menu

Podsumowanie zimy w Legii Warszawa (część 3: transfery)

22 lutego 2013, 14:15 | Marek Koktysz

Na tym polu Legia bezsprzecznie pobiła całą Polskę na głowę. Włodarze z Łazienkowskiej szaleli na rynku transferowym. Latali po nim prawie jak zwycięzca "150 sekund w Media Markcie". Ile zdołali wyciągnąć? Jakiej jakości są ich "produkty"? Czy dało się więcej?

Pobierz Niezbędnik Kibica na start rundy wiosennej T-Mobile Ekstraklasy!

Mała liczba emigrantów

Niewątpliwym sukcesem Bogusława Leśnodorskiego i całej Legii jest ograniczenie do minimum liczby piłkarzy odchodzących z Legii Warszawa. Na samym początku klub pozbył się kompletnie bezproduktywnych zawodników, co było bardzo mądrym posunięciem. Wypożyczenie zakończył młody Albert Bruce. W Warszawie się nie sprawdził, a na jego pozycji Legia ma zdecydowanie bardziej utalentowanych, polskich piłkarzy. Z Łazienkowską pożegnał się również Srdja Kneżević. Ostatnie dni w Legii spędził... poza Legią. Serb błąkał się na wypożyczeniach, a jego ostatnim klubem był bośniacki FK Borac Banja Luka. Wojskowi pozbyli się zatem kolejnej "niegrającej pensji".

Byli to dwaj piłkarze, po których nikt nie zapłacze i zapewne szybko zostaną zapomniani. Żeby zachować równowagę z klubu odeszli jednak także dwaj, dużo bardziej znani i lubiani legioniści. Już na Cyprze z Legią pożegnał się Rafał Wolski. Jak sam przyznał robił to ze łzami w oczach. Był to jeden z najbardziej przyszłościowych i perspektywicznych zawodników z Warszawy. Wychowanek Akademii Piłkarskiej za 2,5 mln euro przeniósł się do włoskiej Fiorentiny, kończąc trwającą ponad miesiąc sagę transferową ze swoim udziałem. Tak naprawdę Legia zrobiła na nim świetny interes, zważywszy, że "Wolak" był długi czas kontuzjowany, a w piłkę nie grał przez ponad pół roku. "Viola" kupiła zatem kota w worku. Chociaż jest to kot z wielkim potencjałem, o czym Fiorentina dobrze wiedziała.

Drugim piłkarzem, który pożegnał się z Legią jest Tomasz Kiełbowicz. On zakończył już karierę piłkarską. Dobrze wiedział, że w rywalizacji z Wawrzyniakiem i Brzyskim nie ma żadnych szans, dlatego postanowił usunąć się w cień. Dla Legii rozegrał 341 meczów i strzelił 19 bramek. Wcześniej był m.in. zawodnikiem Polonii Warszawa.

Poza tym Legia nie straciła nikogo. Jak informowaliśmy ostatnio na wypożyczenie do Bełchatowa udał się Bartosz Żurek. Poza tym raczej nie zanosi się na kolejne odejścia, chociaż okienko cały czas jest czynne i wszystko może się zdarzyć.

Wkurzyć kibiców odwiecznych rywali? Czemu nie!

W pewnym momencie odnieśliśmy wrażenie, że takim właśnie celem kieruje się Legia. Plotek transferowych łączących Legię z różnymi zawodnikami było co niemiara. Pisaliśmy o większości z nich i spora część się sprawdziła. Jednak pierwszy transfer to był prawdziwy cios z ukrycia... dla Polonii Warszawa.

O tym, że klub z Konwiktorskiej przeżywa ciężkie chwile wiedział każdy. O wyprzedaży mówiło się dużo, ale akurat tego zawodnika media jakoś niechętnie wypuszczały z Czarnych Koszul. I nagle TRACH! Tomasz Brzyski piłkarzem Legii Warszawa. Bezpośrednich transferów z Polonii do Legii i odwrotnie jest jak na lekarstwo, dlatego kiedy już taki nadejdzie zawsze wywołuje spore poruszenie. Tym razem jednak mamy wrażenie, że... jakoś to wszystko rozeszło się w ciszy. Wiadomo, było trochę bluzgów i napinek w Internecie, ale one są już nieodzowną częścią wirtualnej społeczności kibicowskiej. Brzyski przyszedł do Legii, odszedł z Polonii - a co tam. Tak to mniej więcej wyglądało. Pewnie dopiero na derbach stolicy, które tym razem odbędą się przy Konwiktorskiej kibice dadzą odczuć Brzyskiemu, co o nim sądzą, ale do tego czasu jest wyjątkowo spokojnie.

Polonista w Legii - no zdarza się taki kwiatek raz na parę lat, teraz będzie nuda. BANG BANG! Piłkarz Lecha przechodzi do Legii. I znowu ręce wędrują w górę i zaciskają się na głowie. Co się tutaj dzieje? Bartosz Bereszyński przechodzi do Legii Warszawa z Lecha Poznań. Początkowo miał zostać jeszcze na wiosnę w Młodym Lechu, ale ostatecznie, po rozmowach między działaczami, doszło do ugody i "Bereś" zagra na wiosnę u Wojskowych. Z Brzyskim wielkiego Sajgonu nie było, ale z Bartkiem... oj, działo się. Były piłkarz Kolejorza przeżył prawdziwe piekło. Poznański Internet wysłał go do grobu tysiące razy. Jego telefon nie dawał mu spokojnie żyć - w efekcie musiał zmienić numer. Na linii Lech-Legia od zawsze było gorąco, a transfery bezpośrednio między tymi zespołami zdarzają się już naprawdę rzadko, jeśli w ogóle.

Ok. Lechista i polonista przechodzą do Legii - było ciekawie, ale dosyć tego. Co może jeszcze jeden Wiślak i Ślązak przejdą? BOOM! A co tam, jeszcze jeden polonista w Legii. Kontrakt z Wojskowymi podpisuje Władimer Dwaliszwili. Chwilę czekamy i zaraz trafia do Legii zawodnik Śląska, który na dodatek jeszcze niedawno był w Polonii Warszawa - Tomek Jodłowiec w Legii.

Przyznamy się szczerze, że tak zwariowanej karuzeli transferowej w naszym kraju (i tylko w obrębie naszego kraju!) dawno nie widzieliśmy. Przed startem okienka mówiło się o problemach finansowych w Legii, a tymczasem Wojskowi poszli na szalone zakupy, jakby właśnie wygrali w lotto. Inna sprawa, że robili bardzo mądre i przemyślane interesy - piłkarzy kupili w zasadzie za bezcen.

Na koniec sprowadzono jeszcze bramkarza Igora Berezowskiego z Obołonia Kijów. Był testowany na Costa Ballena i przypadł do gustu Krzysztofowi Dowhaniowi. A czy może być lepszy ekspert w sprawach bramkarzy?

Nie tylko transfery

Patrząc na odważne ruchy Legii na rynku można było odnieść wrażenie, że Łazienkowska szykuje się na wielką emigrację swoich piłkarzy. Niektórzy myśleli, że Legia po prostu się zabezpiecza, bo wie, że kluczowi piłkarze chcą odejść. Tymczasem z ważnych piłkarzy odszedł tylko Wolski. Wojskowi zadbali natomiast o swój największy skarb - młodych. Kontrakty przedłużyli Kosecki, Furman, Łukasik i Jędrzejczyk. Trzon, złożonych z młodych Polaków został zatem zachowany.

Umowę przedłużać ma także Ivica Vrdoljak, chociaż na razie oficjalnych informacji nie mamy. Nie wiadomo też co z największą gwiazdą Legii - Danijelem Ljuboją. Serbowi latem wygasa kontrakt. Po sezonie ma podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Podejrzewamy, że wszystko będzie zależeć od tego czy sięgnie z Legią po mistrzostwo Polski. Obstawiamy, że jeśli tak się stanie, to "Ljubo" zostanie i powalczy o fazę grupową Ligi Mistrzów z Wojskowymi.

Jakość wzmocnień

Zacznijmy od bramkarza. Pewniakiem do gry wciąż jest Dusan Kuciak. Słowak nie zawodził na jesieni i nic nie wskazuje na to, by miał zawodzić wiosną. Jego zmiennikiem był Wojtek Skaba, któremu jednak do klasy Słowaka dużo brakuje. Jest przyzwoitym golkiperem, którego można wystawiać przeciwko słabszych przeciwnikom w Pucharze Polski, ale nic więcej. Gdyby Skaba miał bronić całą rundę albo chociaż połowę, to kibice musieliby drżeć o każdy wynik. Dlatego Legia testował Berezowskiego. Młody Ukrainiec sprawdził się w Hiszpanii. Jest młodzieżowym reprezentantem Ukrainy i wróżono mu świetlaną przyszłość. Na Polaka w bramce, dorównującemu klasą Szczęsnemu, Borucowi czy chociaż Fabiańskiemu Legia musi poczekać. Duże nadzieje wiązane są z Jakubem Szumskim (wypożyczony do Piasta Gliwce, nie gra szczególnie dużo). Do pierwszej drużyny dołączył też Oliwer Wienczatek - to jednak jeszcze daleka melodia przyszłości.

Konkurent przybył pewniakowi Wawrzyniakowi. Podobnie jak w kadrze Polski, tak i w Legii, Kuba nie miał do niedawna poważnego konkurenta. Teraz u Biało-czerwonych ma Boenischa, który wrócił do formy, a w Legii Brzyskiego, który z Wojskowymi odbył prawie cały okres przygotowawczy. W przeciwieństwie do Kiełbowicza, Brzyski jest realnym zagrożeniem dla pozycji Wawrzyniaka. To dobrze, bo Kuba czując, że na jego miejsce jest inny obrońca zacznie się bardziej starać. Teraz z meczu na mecz musi trzymać dobrą formę. Na środek obrony przybył Tomasz Jodłowiec. To także dobra alternatywa dla Astiza i Żewłakowa. Urban miał tam bardzo zawężone pole manewru, o czym świadczy to, że musiał przekwalifikować Jędrzejczyka do gry na stoperze ("Jędza" nominalnie jest prawym obrońcą). Poważnej kontuzji nabawił się Rzeźniczak, a zatem na prawej stronie będzie znowu grał Artur.

Na środku zostaje zatem miejsce tylko dla Żewłakowa i Astiza. Choto i Suler są kontuzjowani, ale tak czy siak tylko jeden z nich mógłby liczyć na częstsze występy i jest to Słoweniec. Jest on jednak, delikatnie mówiąc, bardzo niepewnym wyborem, dlatego Jodłowiec powinien się sprawdzić. Jest wysoki, więc sprawiałby zagrożenie przy rzutach rożnych. Naszym zdaniem dobrze dopełniłby się z Żewłakowem, ale najbardziej prawdopodobne jest, że zacznie na ławce. Urban przez całą zimę zgrywał ze sobą Astiza i Żewłakowa. To oni zaczną pewnie mecz z Koroną. Na prawej obronie może jeszcze grać Bartosz Bereszyński - na tej pozycji grał w sparingach. W obronie jest zatem sporo opcji do wyboru, a Jan Urban ma teraz szerokie pole do rotowania.

Pech prześladuje Michała Efira, który po świetnym okresie przygotowawczym mógł zostać nowa gwiazdą Legii. Niestety, "Kefira" w tym sezonie już nie zobaczymy - kontuzja wyklucza go z gry na 8 miesięcy. Legia musiała sprowadzić kogoś nowego, bo pozostanie z "dziadkami" Saganowskim i Ljuboją byłoby ryzykowanym zagraniem. Sprowadzono zatem Dwaliszwiliego, który swoją wartość już zdążył w ekstraklasie udowodnić. W rundzie jesiennej zdobył siedem bramek i był ważnym ogniwem w Polonii. Współpraca między nim a "Ljubo" może wyglądać bardzo ciekawie, a przede wszystkim niezwykle groźnie. Gruzin potrafi się zastawić, grać ciałem. Jest przy tym szybki, dysponuje potężnym strzałem. Przede wszystkim jednak myśli na boisku, potrafi się ustawić w polu karnym i wykorzystać podanie od kolegów. Eksperci porównują go do Saganowskiego - ciężko się z tym nie zgodzić, ale naszym zdaniem, "Dwalo" jest bardziej energiczny.

To już koniec naszego trzyczęściowego podsumowania zimy w Legii Warszawa. Pierwszy mecz Wojskowych już w tę sobotę, o 18:00 z Koroną Kielce. Na relację LIVE z tego widowiska zapraszamy na Ekstraklasa.net!

Twitter


Polecamy