menu

Mróz: Jak wszedłem do naszego autobusu... nie było miło

17 września 2012, 12:15 | Łukasz Madej/Gazeta Krakowska

- Miedź była zespołem lepszym, ale przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się o remis. Do momentu straconej bramki nie graliśmy słabo. Mieliśmy swoje sytuacje - mówi Wojciech Mróz, zawodnik Sandecji Nowy Sącz.

Wojciech Mróz (niebieska koszulka) próbuje minąć rywala
Wojciech Mróz (niebieska koszulka) próbuje minąć rywala
fot. Polskapresse

Trzy wcześniejsze spotkania rozpoczął Pan na ławce rezerwowych. Tym razem znowu wybiegł Pan w pierwszym składzie. To chyba jednak marna pociecha.
Przy tym wyniku to marna pociecha, choć nie ukrywam, że na treningach bardzo mocno dążyłem do tego, żeby wyjść na boisko od pierwszej minuty. Meczu nie zaliczymy do udanych. Uważam, że Miedź była zespołem lepszym, ale przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się o remis. Do momentu straconej bramki nie graliśmy słabo. Mieliśmy swoje sytuacje. Założenia taktyczne realizowaliśmy. Po golu był moment dekoncentracji. Takich bramek nie powinniśmy tracić. Potem wszystko się posypało. Ciężko to usprawiedliwić.

Wywalczony rzut karny też satysfakcji na pewno nie sprawia.
Jak wszedłem do naszego autobusu.... Nie było miło. W przerwie zakładamy sobie jakieś rzeczy, jest impuls w postaci gola i później nie do końca jesteśmy skoncentrowani. Mówimy sobie, że spokojnie czekamy na swoją szansę, bo inaczej Miedź może nas rozklepać. No i był z tyłu moment dekoncentracji. Nie pamiętam, który już raz straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Nie powinny się takie rzeczy zdarzać.

Niezadowolony Jarosław Araszkiewicz stwierdził, że pierwszą połowę spędziliście w autokarze. Dlaczego kolejny raz nie potraficie zagrać dwóch równych połów?
Ciężko mi to jako zawodnikowi powiedzieć. Trener z boku na pewno lepiej widzi. Mam jednak swoje zdanie - do momentu straty bramki graliśmy konsekwentnie to, co nam szkoleniowiec założył. Mieliśmy swoje sytuacje. Na wyjazdach trzeba takie rzeczy wykorzystywać. Tak się jednak nie stało i przeciwnik nas skarcił. Coś nam w głowach siedzi po tym, jak stracimy gola. Potrzebujemy czasu, żeby dojść do siebie. Musimy to zmienić.

W Miedzi aż roi się od bardzo znanych nazwisk.
Występują u nich, jak to się mówi - wyjadacze i widać to było na boisku. W decydujących momentach robili z boku przewagę i naprawdę ciężko nam było ich upilnować. Potrafili znaleźć się w miejscu, w którym powinni.

Beniaminek z Legnicy może włączyć się do walki o awans?
W meczu z nami było widać, że mają doświadczonych zawodników. Ich gra ma ręce i nogi. Myślę, że jak złapią rytm, wygrają kilka spotkań, to przy odrobinie szczęścia mogą walczyć o górne cele.

Teraz przed wami spotkanie z Okocimskim Brzesko.
Osobiście uważam, że takie mecze są bardzo ciężkie, bo rywal ma nóż na gardle. Na pewno się nie otworzy, a grając atakiem pozycyjnym trzeba mieć bardzo wysokie umiejętności i być mocno skoncentrowanym w obronie. To będzie bardzo ciężkie spotkanie. Jestem jednak przekonany, że wygramy, a w naszych głowach pojawi się psychiczny luz i atmosfera się polepszy.

Gazeta Krakowska