Nahorny dla Ekstraklasa.net: Chelsea z większymi szansami, Manchester musi mieć nadzieję na niespodziankę
W Nyonie rozlosowano pary 1/4 finału Ligi Mistrzów. Los sprawił, że Manchester United trafił na Bayern Monachium, a Chelsea na Paris Saint-Germain. O szanse angielskich zespołów w tych pojedynkach spytaliśmy komentatora stacji Canal+, Rafała Nahornego.
Na początek Manchester United - Bayern Monachium. Tutaj trudno upatrywać niespodzianki, prawda?
No rzeczywiście, tutaj trudno upatrywać sensacji. Nawet trudno szukać szans dla Manchesteru po tym jego efektownym awansie do ćwierćfinału. I to awansie w dobrym stylu, bo przecież zwycięstwo 3:0 nad Olympiakosem Pireus, ma jakąś wartość. Bez względu na to jak szanujemy rozgrywki ligowe w Grecji i mistrza tego kraju, to wynik jest naprawdę imponujący. Rzadko się zdarzało do tej pory w Lidze Mistrzów by odrabiano stratę dwóch bramek z pierwszego spotkania. Manchesterowi United to się udało, ale faktycznie trudno zleźć takie elementy, w których Czerwone Diabły byłyby lepsze od Bayernu Monachium. Zdaje się, że od bramkarza do wysuniętego napastnika monachijczycy mają lepszych piłkarzy, ale ja tutaj uważam tak samo jak Jose Mourinho. Czyli, że ten który awansował do ćwierćfinału, może się już czuć jak faworyt do gry w finale Ligi Mistrzów, bo mamy futbolową śmietankę w tej fazie rozgrywek. Na pewno w drużynie Moyesa po tym sukcesie z Olympiakosem taki cień nadziei pozostał. Wiadomo, że ten sezon może uratować tylko to główne trofeum w Champions League. Ale patrząc na chłodno na tę parę, to trzeba powiedzieć, że w niej najłatwiej znaleźć takiego bitego faworyta.
Takiej nadziei w serca kibiców mistrzów Anglii może chyba wlać przykład Chelsea sprzed dwóch lat. Jej wtedy też nikt nie dawał szans na wyeliminowanie Barcelony w półfinale Ligi Mistrzów, a ona jednak tego dokonała.
Tak samo w finale z Bayernem nikt jej szans nie dawał. Dlatego nie można tutaj niczego przesądzać, bo Manchester United to zbyt wytrawny zespół. Przecież w tej drużynie grają zawodnicy, którzy w ubiegłym roku zdobywali mistrzostwo kraju. Ten poprzedni sezon nie był dobry dla angielskich klubów jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, najdalej dwie ekipy awansowały do 1/8 finału, ale teraz ręki nie dałbym sobie obciąć za awans Bayernu, wszystkich pieniędzy na tę ekipę bym nie postawił. Zawsze jakiś cień nadziei pozostaje.
No i druga para, czyli PSG - Chelsea. Tutaj chyba możemy spodziewać się dużo bardziej wyrównanego dwumeczu.
Tutaj już drużynie z Anglii należy dać więcej szans. Ze względu na Jose Mourinho przewaga menedżerska jest po stronie Chelsea. W końcu Portugalczyk wygrywał już dwa razy Ligę Mistrzów i to raz z zespołem, który faworytem nie był w najmniejszym stopniu (mowa o Porto i triumfie z 2004 roku - przyp. red.). Poza tym zespół The Blues, jak sam Mou mówi, z każdym tygodniem jest coraz lepszy, coraz doskonalszy, choć jak sam mówi, ten szczyt formy szykuje dopiero na następny sezon, gdy dokupi jeszcze kilku klasowych zawodników. Ale wydaje się, że ta drużyna jest na fali wznoszącej. No i poza tym jest cały czas jest w takim rytmie meczowym na najwyższym poziomie. Bo w Anglii każdy rywal jest dla londyńczyków dużym wyzwaniem, a myślę, że PSG zdarzają się łatwiejsze spotkania. Choć ligi francuskiej jakoś mocno oczywiście nie śledzę.
A uważa pan, że kampania Chelsea w Lidze Mistrzów może ułatwić Arsenalowi, czy Manchesterowi City zdobycie tytułu mistrza Anglii?
Dodałbym do tego jeszcze Liverpool, który spisuje się bardzo dobrze i również walczy o mistrzostwo. Oczywiście, to jest jakieś większe obciążenie dla Chelsea, jest ona liderem, ale ta przewaga nad trzema kolejnymi drużynami nie jest przecież duża. PSG choćby ma większy komfort w swojej lidze, przewaga tej drużyny wynosi, o ile mnie pamięć nie myli, osiem punktów. Mourinho prowadzi swoją grę, w której próbuje przekonać wszystkich, że jego ekipa faworytem do tytułu mistrzowskiego nie jest, ale wszyscy dobrze wiemy, że jest inaczej. Nie będzie łatwym sprostanie gry na dobrym poziomie na dwóch frontach, ale sądzę, że ta drużyna jest mocna, z szeroką kadrą i stać ją na sukces.
Rozmawiał Damian Wiśniewski. @Wisniewski_D2