menu

Nakoulma: Mama w ogóle nie chciała, abym grał w piłkę

23 lutego 2012, 22:33 | Andrzej Azyan / Dziennik Zachodni

- Mama w ogóle nie chciała, abym grał w piłkę. Chciała, abym zdobył jakiś ceniony zawód. Podjęcie najważniejszej życiowej decyzję ułatwiło to, że nie mieszkałem na stałe z rodziną - opowiada jeden z najpopularniejszych obecnie piłkarzy Ekstraklasy, Prejuce Nakoulma z Górnika Zabrze.

Mając 18 lat opuściłeś stolicę Burkina Faso, Wagadugu, po to, by zakotwiczyć w Lubyczy Królewskiej na Lubelszczyźnie. To był dla ciebie wielki szok?
To nie był dla mnie szok. Pomagał mi w aklimatyzacji w Polsce menedżer, ale na razie nie chcę mówić, kto to jest. W każdym razie nadal mi pomaga. Na początku miało to zupełnie inaczej wyglądać, ale znalazłem się w Polsce. Na razie tyle na ten temat.

Zaprezentuj w skrócie walory Wagadugu...
Nie wiem ile dokładnie mieszka w nim ludzi, ale jest to duże miasto. W całym Burkina Faso żyje 17 milionów mieszkańców. Jest to spokojne miasto, zarówno w dzień, jak i w nocy. Dużo jest dyskotek. Można się tam dobrze zabawić.

Chodziłeś na dyskoteki w Wagadugu?
Nigdy nie lubiłem chodzić na dyskoteki, ani tam, ani teraz w Polsce. Wolę poczytać dobrą książkę lub posłuchać muzyki hip-hop albo jakichś afrykańskich rytmów.

Podobno mama nie chciała słyszeć o twoim wyjeździe do Europy.
Mama w ogóle nie chciała, abym grał w piłkę. Chciała, abym zdobył jakiś ceniony zawód. Podjęcie najważniejszej życiowej decyzję ułatwiło to, że nie mieszkałem na stałe z rodziną. Non stop byłem w szkole piłkarskiej i zawsze wiedziałem kim chcę być.

Znasz kilka miast w Polsce: Zamość, Łęczną, Łódź. Masz już wyrobione zdanie o tym, jak się u nas żyje?
Znam też Kraków. Każde miasto jest inne i ciekawe. Wszędzie, gdzie do tej pory byłem, nie miałem żadnych problemów. Nie spotkałem się z żadnym przejawem rasizmu, choć wiem, że moi koledzy z Afryki z czymś takim się mieli do czynienia.

Śląsk jest kolejną przystanią w twoim pobycie w Polsce. Mieszkasz w Katowicach, a grasz i trenujesz w Zabrzu. Nie męczą cię te codzienne dojazdy?
Nic podobnego. Podróż z domu na stadion Górnika zajmuje mi piętnaście minut. Lubię chodzić z moją dziewczyną po tutejszych galeriach handlowych. Szczególnie miło jest mi wtedy, kiedy rozpoznają mnie ludzie, proszą o autograf lub zrobienie sobie ze mną zdjęcia. Często tak jest np. w Silesia City Center.

Świetnie mówisz po polsku. Skąd tak dobrze znasz język?
Kilka lat już tu mieszkam. Był czas na to, aby się nauczyć mówić po polsku. Bardzo mi na tym zależało. Przecież musiałem jak najszybciej dobrze porozumiewać się z kolegami na boisku, trenerami i ludźmi spotykanymi w codziennym życiu. Znam jeszcze angielski i francuski, ale tutaj najbardziej przydaje mi się język polski. W jego opanowaniu bardzo pomogła mi moja dziewczyna. Sporo oglądałem angielskim filmów z polskim podkładem językowym.

Powstał ostatnio spory szum medialny wokół ciebie. Ponoć kilka klubów z Bundesligi się tobą interesuje. Jak znosisz te przejawy popularności?
W ogóle nie zwracam na to uwagi . Udzielam wywiadów, ale nie czytam gazet ani internetowych portali. Internet służy mi do codziennych rozmów z rodziną. Z mamą i tatem rozmawiam na poważne tematy, natomiast z siostrą i bratem żartujemy, jest wesoło.

Masz jakiś sportowych idoli?
Imponują mi Messi, Eto, Cristiano Ronaldo, a także Usain Bolt.

Chciałbyś tak grać, jak Messi, czy Cristiano Ronaldo?
Nie myślę o swojej grze w takich kategoriach. Oni mają swój styl. Ja chcę mieć swój.

Jaka jest według ciebie polska ekstraklasa?
Skoro w Wiśle, Lechu, czy Legii grają znani w Europie zawodnicy, to jest ona silna, porównywalna do innych, np. Bundesligi.

Wkrótce możesz odejdziesz z Górnika. Chcesz tego?
To nie ode mnie zależy. Górnik podał mi pomocną dłoń. W tej drużynie stałem się znanym zawodnikiem. Wiele mu zawdzięczam. Usiądziemy z działaczami i będziemy rozmawiać. W Zabrzu czuję się bardzo dobrze. Są tu świetni kibice, którzy mnie lubią. Mam w drużynie fajnych kolegów. Razem chcemy coś osiągnąć.

Rozmawiał Andrzej Azyan

Źródło: Dziennik Zachodni


Polecamy