Di Maria uratował Argentynę przed karnymi. Męczarnie Albicelestes w starciu ze Szwajcarią
Argentyna w rozegranym w Sao Paulo meczu po dogrywce pokonała Szwajcarię i awansowała do 1/4 finału. Konsekwentnie grający Helweci nie ustrzegli się błędu, który w 118. minucie na gola po akcji Leo Messiego zamienił Angel Di Maria. Szwajcarzy mogli wyrównać tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra, ale po uderzeniu Blerima Dzemailiego piłka trafiła w słupek.
Przed meczem spodziewano się, że będzie to spotkanie, w którym kluczową rolę odegrają skrzydła. Szwajcarzy mają przecież znakomitych Lichtsteinera i Rodrigueza, a boczni obrońcy "Albicelestes" nie przekonują w grze defensywnej. Wynik miał zależeć w znacznej części od tego czy podopieczni Alejandro Sabelli znajdą sposób na zneutralizowanie szeroko grających Szwajcarów i czy Zabaleta oraz Rojo będą pamiętać, że oprócz atakowania istnieje jeszcze coś takiego jak gra w defensywie. A co do zaoferowania miała Argentyna z przodu? Wiadomo - Leo Messi.
W pierwszej połowie główne atuty zarówno Szwajcarów jak i Argentyńczyków wydawały się zupełnie bezużyteczne. Owszem, Messi czasem coś rozegrał, czasem poholował piłkę, ale niewiele z tego wynikało. Z kolei Rodriguez i Lichtsteiner nie byli tak aktywni w ofensywie jak przyzwyczaili nas do tego w poprzednich spotkaniach. W efekcie po raz pierwszy gorąco się zrobiło dopiero w 28. minucie, kiedy Xhaka wypróbował refleks Romero strzałem zza pola karnego. Dosłownie chwilę później swoją szansę mieli Argentyńczycy, ale Lavezzi włożył zbyt mało siły w strzał, przez co Benaglio nie miał żadnych problemów z interwencją.
Tuż przed końcem pierwszej połowy podopieczni trenera Ottmara Hitzfelda mieli wyśmienitą okazję do wyjścia na prowadzenie. Josip Drmić wykorzystał niezdecydowanie Sergio Romero i znalazł się w sytuacji oko w oko z argentyńskim bramkarzem. Szwajcar mógł zrobić z piłką wszystko, ale zdecydował się... na miękkie podanie prosto w ręce bramkarza. Ta akcja najlepiej opisuje niemoc obu zespołów w pierwszej połowie.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Obie ekipy usiłowały wymieniać ciosy, ale przypominało to bitwę na poduszki. Niebezpiecznie było po strzale z rzutu wolnego Shaqiriego, po którym Romero z największą trudnością sparował piłkę, oraz po akcji Higuaina, który oddał groźny strzał głową. Zupełnie jakby wszyscy czekali aż swoje pięć minut będzie miał Messi. As Barcelony przypomniał o sobie dopiero w 71. minucie, kiedy to oddał ładny strzał z woleja, tyle że piłka poszybowała nad bramką. Czterokrotny zdobywca Złotej Piłki nikogo w tym meczu nie zachwycał. Zaliczył trzy kluczowe podania, ale często przegrywał pojedynki jeden na jeden, co było efektem podwajania a czasem nawet potrajania krycia przez Helwetów. − Szwajcaria podwaja lepiej niż Straż Miejska podczas interwencji − pisał na Twitterze Daniel Markiewicz.
Messi rozkręcił się w ostatnich minutach meczu. Najpierw oddał znakomity strzał, po którym Benaglio musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Potem raz za razem rozrywał defensywę Szwajcarów nieszablonowymi dryblingami, lub dokładnymi podaniami. Popularny "La Pulga" przez cały mecz biegał bardzo mało, by w końcówce włączyć wyższy bieg. Jednak to nie wystarczyło, by rozstrzygnąć mecz ze Szwajcarią w regulaminowym czasie gry. O wszystkim miała zadecydować dogrywka.
W doliczonym czasie wciąż byliśmy świadkami wyjątkowo męczącego widowiska. Jedyne co zasługuje na uwagę z pierwszych 15 minut dogrywki to ofensywa Szwajcarów, którzy na pewien czas zamknęli Argentyńczyków pod ich polem karnym. Jednak w drugim kwadransie to zespół z Ameryki Południowej założył hokejowy zamek, choć to również nie przynosiło żadnych efektów. W pewnym momencie można było dojść do wniosku, że ten mecz musi zakończyć się rzutami karnymi, ale na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego Messi popędził z piłką środkiem pola, po czym podał do wychodzącego na prawym skrzydle Di Marii a ten strzałem w długi róg pokonał Diego Benaglio i przesądził o zwycięstwie Argentyńczyków. Warto zauważyć, że to była ósma próba strzału pomocnika Realu Madryt. Sześć jego wcześniejszych uderzeń blokowali szwajcarscy obrońcy.
Wszystko było już rozstrzygnięte, Argentyna prowadziła, kibice cieszyli się z jej awansu a Alejandro Sabella zapewne zastanawiał się z kim jego zespół zagra w ćwierćfinale. Tylko sami Szwajcarzy nie chcieli pogodzić się z porażką. W ostatnich dwóch minutach Diego Benaglio cały czas przebywał pod polem karnym rywali, podobnie jak cały zespół Helwetów. W efekcie po jednym z rzutów rożnych Dzemaili trafił w słupek. W 123. minucie Szwajcarzy mieli jeszcze rzut wolny z wysokości 18 metrów podyktowany za faul Garaya na Shaqirim. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od muru. To było ostatnie zagranie w tym spotkaniu.