menu

Mocny początek i gra w przewadze nie wystarczyły do pierwszego zwycięstwa Polonii

29 września 2012, 19:37 | Albert Wegan

Od mocnego uderzenia rozpoczęli dzisiejsze spotkanie piłkarze Polonii. Bytomianie wypuścili jednak prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie i nie zdołali wygrać spotkania z beniaminkiem, mimo gry w przewadze przez większość drugiej połowy spotkania.

Polonia Bytom - Stomil Olsztyn
fot. Lucyna Nenow / Polskapresse
Polonia Bytom - Stomil Olsztyn
fot. Lucyna Nenow / Polskapresse
Polonia Bytom - Stomil Olsztyn
fot. Lucyna Nenow / Polskapresse
Polonia Bytom - Stomil Olsztyn
fot. Lucyna Nenow / Polskapresse
1 / 4

Już 2. minuta spotkania rozgrywanego w Bytomiu przyniosła ładną akcję Polonii. Gospodarze odważnie ruszyli lewą stroną, wymienili kilka niezłych podań, z piłką ruszył Białkowski, wyłożył ją na 16 metr niepilnowanemu Szkatule a ten chybił fatalnie. Swoją drogą Szkatuła mógł zostać bohaterem Polonii, jednak nie wykorzystał żadnej, z co najmniej trzech dogodnych sytuacji strzeleckich.

Minutę po tej akcji, raz jeszcze lewą stroną ruszył Białkowski, zagrał po ziemi w pole karne, gdzie najlepiej znalazł się Dawid Cempa, który wpakował piłkę do siatki. Polonia jednak chyba zbyt szybko strzeliła bramkę. Z każdą kolejną minutą przewaga bytomian topniała, a do głosu zaczęli dochodzić goście.

W 25. minucie to właśnie Stomil był blisko wyrównania. Gdyby nie dobra interwencja Miki do spółki z poprzeczką, to Jagliński mógłby zapisać na swoim koncie bramkę. Po dziesięciu minutach od tej sytuacji podwyższyć prowadzenie Polonii mógł Cempa, jednak tym razem jego uderzenie obronił Ptak.

Na ocenę gry strzelca bramki z 3. minuty wpłynie negatywnie sytuacja, w której poślizgnął się na środku boiska i stracił piłkę. Przejęli ja goście, zagrali prostopadle do Kaźmierowskiego, który przepchnął obrońcę i ładnie przelobował bramkarza gospodarzy. Do końca drugiej połowy nie działo się na boisku nic wielkiego i obie ekipy przy jednobramkowym remisie schodziły do szatni.

Pięć minut po wznowieniu gry groźną sytuację stworzyli sobie poloniści. Białkowski wychodził już na czystą pozycję, kiedy nieprzepisowo powalił go Świderski. Zawodnik z Olsztyna wyleciał z boiska, a kibice Polonii uwierzyli w to, że ich drużyna zwycięży pierwszy raz w tym sezonie.

Nic bardziej mylnego. Wbrew przypuszczeniom Stomil nie skupił się na obronie, a kontra Stomilu z 56. minuty mogła być zabójcza. Tylko w sobie znany sposób uderzenie Strzelca z bliska obronił kapitan gospodarzy.

Do końca spotkania na boisku panował chaos i niedokładność. Obie drużyny nie stwarzały już dogodnych sytuacji strzeleckich i ostatecznie podzieliły się punktami.


Polecamy