Możdżeń o golu z Zagłębiem: Wiedziałem co chcę zrobić
- Dziś wziąłem piłkę i od razu wiedziałem co będę chciał zrobić. Na treningu właśnie z tej pozycji najczęściej uderzam. W ostatnich tygodniach dużo nad tym elementem pracowałem. W ogóle w tym sezonie często zostaję po treningach, proszę bramkarza o kilka minut dodatkowych, biorę worek z piłkami i te kilkanaście strzałów dodatkowo oddaję - opowiadał po remisie z Zagłębiem obrońca Lecha Poznań, Mateusz Możdżeń.
Potrafisz strzelać brzydkie bramki?
Takie też zdarzają mi się choćby na treningach. Z pewnością wolałbym jednak w meczach strzelać te brzydkie jeśli miałyby padać częściej niż takie bramki jak chociażby w dzisiejszym spotkaniu.
A wierzysz we wróżby?
Nie, raczej nie wierzę. Dlaczego pytasz?
Dzisiaj w przerwie meczu wróżbita Maciej wyczytał z kart, że zimę spędzicie w pierwszej trójce w tabeli. Wierzysz w to?
Hehe. Myślę, że jest to realne, ale nie wszystko w tej chwili zależy od nas. Musimy patrzeć również na wyniki drużyn, które są przed nami. Jeżeli jednak wróżbita wywróżył nam miejsce w trójce to mam nadzieję, że coś w tym jest (śmiech).
Kolejny mecz, w którym gola zdobywacie w końcówce. Kibice woleliby jednak widzieć u Was takie zaangażowanie jak w końcówce przez pełne 90 minut.
Zgodzę się. Dziś zagraliśmy słabo i kibice nie mogą być zadowoleni. To spotkanie możemy rozpatrywać bardziej w kategoriach straty dwóch punktów niż zyskania jednego. Kolejny raz musieliśmy gonić wynik co na pewno nie jest jakąś super komfortową sytuacją. Nie chciałbym, żeby brzmiało to jakbym zwalał na coś winę, ale murawa też nie była naszym sprzymierzeńcem. Bardziej trzeba się było skupić nad opanowaniem piłki niż graniem w nią.
Jednak w kilku sytuacjach murawa była Waszym sprzymierzeńcem.
No tak, bodaj Piech mógł wyjść sam na sam gdyby się nie potknął. Mieliśmy trochę szczęścia w kilku sytuacjach. Jednak Zagłębie też mogło być kilkakrotnie w większych opałach gdyby nie stan nawierzchni. Podobno szczęście wychodzi na zero więc mam nadzieję, że w tych ostatnich kolejkach będzie nam sprzyjało.
W meczu z Wisłą murawa lepsza raczej nie będzie.
Racja, będzie to ostatni, niezwykle prestiżowy mecz na tej murawie. Przyznam, że już w trakcie rozgrzewki robi się ona nieciekawa. Wy z góry może tak tego nie widzicie, ale naprawdę fatalnie gra się na takiej nawierzchni. Musimy sobie jednak jakoś z tym poradzić. Wisła będzie miała takie same warunki.
Od kilku kolejek czaiłeś się na ten rzut wolny.
Tak, dziś wziąłem piłkę i od razu wiedziałem co będę chciał zrobić. Na treningu właśnie z tej pozycji najczęściej uderzam. W ostatnich tygodniach dużo nad tym elementem pracowałem. W ogóle w tym sezonie często zostaję po treningach, proszę bramkarza o kilka minut dodatkowych, biorę worek z piłkami i te kilkanaście strzałów dodatkowo oddaję.
Dziś chłodno więc frekwencja nie byłą zbyt wysoka. Wypadałoby więc przekonująco wygrać w Kielcach by mimo mrozu na meczu z Wisłą pojawiło się więcej kibiców.
Jeżeli po Cracovii nie przyszło zbyt wielu fanów to nie wiem ile bramek musielibyśmy zdobyć w Kielcach (śmiech). Cieszymy się z tego, że kibice w ogóle przychodzą. Mimo zimnego wieczoru pojawiło się ponad 12 tysięcy osób więc bardzo dziękujemy im za doping. Trzeba dawać z siebie wszystko i wygrywać tak dużo jak to możliwe. W Kielcach z pewnością damy z siebie wszystko. Jeśli więc ten wróżbita ma trochę racji to o wynik z Koroną nie trzeba się wielce martwić (śmiech).
Rozumiem więc, że dziś dzwonisz do wróżbity Macieja z zapytaniem czy w kolejnym meczu wykonywać wolnego?
(śmiech) Nie no, akurat ja wierzę w Boga, wierzę w swoje umiejętności i jeżeli nadarzy się okazja to będę chciał skopiować dzisiejszy wyczyn.