"Mission: Impossible" przed Arsenalem. Milan ma 4 bramki zaliczki
- Chcemy, by niemożliwe stało się możliwe - mówi Arsene Wenger przed wtorkowym meczem rewanżowym 1/8 finału Ligi Mistrzów z AC Milan, ale poza nim mało kto wierzy, że jego podopiecznym uda się odrobić straty i awansować. W pierwszym meczu przegrali przecież na San Siro w Mediolanie aż 0:4.
Arsenal Londyn - AC Milan - relacja NA ŻYWO od 20.45 w Ekstraklasa.net!
To może być zbyt wiele nawet jak na możliwości holenderskiego Ethana Hunta, bo właśnie do bohatera popularnej serii "Mission: Impossible" porównuje się ostatnio na Wyspach Brytyjskich Robina van Persiego. Nie bez powodu, bo najlepszy snajper londyńskich Kanonierów strzela w tym sezonie jak nakręcony. Dwa trafienia w wygranym 2:1 ostatnim meczu ligowym z Liverpoolem były jego 30. i 31. bramką w sezonie.
- On gra w innej lidze niż cała reszta - chwali van Persiego dziennik "The Times". Gazeta podkreśla, że wygrana na Anfield Road na pewno dodała Arsenalowi wiary we własne siły. - Dlaczego nie? Wygrajmy 5:0. Patrząc realnie, będzie to bardzo trudne, ale pokazaliśmy już ostatnio, na co nas stać - zapowiada cytowany przez dziennik "The Telegraph" Wojciech Szczęsny, kolejny bohater spotkania z Liverpoolem (obronił w nim m.in. rzut karny wykonywany przez Dirka Kuyta i dobitkę).
Statystyki są jednak bezlitosne. W historii wszystkich rozgrywek pod egidą UEFA czterobramkową stratę odrobiły tylko trzy zespoły: Real Madryt, Partizan Belgrad i Leixoes SC. Dwaj pierwsi w Pucharze UEFA (obecnie Liga Europy), Portugalczycy w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów.
W historii Ligi Mistrzów takiej straty nie odrobił jeszcze nikt. Najbliżej było w sezonie 2003/2004 Deportivo La Coruna, które przegrało w ćwierćfinale 1:4 właśnie z AC Milan, by wygrać w rewanżu 4:0. Tamten mecz dobrze pamięta bramkarz mistrza Włoch Christian Abbiati, wówczas zmiennik słynnego Nelsona Didy.
- Z pewnością mamy dużą przewagę, ale jeszcze nie awansowaliśmy - ostrzega Abbiati, ale to jeden z nielicznych głosów rozsądku, bo na Półwyspie Apenińskim nikt nie bierze pod uwagę innego scenariusza niż awans Milanu.
Tym bardziej że i on posiada w swoich szeregach snajpera wyborowego - Zlatana Ibrahimovicia. Pauzujący w lutym trzy mecze za spoliczkowanie obrońcy Napoli Szwed wrócił do gry w sobotnim meczu z Palermo i od razu strzelił trzy gole. Wszystkie w ciągu zaledwie piętnastu minut. Rossoneri wygrali na wyjeździe 4:0 (jedno trafienie dołożył jeszcze Thiago Silva) i utrzymali trzypunktowe prowadzenie nad drugim w tabeli Serie A Juventusem (Bianconeri mają jeden mecz zaległy). A "Ibracadabra" zrównał się w rankingu najlepszych snajperów ligi z Antonio Di Natale z Udinese. Obaj mają na koncie po 18 trafień.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego Arsenal raczej nie awansuje - nazywa się Arsene Wenger. W Anglii coraz częściej słychać opinie, że ikona i najwybitniejszy trener w historii klubu jest zarazem hamulcowym postępu. Wszystko przez jego konserwatyzm i upór, z jakim od lat odmawia kupowania wielkich gwiazd.
Kiedyś było to wymuszone ekonomią, bo Arsenal oszczędzał na transferach, budując nowy stadion. Supernowoczesny Emirates oddano jednak do użytku już sześć lat temu, ale polityki Wengera to nie zmieniło.
Od czasu do czasu pojawiają się co prawda w klubie rodzynki, jak np. Andriej Arszawin (ściągnięty w 2009 r. za 15 mln funtów Rosjanin nie podbił jednak Premier League i właśnie został wypożyczony do Zenita St. Petersburg). Ogólnie jednak Francuz jak nie kupował, tak nie kupuje. Woli wyszukiwać zdolnych chłopaków i wychowywać ich na gwiazdy. A potem sprzedać i szukać nowych. Nie da się ukryć, że jest w tym znakomity. Tyle że Kanonierzy od zdobycia FA Cup w roku 2005 nie wygrali dosłownie nic, a kibice mają już tego serdecznie dosyć. Nie tylko oni.
- Ciągłe krytykowanie Wengera nie jest w porządku. Arsenal co roku sprzedaje jednego czy dwóch swoich dobrych lub najlepszych graczy, a i tak bez większych problemów walczy o miejsce w pierwszej czwórce najlepszej ligi na świecie. Z drugiej jednak strony, jeśli chce zdobywać trofea, musi zatrzymać najlepszych zawodników. Dodatkowo Wenger powinien zrobić dwa lub trzy duże transfery. Bez nich niczego nie wygra, ani w Anglii, ani w Europie - mówi trener Milanu Massimiliano Allegri w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Sun".
Inny dziennik - "Daily Mail" - podał co prawda niedawno, że Wenger zmienił w końcu zdanie, a działacze obiecali mu ponadto 55 mln funtów na letnie wzmocnienia. Z Arsenalem łączeni są m.in. Lukas Podolski, Matias Suarez i Mario Götze. Cóż, pożyjemy, zobaczymy. Na razie priorytetem dla Kanonierów jest zatrzymanie w klubie van Persiego, którym interesuje się m.in. Barcelona.








