Mundial 2014. Bracia Boatengowie gotowi na kolejne starcie
Historia mundiali pamięta kilka przypadków, w których do walki o najważniejsze piłkarskie trofeum stawali bracia. Do 2010 roku nigdy się jednak nie zdarzyło, by rodzeństwo rywalizowało ze sobą w finałach mistrzostw świata w przeciwnych drużynach. Jako pierwsi w historii zrobili to w RPA reprezentujący Ghanę Kevin-Prince i grający dla Niemiec Jerome Boatengowie. W Brazylii staną naprzeciwko siebie po raz drugi.
Dla rodziny Boatengów data 23 czerwca 2010 roku już na zawsze pozostanie szczególna. Wówczas bracia Jerome i Kevin-Prince znaleźli się na pierwszych stronach gazet z całego świata, bo jako pierwsze w historii rodzeństwo wystąpili w meczu Mistrzostw Świata po przeciwnych stronach barykady. - Ostatni raz graliśmy ze sobą, gdy Kevin był na wypożyczeniu w Borusii Dortmund. Moja drużyna przegrała, ale już mu powiedziałem, że w Johannesburgu dokonam rewanżu - mówił przed tamtym pojedynkiem Jerome. Udało się - jego Niemcy wygrały 1:0 i wyszły z grupy D z pierwszego miejsca, tuż przed drugą Ghaną.
Prawie dokładnie cztery lata później okazję do rewanżu będzie miał tym razem Kevin-Prince. 21 czerwca w Fortalezie obie reprezentacje zmierzą się ze sobą w drugiej kolejce grupy G. - Choć to dla nas nie pierwszy raz, już nie mogę się doczekać meczu z Niemcami. Udział w mistrzostwach świata to już coś szczególnego, a możliwość wystąpienia w jednym meczu ze swoim bratem to jeszcze bardziej wyjątkowy moment dla obu z nas - mówi reprezentant Ghany, który na co dzień gra dla Schalke 04 Gelsenkirchen i często rywalizuje ze swoim bratem na poziomie klubowym.
Bracia Boatengowie mają tego samego, pochodzącego z Ghany ojca, ale różne matki. Obaj urodzili się w Berlinie, gdzie razem się wychowywali i stawiali swoje pierwsze piłkarskie kroki w młodzieżowych grupach Herthy BSC. - Nigdy nie zapomnę, gdy graliśmy u swojego boku w różnych turniejach, albo gdy zostaliśmy razem mistrzami Niemiec. Na boisku zawsze się o siebie troszczyliśmy. Gdy jeden był faulowany, drugi stawał w jego obronie - wspomina dawne czasy obrońca Bayernu Monachium, Jerome.
O ile dość często rywalizacje między piłkarzami są pompowane nieco sztucznie, to w tym przypadku nie ma wątpliwości, że obaj będą musieli udowadniać swoją wyższość w bezpośrednich starciach. Kevin-Prince ma stanowić o sile przednich formacji Ghany, zaś jego młodszy brat powstrzymywać ataki rywali i dyrygować defensywą drużyny Joachima Loewa. Więcej do udowodnienia ma piłkarz Schalke, który w starciach ze swoim bratem w Bundeslidze zazwyczaj przegrywa. - Także w innych dziedzinach potrafię dać mu popalić. Grając z nim w koszykówkę, tenis ziemny czy stołowy, nie mam problemów z wygrywaniem. Na PlayStation też jeszcze umiem go pokonać - chwali się Jerome.
Gdy jednak Boatengowie pytani są o zbliżający się mecz w Fortalezie, obaj rezygnują z uszczypliwości. Zamiast tego darzą się wzajemnym szacunkiem i życzą sobie jak najlepiej. - Niczego się nie boi i jest niezwykle pewny siebie. Nawet jeśli mu nie idzie, to nie załamuje się i przejawia do gry pozytywne nastawienie - wylicza zalety swojego brata obrońca mistrzów Niemiec. Jerome nie ma wątpliwości, że Ghana będzie w Brazylii bardzo niebezpiecznym rywalem dla każdej z drużyn.
Podobne zdanie ma Kevin-Prince. Podopieczni Jamesa Kwesi Appiaha są głodni sukcesów, bo mimo niewątpliwie dużego potencjału drużyny, ostatnie turnieje kończyli z dużym niedosytem. W poprzednich dwóch edycjach Pucharu Narodów Afryki Ghana zajęła rozczarowujące czwarte miejsce, zaś w 2010 roku w finale mistrzostw Czarnego Lądu musiała uznać wyższość Egiptu. Z reguły znacznie lepiej niż na swoim podwórku "Czarne Gwiazdy" prezentują się w mistrzostwach świata, i choć w RPA dotarły aż do ćwierćfinału, to turniej opuszczały ze zwieszonymi głowami po kontrowersyjnej porażce po rzutach karnych z Urugwajem.
Starszy z braci Boatengów twierdzi, że teraz jego reprezentacja dysponuje mocniejszą ekipą, niż cztery lata temu. - Mamy możliwości, by zajść na mundialu naprawdę daleko. Co prawda jesteśmy w wymagającej grupie, ale na pewno nikt nie może nas zlekceważyć - twierdzi Kevin-Prince. - Obiecuję każdej drużynie, z którą będziemy się mierzyć, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by wygrać - niezależnie czy przyjdzie mi rywalizować z bratem, ojcem czy mamą. Choć oczywiście mam nadzieję, że zarówno Ghana jak i Niemcy wyjadą z Brazylii jak najpóźniej - dodaje piłkarz Schalke.
Grupa G, w której oprócz Niemiec i Ghany znalazły się Portugalia i USA, przez wielu uważana jest za najciekawszą w stawce mundialu. Nasi zachodni sąsiedzi zainaugurują swój udział w mistrzostwach 16 czerwca pojedynkiem z Portugalią. Dzień później na murawę wybiegną piłkarze Ghany, którzy podejmą reprezentację Stanów Zjednoczonych.