menu

Na czym polega frekwencyjny fenomen niektórych meczów Ekstraklasy?

17 września 2014, 11:06 | Bartosz Karcz / Gazeta Krakowska

Choć polska ekstraklasa nie ma najlepszej opinii jeśli chodzi o poziom sportowy, to są w niej wydarzenia, które kibice chcą oglądać. Mecze Wisły z Legią czy Lecha z Legią gromadzą po kilkadziesiąt tysięcy widzów na trybunach i elektryzują kibiców nie tylko w Krakowie, Poznaniu czy Warszawie. Żeby zapełnić stadion, musi być jednak spełnione kilka warunków.

Na meczach Wisły z Legią trybuny zazwyczaj pękają w szwach
Na meczach Wisły z Legią trybuny zazwyczaj pękają w szwach
fot. R. Kotowski

O jakich warunkach mowa? Dwa najważniejsze to atrakcyjny rywal i walka o konkretny cel. W tym m.in. można upatrywać przyczynę tego, że na kilka dni przed niedzielnym meczem Wisły z Legią praktycznie wszystkie bilety zostały sprzedane (pozostało niewiele wejściówek na sektory VIP). Nie jest tajemnicą, że magnesem, który przyciąga najwięcej widzów na trybuny w Polsce jest Legia. W przypadku dziewięciu klubów w poprzednim sezonie właśnie na meczach z warszawską drużyną kluby notowały rekordy frekwencji. Nie jest przypadkiem, że w poprzednich rozgrywkach np. Wisła sprzedała na mecz z Legią cały stadion, a Lech był bliski przekroczenia 40 tysięcy na trybunach. Kibice w Warszawie lubią zresztą powtarzać, że w innych miastach ludzie przychodzą na mecze, bo przyjeżdża ich Legia. To tylko jedna strona medalu, bo również w Warszawie frekwencja zależy od tego, z kim gra Legia. Blisko 30 tysięcy na Łazienkowską nie przyjedzie na mecz z Górnikiem Łęczna. Na spotkania z Lechem czy Wisłą już tak.

To mimo wszystko fenomen, że na mecze ekstraklasy, której przedstawiciela próżno szukać w Lidze Mistrzów już od 18 lat, przychodzi przynajmniej kilka razy w sezonie tak liczna publiczność. - Po pierwsze jesteśmy bardzo dużym narodem, mamy prawie 40 milionów mieszkańców - tłumaczy przyczyny takiego stanu rzeczy Maciej Murawski, były piłkarz, a dzisiaj ekspert stacji Canal Plus. - Mamy duże miasta, w których są kluby z pięknymi tradycjami. Te kluby mają wiernych kibiców. Po drugie zmieniła się infrastruktura, a wiadomo, że inaczej ogląda się mecz na nowoczesnym stadionie. A po trzecie, w ostatnich latach trenerzy nastawiają zespoły na bardziej ofensywną grę, pada więcej bramek, a to chcą oglądać kibice.

Murawski uważa, że polska ekstraklasa w ostatnich latach zrobiła postęp pod wieloma względami, co przełożyło się również na frekwencję na trybunach. Żeby jednak ten trend został utrzymany, trzeba jego zdaniem spełnić kilka warunków. - Bardzo dużo zależy od tego, jak kluby będą zarządzane - mówi. - Jeśli będzie prowadzona rozsądna polityka sportowa i marketingowa, to takich meczów z liczną widownią będzie dużo więcej. Koniunkturę mogą nakręcić dobre występy naszych klubów w Europie, a i poziom meczów w ekstraklasie musi systematycznie rosnąć, co zresztą się dzieje. Przynajmniej ja tak uważam.

Były piłkarz m.in. Lecha i Legii przez kilka lat w czasie swojej kariery grał w Grecji, gdzie również są mecze, które gromadzą niewielką liczbę widzów, ale i takie, na które przychodzą tłumy. Murawski uważa jednak, że w obecnej chwili to w Polsce jest większy potencjał. - Grecy mają dwie rzeczy, z którymi trudno nam rywalizować - mówi. - Po pierwsze od wielu lat grają regularnie w Lidze Mistrzów, dzięki czemu generują o wiele większe pieniądze niż u nas. Po drugie w Grecji futbol to jest coś więcej niż sport. To jest religia. Tam piłką interesują się wszyscy. My natomiast mamy rzeczy, których oni nie będą mieli. Ich jest 10 milionów i tylko dwa duże miasta. U nas takich miast jest więcej. Brakuje nam może tylko większej miłości do futbolu, większej tradycji kibicowania i większych sukcesów w pucharach.

Według eksperta stacji Canal Plus, jeśli uda się spełnić te warunki, to wydarzeń o takiej publiczności, jak niedzielny mecz Wisła - Legia będzie znacznie więcej. - Przydałoby się też wykreować lepsze postrzeganie naszej ekstraklasy, bo są w niej naprawdę ciekawe i emocjonujące mecze, które warto oglądać - kończy Murawski.

Gazeta Krakowska


Polecamy