Młody bramkarz Lecha wypożyczony do Podbeskidzia
Zmiana klasy rozgrywkowej zawsze niesie za sobą spore roszady w kadrze zespołu. Szczególnie z wyższej ligi na niższą. Nie inaczej w Bielsku-Białej, gdzie od kilku tygodni trwają migracje z i do drużyny Podbeskidzia. Dzisiaj do podopiecznych Dariusza Dźwigały oficjalnie dołączył kolejny nowy zawodnik – utalentowany golkiper Kolejorza, Mateusz Lis.
fot. http://tspodbeskidzie.pl
O tym, że młody zawodnik wzmocni szeregi bielszczan w kuluarach mówiło się już od dawna. W trykocie Podbeskidzia po raz pierwszy stanął między słupkami już w sobotę – wystąpił w sparingowym starciu z MSK Żylina. Premierowe występ nie należał jednak do udanych – mimo że na boisku spędził zaledwie 45 minut, futbolówkę z siatki wyciągać musiał aż trzykrotnie. Trzeba jednak przyznać, że rywale ze Słowacji wysoko postawili poprzeczkę, nie dając Lisowi większych szans dwoma mocnymi strzałami oraz pewnym wykonaniem jedenastki.
Potrzeba regularnej gry to główny powód pojawienia się Mateusza Lisa w Podbeskidziu. Zostając w poznańskim Lechu najprawdopodobniej piastowałby funkcję dopiero trzeciego bramkarza, a co za tym idzie szanse na częstszą grę miałby jedynie w trzecioligowych rezerwach. Taki scenariusz nie uśmiechał się ani 19-latkowi, ani włodarzom Kolejorza. Naturalną więc wydaje się być decyzja o wypożyczeniu go do pierwszoligowego zespołu, gdzie teoretycznie konkurencja jest mniejsza, a i poziom rozgrywek nieco niższy. Idealne miejsce na przetarcie się przed poważniejszymi starciami w Ekstraklasie. Podczas nadchodzącego sezonu Lis może więc tylko wygrać i dobrą meczową postawą oraz regularną grą przekonać sztab szkoleniowy Lecha, że warto postawić na niego również w Poznaniu. Zwłaszcza, że do szeregów zespołu Kolejorza powraca już za rok.
To nie pierwsze wypożyczenie w jego krótkiej karierze. Jesień zeszłego roku spędził bowiem w Miedzi Legnica. Jeszcze w sierpniu wydawało się to świetną decyzją, poprzedni sezon rozpoczął bowiem w wyjściowym składzie. W trzech spotkaniach, w których rozegrał pełne 90 minut, Miedź przegrała tylko raz. Później niestety dla młodego golkipera nadeszły gorsze czasy i musiał pogodzić się z miejscem poza meczową osiemnastką. Wskoczył do niej z powrotem dopiero w październiku, by już z niej nie wypaść.
Wraz z zimowym okienkiem transferowym młody piłkarz powrócił do Poznania. Wobec odejścia Macieja Gostomskiego do Rangers, pojawiła się przed nim wizja wskoczenia do składu. Nie nastąpiło to jednak szybko – w protokole meczowym pojawił się dopiero w kwietniu podczas meczu z Górnikiem Łęczna. Całe spotkanie spędził jednak na ławce rezerwowych. Tą sztukę do zakończenia sezonu udało mu się powtórzyć jeszcze dwukrotnie, przez co nie zdążył zadebiutować w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej.
Na to z pewnością poczekać będzie musiał co najmniej rok. Nie zamierza robić tego jednak całkowicie bezczynnie, a zawalczyć o miejsce w wyjściowym składzie z bardziej doświadczonymi Emiljusem Zubasem oraz Rafałem Leszczyńskim. Wygrana w tym starciu to nie jedyny cel na ten sezon. Drugim jest powrót z Podbeskidziem do Ekstraklasy.