menu

Miśkiewicz: "Zagotowałem" się w środku

12 kwietnia 2014, 23:44 | Jakub Podsiadło

W ostatniej kolejce rundy zasadniczej T-Mobile Ekstraklasy Wisła przegrała z Podbeskidziem 0:1 (0:1). Bramkarza "Białej Gwiazdy", Michała Miśkiewicza, już w pierwszej minucie mierzonym strzałem zaskoczył Damian Chmiel . – Dawno nie byłem tak zdenerwowany i przybity, jak po tym meczu – komentował wiślak po końcowym gwizdku.

Wisla Krakow-Lechia Gdansk 3:0
Wisla Krakow-Lechia Gdansk 3:0
fot. Ryszard Kotowski

Echo po pierwszym gwizdku sędziego na stadionie przy Reymonta jeszcze nie wybrzmiało, gdy Damian Chmiel pokusił się o strzał ze znacznej odległości. Piłka ostemplowała poprzeczkę i po plecach bramkarza Wisły wpadła d bramki. – Szczęście mnie chyba opuściło w ostatnich meczach. Jak nie sam o to zadbam, tak, jak w Lubinie, to prześladuje mnie niefart - dzisiaj sam strzeliłem sobie gola – narzekał Miśkiewicz.

"Misiek" zapisał się także w protokole meczowym żółtą kartką - w końcówce pierwszej połowy golkiper "Białej Gwiazdy" starł się z Tomaszem Górkiewiczem. Obrońca "Górali" był na tyle nachalny przy odbiorze piłki, że zdenerwowany Miśkiewicz podskoczył do rywala jak oparzony, a sędzia musiał ukarać obu zawodników żółtymi kartonikami. – Nerwowo było cały czas. Nerwowa była sytuacja, w której głupio się zachowałem i dostałem żółtą kartkę. Nie powinienem tak wtedy zareagować, bo to nigdy nie pomaga drużynie, ale byłem już "zagotowany" w środku z tego wszystkiego, co się ostatnio dzieje – tłumaczył. – Chciałem wyjść z tego dołka, pomóc kolegom, a tutaj taki cios, i to w dodatku w pierwszych sekundach meczu. Nie jest łatwo, ale cieszę się, że później nie przydarzył mi się żaden poważniejszy klops, wynik meczu nie uległ zmianie i cały czas mieliśmy szansę na nawiązanie walki z Podbeskidziem.

Na skutek przegranej z Podbeskidziem Wisła spadła z czwartego na piąte miejsce w ligowej stawce. Na papierze nie wygląda to katastrofalnie, lecz pod kątem terminarza play-offów już tak - zamiast czterech spotkań na własnym boisku, wiślaków czekają tylko trzy mecze u siebie. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że przegraliśmy wyższe miejsce w tabeli – komentował Miśkiewicz. – Dawno nie byłem tak zdenerwowany i przybity, jak po tym meczu. Zresztą, reszta chłopaków tak samo, bo to strata dla klubu - strata finansowa i atutu własnego stadionu, choć ostatnio nie bardzo to widać na boisku.

Zobacz tabelę T-Mobile Ekstraklasy!
Sprawdź terminarz grupy mistrzowskiej i spadkowej


Polecamy