"Nafciarze" zdobyli szczyt ligi w Ząbkach. Dolcan przegrał po raz drugi [RELACJA]
Piłkarze Wisły Płock wygrali w meczu 13. kolejki 1. ligi z Dolcanem Ząbki i awansowali na pozycję lidera w tabeli zaplecza Ekstraklasy. Gola na wagę cennych trzech punktów zdobył w drugiej połowie Piotr Darmochwał.
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Patrząc długimi momentami na dzisiejszy mecz, domyślaliśmy się, że po ostatnim gwizdku usłyszymy którąś z dwóch fraz: albo „derby rządzą się swoimi prawami”, albo „derby to mecz walki”. Trudno było bowiem o jakieś pozytywne wnioski: gra – mówiąc eufemistycznie – była szarpana z obu stron. Schemat wielu akcji przebiegał następująco: przyjęcie, próba podania i strata. I tak w kółko, dopóki któraś ze stron nie zdecydowała się na długie podanie, które w najlepszym razie skończyło się w rękach bramkarza.
Oczywiście, postawienie sprawy w ten sposób, że golkiperzy obu zespołów musieli jedynie wyłapać kilka piłek lub parokrotnie wznowić grę z piątego metra, byłoby krzywdzące zarówno dla Wisły, jak i dla Dolcanu. Obie drużyny miały bowiem swoje sytuacje. Dość szybko prowadzenie gospodarzom mógł zapewnić grający na szpicy Daniel Feruga, który jednak chybił z kilku metrów. Groźniej atakowali goście, zwłaszcza Dimitar Iliev, który najpierw zmusił do interwencji Mateusza Kryczkę, a później obił jeszcze słupek. Bramkarz Dolcanu więcej połowy miał w drugiej części spotkania.
Kryczka najpierw obronił jeszcze uderzenia Mikołaja Lebedyńskiego oraz Ilieva, ale później nie dał już rady przy strzale Piotra Darmochwała zza pola karnego. W tej akcji najciekawsze nie było jednak uderzenie zawodnika gości, ale fakt, że żaden piłkarz Dolcanu do niego nie doskoczył. Od tego momentu gospodarze dążyli do wyrównania i mieli naprawdę niezłe sytuacje, żeby to osiągnąć. Nie udało im się to jednak, ponieważ goście mieli w bramce Seweryna Kiełpina. Bramkarz Wisły udanie przeniósł nad poprzeczkę strzał Kądziora, przy pomocy kolegów wybronił strzał Marcina Krzywickiego, a do tego pewnie interweniował przy dośrodkowaniach. Najważniejszą interwencją popisał się jednak na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem, kiedy wybronił rzut karny wykonywany przez Pawła Tarnowskiego.