Mnóstwo emocji w Rybniku. Energetyk zwyciężył w meczu o utrzymanie z Bałtykiem
W niedzielne południe stanęły na przeciwko siebie walczące o utrzymanie drużyny z Rybnika i Gdyni. Spotkanie wygrał Energetyk, pokonując Bałtyk 3:2.
Kibice zgromadzeni przy ulicy Gliwickiej w Rybniku byli świadkami ciekawego meczu z dużym zastrzykiem bramek. Lepsi okazali się gospodarze, zaś sytuacja przyjezdnych nieco się skomplikowała.
Pierwsze minuty meczu były dla obu zespołów badaniem sił. Nic z tego jednak nie wynikało i na pierwszą groźną akcję trzeba było czekać do trzynastej minuty. Właśnie wtedy po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, piłkę do siatki Mateusza Łobaczewskiego głową skierował Dariusz Kudyba. Kibice zielono-czarnych nie spodziewali się takiego obrotu spraw, tymczasem w 17. minucie goście mogli już prowadzić 2:0, lecz futbolówkę z linii bramkowej wybił któryś z obrońców ROW-u. Warto nadmienić, że przy tej okazji, jak i przy bramce dla gdynian błędy popełniła defensywa rybniczan do spółki w bramkarzem.
Pierwszy strzał dla miejscowych oddał Jarosław Wieczorek, ale było to uderzenie niecelne. W jego ślady poszedł także, siedem minut później Marek Krotofil.
W 31. minucie pojedynku biało-niebiescy powinni wygrywać 2:0, ale nie skorzystali z kolejnej pomyłki obrońców Energetyka. W 39. minucie spotkania z siódmego metra Jarosław Wieczorek próbował skierować piłkę do bramki Bartosza Kanieckiego, ale golkiper Bałtyku nie dał się zaskoczyć.
Trener Ryszard Wieczorek od początku drugiej części meczu próbował zmienić styl gry swoich podopiecznych. Za Gródka do gry desygnował Bartosza Wójcika. Druga połowa doskonale ułożyła się dla rybniczan, którzy w 52. minucie wyrównali stan meczu. Zaczęło się od wyprowadzenia piłki przez Grzegorza Bonka, który podał do Marka Krotofila, ten dograł piłkę Mateuszowi Szatkowskiemu i młody napastnik z bliskiej odległości trafił do siatki.
Na kolejnego gola fani nie musieli długo czekać. Zamieszanie na 16. metrze wykorzystał Grzegorz Bonk, który ładnym strzałem z woleja, tuż przy słupku pokonał Kanieckiego. Tak więc od 58. minuty miejscowi wyszli na prowadzenie.
W 76. minucie gry bliski strzelenia trzeciej bramki był Krotofil, jednak jego świetny strzał z 22. metrów trafił w poprzeczkę! W 81. minucie Kanieckiego znów próbował zaskoczyć Bonk, ale 23-latek z trudem sparował na rzut rożny mierzony strzał weterana.
W 84. minucie goście mogli doprowadzić do remisu, ale nie udało im się wykorzystać wyśmienitej sytuacji. To zemściło się minutę później. Wprowadzony w miejsce Pontusa Marek Gładkowski wyszedł sam na sam z Kanieckim i pewnie posłał piłkę obok bezradnego golkipera Bałtyku.
Arbiter doliczył do tej potyczki aż 5. minut i w 92. drugą swoją bramkę w meczu zdobył Dariusz Kudyba. Przy tym golu piłkarze ROW-u myślami byli już najwyraźniej w szatni. Przyjezdni próbowali do samego końca zmienić rezultat spotkania, ale z ich starań nic nie wyszło i trzy punkty po emocjonującym meczu zostały w Rybniku. - Bardzo dobrze się czujemy, bo wygraliśmy pierwszy mecz i to z bezpośrednim rywalem o utrzymanie. To dobry prognostyk - radował się po ostatnim gwizdku sędziego, strzelec decydującej bramki, Marek Gładkowski.
Zawodnicy trenera Wieczorka zrobili więc pierwszy ważny krok w boju o pozostanie w II lidze. - W tej walce naszą najsilniejszą bronią na pewno będzie kolektyw. Mamy świetną drużynę, jest świetna atmosfera, no i mamy dobrych graczy. Dobrze, że w drużynie jest Sławek [Szary - red.], który "trzyma" ten zespół.
Właśnie ten zespół w drugiej odsłonie bardzo dobrze się zaprezentował. Czy tak grający Energetyk będziemy już oglądać zawsze? - Miejmy nadzieję, że tak. Dyspozycja od samego początku jest wysoka, a my nabieramy tempa. Myślę, że z meczu na mecz będzie co raz lepiej - zakończył szczęśliwy 22-latek.
W odmiennych nastrojach - co zrozumiałe - do szatni schodzili biało-niebiescy. - Tak wyszło, że ten mecz nie potoczył się po naszej myśli. Straciliśmy trzy bramki na wyjeździe. Nie powinniśmy tylu bramek tracić, jeśli myślimy o zwycięstwie. Udało nam się strzelić dwie, ale nawet nie zremisowaliśmy. Musimy teraz szukać punktów na innych boiskach - mówił zawiedziony zdobywca dwóch goli, Dariusz Kudyba. - Nad wieloma elementami musimy jeszcze popracować. Szczególnie nie możemy tracić tylu bramek w meczu ligowym. To jest podstawa. Zero z tyłu musi być zawsze.
Gdynianie porażką na inaugurację są zaniepokojeni. - Traktujemy to już jako poważny sygnał alarmowy. Kilka drużyn oddaliło się od nas. Musimy ich gonić i nie jest to komfortowa sytuacja. Najbliższy mecz gramy u siebie, więc musimy wygrać. Musimy wygrywać spotkania u siebie, a na wjeździe przynajmniej remisować. To powinno wystarczyć do utrzymania - zadeklarował 25-letni napastnik Bałtyku.
Energetyk ROW Rybnik - Bałtyk Gdynia 3:2 (0:1)
0:1 Kudyba 13'
1:1 Szatkowski 51'
2:1 Bonk 58'
3:1 Gładkowski 85'
3:2 Kudyba 90+2'
Energetyk: Łobaczewski - Andraszak, Grolik, Szary, Kasprzak, Szatkowski (75' Kostecki), Krotofil, Gródek (46' Wójcik), Bonk, Wieczorek, Pontus (68' Gładkowski).
Bałtyk: Kaniecki - Lemanek (66' Wilczewski), Martyniuk, Benkowski (61' Stępień), Dettlaff, Bułka (54' Musuła), Stukonis (76' Byczkowski), Król, Jurga, Włodarczyk, Kudyba.
Żółte kartki: Pontus, Wójcik - Bułka, Król, Włodarczyk, Stępień.
Sędzia: Szymon Lizak (Poznań).