menu

Nieciecza: przyszedł czas rewanżu

30 listopada 2016, 09:58 | Piotr Pietras

Ekstraklasa piłkarska. Wojciech Kędziora znów chciałby zagrać w podstawowym składzie.

Wojciech Kędziora (w środku, w pomarańczowej koszulce) w zespole „Słoników” zagrał w 53 meczach
Wojciech Kędziora (w środku, w pomarańczowej koszulce) w zespole „Słoników” zagrał w 53 meczach
fot. Fot. SEBASTIAN MACIEJKO

Znakomicie spisująca się po listopadowej przerwie dla reprezentacji drużyna Bruk-Betu Termaliki w piątek (godz. 18) zmierzy się na własnym boisku z przeżywającym kryzys zespołem Zagłębia Lubin. Najbliższy rywal ekipy z Niecieczy w czterech ostatnich spotkaniach zdobył tylko jeden punkt i spadł na 7. miejsce w tabeli.

W meczu przeciwko Zagłębiu, wobec kontuzji kolana (naciągnięte więzadło poboczne) najlepszego napastnika Bruk-Betu Termaliki Vladislavsa Gutkovskisa, zwiększyły się szanse na występ w podstawowym składzie doświadczonego Wojciecha Kędziory. Życie pokazało jednak, że trener „Słoników” Czesław Michniewicz potrafi zaskoczyć swoimi decyzjami i tak jak w ostatnim meczu z Cracovią, rozpocząć mecz bez nominalnego napastnika w podstawowym składzie.

- Nie ukrywam, że chciałbym dostać szansę gry od początku meczu, ale to czy zagram, zależy już tylko od trenera, gdyż to on ustala taktykę na mecz i dobiera do niej zawodników. Jestem w pełnej gotowości do występu i jeżeli tylko dostanę sygnał, postaram się zagrać najlepiej, jak potrafię - podkreśla Kędziora, który w przeszłości, w latach 2008-2011 występował w zespole Zagłębia Lubin i ma nawet na koncie sukcesy z tą drużyną.

- W sezonie 2008/09 wywalczyłem z ekipą Zagłębia awans do ekstraklasy, mam więc miłe wspomnienia z okresu gry w tym klubie - przyznaje doświadczony napastnik. - Tamte czasy to już jednak historia. Teraz jestem zawodnikiem Bruk-Betu Termaliki i po raz kolejny mogę zagrać przeciwko drużynie z Lubina. Lipcowy, wyjazdowy mecz z Zagłębiem, nie wyszedł nam i przegraliśmy 0:2. Teraz przyszedł czas na rewanż.

We wspomnianym spotkaniu Kędziora rozpoczął mecz w podstawowym składzie, podobnie zresztą jak Gutkovskis. - Mieliśmy wtedy wymieniać się pozycjami w ataku. Raz „Gutek” miał grać wyżej, później miał schodzić na moje miejsce, a ja wychodziłem do przodu. System ten nie zdał wtedy egzaminu, ale to nie dlatego, że byliśmy w słabszej dyspozycji, tylko gospodarze byli w szczytowej formie i doskonale spisywali się zarówno w europejskich pucharach, jak i w rozgrywkach ligowych. Teraz sytuacja się odwróciła i to my po dwóch wyjazdowych, pewnych zwycięstwach jesteśmy na fali, tymczasem lubinianie od pewnego czasu nie mogą odnieść zwycięstwa. Mimo wszystko nie wolno ich lekceważyć, gdyż jest to bardzo mocna drużyna, dysponująca sporym potencjałem - przestrzega Kędziora.

Niecieczanie po raz ostatni na własnym boisku wygrali 10 września (2:1 z Legią Warszawa). - Sporo czasu już upłynęło od tego meczu czas więc najwyższy, by po wyjazdowych zwycięstwach w Gdyni i Krakowie, znów zacząć wygrywać na stadionie w Niecieczy, który na początku sezonu był naszą twierdzą - przypomina doświadczony napastnik „Słoników”.