według brytyjskich mediów wisi na włosku, walczyć będzie Roberto Martinez. Włodarze Evertonu mają znacznie większe ambicje niż miejsce w środku tabeli, szczególnie z takimi piłkarzami jak Lukaku czy Barkley, a póki co liverpoolczycy plasują się na jedenastym miejscu i mają małe perspektywy na znaczący awans. Poprawić notowania hiszpańskiego menadżera mogłyby tylko w zasadzie efektowne i wysokie zwycięstwa, których w ostatnim czasie brakuje The Toffees.

Utrzymanie warte miliony funtów
Jedno miejsce w Premier League i trzech chętnych – tak wygląda walka o zachowanie miejsca w brytyjskiej elicie. Póki co całe trio (Sunderland, Newcastle i Norwich) zamyka się w jednym punkcie, z tym że Newcastle ma rozegrany o jeden mecz więcej. Patrząc na formę w ostatnich meczach, faworytem do utrzymania wydaje się Sunderland. Szczególnie, że wcale nie ma nadzwyczaj trudnego rozkładu jazdy – zarówno Stoke, jak i Chelsea, Everton czy Watford wydają się być obecnie w zasięgu Czarnych Kotów. Z kolei Kanarki zagrają z walczącymi o Champions League Arsenalem i Manchesterem United, a do tego zmierzą się z Evertonem i Watfordem. Na Newcastle czekają dwaj relatywnie łatwi przeciwnicy, czyli Crystal Palace i zdegradowana już Aston Villa, ale także starcie z Tottenhamem, który na pewno będzie chciał mocnym akcentem zakończyć udany dla siebie sezon.

Kto królem strzelców?
Walka o koronę najlepszego strzelca Premier League to wyścig trzech koni. Póki co na prowadzeniu jest Harry Kane z 24 trafieniami, wciąż walczący o mistrzostwo Anglii. Gola mniej ma Sergio Aguero, dodatkowo zaangażowany w mecze Champions League. 22 bramki na koncie ma Jamie Vardy, ale napastnik Lisów jest zawieszony na mecz z Manchesterem United i będzie miał tylko dwie okazje na poprawienie swojego strzeleckiego dorobku.

Wydaje się, że z tego grona faworytem jest piłkarz Tottenhamu, który już przewodzi klasyfikacji, skoncentrowany jest tylko na meczach ligowych, a w terminarzu nie ma nikogo ze ścisłej czołówki. Jednakże Aguero, jeśli tylko Pellegrini nie zdecyduje się oszczędzać jego sil na Champions League, może okazać się groźnym rywalem w walce o tytuł króla strzelców. Najmniejsze szanse ma Jamie Vardy, który dwumeczowym zawieszeniem praktycznie wykluczył się z gry.

Złote rękawice
Walka o Złote Rękawice będzie bardzo zacięta. Póki co na prowadzeniu jest duet Kasper Schmeichel – Joe Hart, którzy mają po 15 czystych kont. Z kolei 14 razy bez straty gola kończyli De Gea i Petr Cech. Sytuacja hiszpańskiego golkipera jest o tyle lepsza, że jego zespół ma do rozegranie jeszcze cztery mecze, czyli o jeden więcej od pozostałych. Trzy trudne mecze czekają z kolei duńskiego bramkarza Leicester, bo i Everton i Chelsea i Manchester United są bardzo wymagającymi rywalami. Zapowiada się fascynująca batalia.


Polecamy